Xeva skrzywiła się z niesmakiem.
- To ,,cholerne muszelki" nie są - mruknęła, zbierając je powoli do sakiewki. Spojrzała w górę, dalej wyraźnie urażona. - Wyrzucać ich nie musiałaś.
Niebieska wilczyca zamachała powoli ogonem z lewa na prawo, po czym położyła go na gałęzi, na której siedziała, jednak dalej milczała. Różowooka westchnęła wyraźnie zirytowana i kontynuowała zbieranie swoich skarbów. Na szczęście nie były uszkodzone, albowiem upadły w miękki śnieg.
- Wiesz, drugą osobą jesteś, która w ostatnim czasie mnie okrada. Co z wilkami z Królestwa nie tak jest? - wyrzuciła, znów zadzierając głowę w górę.
- Byłam głodna - strzepnęła nieznajoma ogonem. - Myślałam, że masz pieniądze.
- Poprosić nie mogłaś? - mruknęła pod nosem piegowata, jednak Yelthana wyraźnie ją usłyszała. - Nikt by ci jedzenia nie dał?
- Nie tak działa życie, skarbie - zaśmiała się gorzko Folix. - Co z tym akcentem? Jesteś nowa w Królestwie?
Teraz to długoucha zamilkła. Strzepywała nieudolnie biały puch ze swoich znalezisk.
- Z Teneris pochodzę - odparła w końcu. - I tutaj od roku mieszkam. Cóż, od trochę więcej niż roku.
Z wysokich gałęzi drzew rozległ się zimny, perlisty śmiech.
- I co, dalej wierzysz, że jakiś randomowy wilk na ulicy dałby mi jedzenie, gdybym go poprosiła? Proszę cię, teraz to już jest głupota, nawet nie naiwność.
- Może i naiwność tak - odszczeknęła Xeva. - Ale głupota nie, bo gdybyś mnie zapytała, to ja bym ci pomogła!
Wcisnęła gniewnie sakiewkę do torby, a muszelki zabrzęczały głośno. Poprawiła płaszcz i nastroszyła futro, po czym odwróciła się na pięcie i ruszyła ku linii lasu znajdującej się niedaleko. Yeltana patrzyła za nią uważnie, dalej leżąc na grubej gałęzi. Już myślała, że wadera zostawi ją w spokoju, gdy nagle długie łapy zatrzymały się w pół kroku, a samica obejrzała się za siebie.
- To idziesz? Czy głodować chcesz?
Zapadła długa chwila milczenia.
- C... Co? - wydukała Folix.
- To idziesz? Czy głodować chcesz? - powtórzyła Teneriska, głośniej i wyraźniej.
- Usłyszałam, co powiedziałaś, ale... Co chcesz zrobić?
- Polować ci pomogę - strzepnęła ogonem Xeva. - Żebyś okradać innych wilków nie musiała. W końcu nie tego, co trzeba okradniesz i pożałujesz.
Yelthana patrzyła na nią uważnie. Nie wiedziała, czy bardziej zaskoczyła ją nietypowa propozycja, którą złożyła jej zupełnie nieznajoma wilczyca (przed chwilą przez nią okradziona), czy to, że jej długi ogon zamiatał na boki śnieg - co świadczyło o tym, że najwyraźniej owa samica cieszyła się z wizji wspólnego polowania.
<Yelthana?>
Słowa: 375 = 24 KŁ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz