Pandora spojrzał na samca i pokiwał głową. Nie chciał zostawać sam pod dwoma względami: to nie jego dom i nie chciał przeszkadzać kochankom, którzy na pewno woleli zostać sami, a jeśli już potrzebowaliby wsparcie, to kogoś bliskiego, a nie obcego, jak skrzydlatego wilka. Dlatego zaraz ruszył za medykiem. Śniegu było sporo, wilki zostawiały w śniegu głębokie ślady łap, niektóre przejścia były całkowicie zasypane, ale pracownicy powoli brali się do roboty, usuwając nadmiar puchu tam, gdzie trzeba i umożliwiając swobodny ruch mieszkańcom. A swój sposób, zima była całkiem ładna, chociaż po tak długim czasie potrafiła się już znudzić.
- Zajdziemy na targ – oznajmił. Po drodze do niego Lawrence pokazał Pandorze przeróżne karczmy, jakie były po drodze, kuźnię oraz teatr. Skrzydlaty wilk długo przyglądał się budynkowi, miał ochotę wejść do środka i obejrzeć jakiś spektakl. Tak go pochłonęły myśli, że nie zauważył, kiedy wpadł na dużą zaspę i praktycznie się wkopał w śnieg. Szybko się wydostał, pomagając sobie skrzydłami. - Pandora, nic ci nie jest? - usłyszał pytanie towarzysza. Mniejszy wstał na równe łapy, pomachał łbem strząsając z niego śnieg i pokręcił głową.
- Nie, tylko się zamyśliłem – odparł i podszedł do niego, kontynuując drogę do rynku, który był już odśnieżony. - Czego szukasz? - zapytał wyrównując z nim kroku.
- Coś na ząb i kilka ziół – Pandora pokiwał głową i nie mając kompletnie pojęcia o tym drugim, tylko szedł za nim i się rozglądał. Widocznie śnieżyca uszkodziła kilka stanowisk, które właśnie były sprzątane, ale większość udało się to przetrwać i teraz kupcy mogli sprzedawać mięso, ryby, biżuterie i inne przedmioty. Oba wilki podeszły do stanowiska z jedzeniem, gdzie Lawrence kupił kawałek zająca i dwie ryby, a potem przeszedł dalej, do targu z ziołami. Tam długo stał i wybierał odpowiednie, a gdy już wszystko zakupił i trzymał przedmioty w małym koszyku na plecach, mogli wracać.
- Miasto sprawnie sobie radzi ze śnieżycą – przyznał Pandora, przerywając ciszę.
- Owszem, niektórzy są już specjalistami.
- Często występuje tu burze?
- Nie często, ale jeśli już, to porządne – Pandora lekko się uśmiechnął.
- Kiedy burza pojawia się w Dystrykcie II, ciężko wyjść z domu – przyznał, kiedy nagle się zapadł w śniegu. - Tym bardziej dla takiego małego wilka – dodał jeszcze, używając skrzydeł i wylatując z zaspy.
<Lawrence?>
Słowa: 359
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz