poniedziałek, 31 października 2022

Od Xevy, cd. Yelthany

 Wadera stała zszokowana, patrząc, jak niebieski ogon znika między drzewami. Przez chwilę jeszcze słyszała trzaski łamanych patyków. A potem zapadła cisza. Płatki śniegu powoli prześlizgiwały się przez powietrze, aby w końcu wylądować na glebie. Jedynymi śladami, jakie pozostały po nieznajomej, była plama krwi na białym puchu oraz tropy pozostawione w pośpiechu.
Xeva przysiadła, próbując zrozumieć, co zaszło, jednak w końcu jedynie westchnęła i pomachała na boki głową. Na co ona liczyła? Powinna zostawić tę dziwną waderę samą sobie. Jeśli brakowało jej towarzystwa, mogła odwiedzić Karwielę lub Pensri, nie bawić się w samarytanina. Było jej jednak przykro, bo nawet jeśli potrafiła sobie logicznie wyjaśnić, że prawdopodobieństwo, że ta nieznajoma zostanie jej najlepszą przyjaciółką, było bliskie zera, to jej dziecinna, naiwna część chciała wierzyć, że będzie inaczej.
Wstała ze śniegu i otrzepała się z wyraźnie skwaszoną miną. Poprawiła torbę i ruszyła w drogę powrotną, którą przepełniało ciągłe przypominanie sobie o tym, że niestety, ale dobro nie zawsze wraca i wilki nie zmieniają się na lepsze, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, tylko dlatego, że okazało im się trochę ciepła - a na pewno nie będą wdzięczne. Ani uprzejme.
Kopnęła z wściekłością patyk leżący na drodze. Była zła - zła na siebie, że pomogła komuś, kto nie dość, że ją okradł, to obraził jej pasję i na tamtą Folix. Nawet nie za tę kradzież, ale za to, że... czuła się wykorzystana. I ponownie poczuła, że świat jest brudny i szary. 
I tak szła ze zwieszoną głową i nastroszoną sierścią, gdy nagle...
Jej uszy natychmiast obróciły się o sto osiemdziesiąt stopni. Ktoś za nią szedł. Obróciła się, spodziewając się zobaczyć zająca, kruka, może dzika. Ale nie niebieskie futro nieznajomej.
Yelthana stała między dwoma nagimi krzakami, trzymając dużego jenota w szczękach. Wpatrywała się w Teneriskę uważnie, wyraźnie napięta.
Xeva również wlepiła w nią oczy, ale w czystym braku zrozumienia. Już kompletnie nie wiedziała, co myśleć.
- Coś się stało? - zapytała długoucha, dalej urażona. - Jeść idź. W końcu ci go upolowałam. I dałam.

<Yelthano?>
Słowa: 323 = 21 KŁ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics