Autorem artu jest właścicielka postaci
"Nie daj się okraść własnym pragnieniom."
Imię: Oryginalnie jego imię brzmiało Roosevelt, jednak na tym świecie jedyną osobą która o tym pamięta jest on sam i może paru posłańców. Nieznajomym przedstawia się jako Vay (i tak też jest zapisany w spisie mieszkańców), ci którzy go znają mówią na niego Ros, zaś nieznajomi z podziemia i wrogie gangi używają imienia Białe w różnych formach. Ponadto przez całe życie doświadczał wielu przezwisk mniej lub bardziej obraźliwych, takich jak Baranek, Lalikron, Lilikron, więc uzyskanie jego uwagi na tej płaszczyźnie nie jest trudne.
Ród: Na co dzień obcy poznają go jako członka wymyślonej rodziny Sineoriginis, zaś w pozostałych przypadkach zamiast rodu przypinana jest mu nazwa gangu – Wataha Krwawej Łezki.
Wiek: 6 lat
Płeć: Basior♂
Rasa: Lerdis
Po matce Lerdis i ojcu Sivarius
Stan: Mieszkaniec
Stanowisko: W państwowych dokumentach widnieje jako garbarz i chociaż basior realnie interesuje się wyprawianiem skór, preparacją kości i taksydermią, jego podstawowe źródło dochodu to bycie dowódcą największego gangu w Królestwie. Garbarstwem zajmuje się czysto hobbistycznie i w wolnych chwilach, odwiedzając warsztat basiora który go uczył tej sztuki.
Upomnienia: 0
Charakter: Osobowość tego wilka w założeniu jest prosta, ponieważ on wykorzystując i absorbując nowe umiejętności dopasowuje się do otoczenia niczym przestraszony kameleon, zmieniając się na abstrakcyjne sposoby. Tylko, że Ros się nie boi. Jest to wilk pozbawiony strachu przed czymkolwiek, który niczym oślepiony wyimaginowanym światłem lunatyk nie pozwoli się strącić ze swojego stołka w żaden sposób, ufając swoim ideom.
Jako dowódca największego gangu w Królestwie utrzymuje w ryzach wszystko w sposób bezwzględny i bezlitosny, nie unikając przy tym stosowania systemu nagród oraz kar. W swoich decyzjach jest bardzo jawny i otwarty, raz będąc szanującym szefem, który nagrodzi cały szereg za byle pierdołę, żeby za chwilę kazać wymordować inny, ponieważ przekręcili jego słowa. Jego pysk zazwyczaj przybiera chłodne i obojętne wyrazy, w ekstremalnych przypadkach zmieniając je w szaleńczą furię. Wyznacza proste polecenia i ustala równie proste reguły, głośno podkreślając, że nie przyjmuje do wiadomości niepowodzenia misji i każda nieodpowiednia lub samowolna decyzja poniesie za sobą konsekwencje w wielu głowach. Nie zmienia to jednak faktu, że zarówno stare, jak i młode wilki podążają za nim niezrażone. Za czym w zasadzie tak podążają? Zapewne za jego energią, charyzmą, postawą lidera i przede wszystkim za korzyściami jakie im za to zapewnia. On oczekuje tylko lojalności i instynktu samozachowawczego, dzięki któremu ci sprytni dają radę umiejętnie unikać sadystycznej strony swojego dowódcy. Basior stale balansuje na linie między niepoczytalnością, a idealnym racjonalizmem, budząc aż niepokój u obcych. Wszyscy doskonale wiedzą, że Białe potrafi trzymać w sobie poszczególne informacje nawet przez lata nim w końcu je wykorzysta. Pomimo tego, że nienawidzi gdy wilki w jego otoczeniu nie wiedzą czego chcą, potrafi perfekcyjnie gromić w sobie wszystkie impulsywne działania w zależności od okoliczności, nakładając modelowane przez lata maski.
Wychodząc poza tereny podziemia, kiedy to basior zakłada swój ciężki, skórzany płaszcz podbijany zajęczym futrem, zakłada na łeb potężny kaptur i zakrywa wydłubane oko ciemną przepaską, jego usposobienie również się przekształca. Na pysku widać obojętność, jednak tutaj częściej można zauważyć błąkające się cienie uśmiechów i pozornej niepewności. Nie boi się tłumów, raczej się w nie wtapia, a jeśli ktoś go zaskoczy, Vay wyciąga z kieszeni kolejną maskę w zależności od tego jak wygląda oponent. On ich bada, szufladkując w głowie na podstawie zdobytych informacji i tego jak groźni się wydają. Chętnie dyskutuje na tematy, które go interesują i z ciekawością słucha o tym, o czym jeszcze nie słyszał. Miłe słowa przyjmie z wdzięcznością, zaś nieprzyjazne akty, których swoją drogą często doświadcza na tle rasowym, będzie tolerował… ale do czasu.
Dokładnie rozumie, że uczucia wilcze są zmienne i różne, czego nauczył się przez okres życia na zewnątrz, a skoro już o nauce mowa, to uczy się ta cholera diabelnie szybko praktycznie wszystkiego, w związku z czym posiada wiedzę z zakresu wielu różnych dziedzin. Interesuje się również szeroko pojmowaną sztuką zachowywania zwłok bądź ich części, które sprawiają mu masę realnej frajdy. Trzecią rzeczą w kolejce zainteresowań wilka mogłoby być poświęcanie się panteonowi bóstw czczonych w Królestwie. W szczególności Ros upodobał sobie bogini Leashi. Basior szczerze uwielbia legendę o stworzeniu wilka i inspiruje się nią w życiu codziennym.
Podsumowując, basior na raz ufa każdemu i nie ufa nikomu, wysłuchując wszystkich i wyciągając wnioski, od najniższego rangą gówna, do dowódcy którejś z jego frakcji. Nie dopuszczając do siebie możliwości istnienia czegoś takiego jak realna przyjaźń w podziemiu, wciąż chce dla swoich podwładnych być osobą, z której będą zadowoleni. Podświadomie czuje, że jego wyjątkowość polega na rozumieniu przekleństwa przekazanego przez boskiego zdrajcę – Versagona i kontrolowaniu własnych pragnień, przez co żyje z wrażeniem wyższości jego osoby nad innymi wilkami i uważa że ma predyspozycję do władania nimi. Możliwość przejęcia największego gangu w Królestwie w tak młodym wieku uważa za błogosławieństwo od samej patronki, która także pomoże mu w podbijaniu kolejnych celów.
Wygląd: Roosevelt może cieszyć się względnie wysokim wzrostem, długimi łapami, dosyć muskularną kondycją i smukłymi kształtami, nadającymi mu fizycznie cech średniej klasy atlety. Biorąc jednak pod uwagę całość, zdecydowanie na pierwszy rzut oka bardziej nasuwa się obraz młodziutkiego wystawowca. Większość ciała pokryta jest dwuwarstwowym zmierzwionym futrem, które ukrywa typowo sportowe atrybuty grubą powłoką roztrzepanych włosów, szczególnie długich w okolicach szyi, ciągnących się aż po podbrzusze, co jest charakterystyczną cechą odziedziczoną z lerdisowskich genów matki, będącej mieszańcem z lalikronem. Z tej strony otrzymał również niebieską skórę, perłowy, srebrno-błękitny kolor sierści naznaczonej wzorami w odcieniach szarości i niebieskiego, lodowo-srebrzyste tęczówki podkreślone białą w centrum źrenicą, a także parę skrzydeł i pojedynczy, potężny róg. Jego nos jest nieduży, niebieski i łagodnie zakończony, tworząc kontrast z feniksowatymi oczami. No właśnie, a skoro dotarliśmy do dwóch ostatnich atrybutów lalikrona, to niestety bądź stety, Vay został ich pozbawiony w bardzo młodym wieku, więc jedyne co po nich pozostało to gruby, ciemnoszary kłykieć na środku czoła oraz dwa podłużne łyse place w futrze za łopatkami. Z pozostałych widocznych blizn, najbardziej oczywisty jest brak lewego oka, które basior zakrywa przepaską czy bandażem. Posiada na ciele trzy grube szramy: dwie na prawym łuku jarzmowym, jedna ciągnąca się przez brodę od spodu, jedna duża na lewym uchu, ponadto jedna ogromna na karku i ostatnia na lewej pachwinie. Prócz tych ewidentnych dowodów przemocy wypełniającej życie basiora, futro ukrywa znacznie więcej, liczonych w dziesiątkach, większych lub mniejszych blizn niewidocznych bez przyjrzenia się. Jak gdyby tyle dziur było mało, Vay z własnej woli zrobił sobie kolczyk w dolnej wardze oraz dwanaście kolejnych w obu uszach.
Żywioł: Umysł, Lód
Moce:
- Telekineza,
- Wpływanie mową na zmysły (wzrok, słuch, smak, dotyk, węch, zmysł temperatury, równowagi, propriocepcja itd) oraz w bardzo ograniczonym zakresie na emocje istot żywych (nakierowywanie czyjegoś umysłu na konkretne uczucie i osłabianie lub nasilanie go słowami)
- Za pomocą mowy może zmusić innych do wykonywania prostych czynności, na które oni niekoniecznie mają ochotę przy pełnej świadomości (np. kiwnięcie głową, wypowiedzenie oczekiwanego przez Rosa słowa lub zrobienie kroku w tył)
- Przemiana wody (z każdego stanu, ponieważ panuje nad całością jako pierwiastkami) bezpośrednio w lód
Rodzina: Nie posiada rodziny i nigdy jej nie posiadał. Został wychowany przez Watahę.
Druga połówka: Nie dopuszcza do sytuacji, z których mogłoby wyniknąć głębsze uczucie.
Potomstwo: Do tej pory nie poczuł potrzeby pozostawiania po sobie spuścizny.
Miejsce zamieszkania: Unika pozostawania w jednym miejscu na zbyt długo, więc nikogo nie powinno dziwić, iż ten basior ma cztery różne bazy w trzech różnych dystryktach.
Pierwsza i najważniejsza ma swoje położenie w Centrum, a konkretniej w katakumbach, głęboko pod murami Królestwa. Jest to ogromny kompleks korytarzy oraz pomieszczeń, w których można spotkać rzeczy, o których zwyczajni mieszkańcy nie chcą słuchać w obawie o własne bezpieczeństwo. Ma wiele wejść, jednak najprościej jest się tam dostać przez ukryte wrota znajdujące się w Dystrykcie II - ktoś musiałby być naprawdę upartym żeby je odnaleźć, a następnie przebić się przez bariery ustawione przez mafijnych magów, jednak pewnym jest, że jeśli ktoś wejdzie tam “przypadkiem” to na bank już nigdy nie zobaczy światła dziennego i to bynajmniej nie dlatego, że straci tylko oczy. W tym miejscu Białe ma swój gabinet zaopatrzony w zapieczętowane plany i dokumenty i jest to centrum dowodzenia całą watahą, do którego jedynie nieliczni mają dostęp. Trzyma w nim duże terrarium z żabami.
Drugie mieszkanie również znajduje się w Centrum, jednak tym razem na powierzchni. Zarejestrowane jest jako warsztat garbarski, czego nikt nigdy nie sprawdził, jednak nadaje mu to łatkę Mieszkańca. Stoi na granicy między domami zamieszkałymi przez biedną część mieszczaństwa, a zerdińską polutią. Jest to nieduży kamienny budynek, który ewidentnie przetrwał kilka podpaleń i nie posiada żadnych okien, ponieważ zostały one zabudowane, jednak nie jest to żadna szkoda, jako że w środku nie ma nic. Spotkać Vaya w tym miejscu raczej się nie zdarza, oprócz momentów, w których basior musi załatwić coś szybko i dyskretnie, ponieważ sam zawsze się śmiał, że prędzej wykupiłby pokój w zajeździe po drugiej stronie Centrum, niż odważyłby się spędzić noc w tej obserwowanej przez wszystkich ruderze, znajdującej się pod nosem Spaleńców.
Pozostałe dwa mieszkania znajdują się w dystryktach I i III, na terenach dwóch pozostałych Watach i te już bardziej przypominają prawdziwe mieszkania. Jak na ironię, tam Ros czuje się dużo bezpieczniejszy niż gdziekolwiek w Centrum ze względu na małe natężenie ruchu, zaś mimo liczebności, na którą składają się konkurujące ugrupowania, spotkanie mafii na swojej drodze nie jest wcale takie oczywiste, jeśli nie wiesz gdzie szukać. W jednym z lasów Dystryktu pierwszego posiada sporych rozmiarów jaskinię, wyposażoną w podstawowe umeblowanie wymagane by móc godnie żyć, ponadto to tam znajduje się znaczna część jego kolekcji taksydermicznej. Jaskinia w Dystrykcie III położona jest w blisko Jaskini Czaszek, z wyposażeniem podobnym do tej w pierwszej, jest jednak mniejsza.
Z pozostałych, mniej oczywistych miejsc, w których można trafić na tego basiora, jest między innymi warsztat garbarza w Centrum, którego właściciel nauczył Vaya wiele umiejętności w zakresie swojego zatrudnienia, a także świątynie poświęcone głównie Lecashi.
Patron: Lecashi
Umiejętności:
Intelekt: 100 | Siła: 65 | Zwinność: 34 | Szybkość: 60 | Latanie: 0 | Pływanie: 15 | Magia: 100 | Wzrok: 5| Węch: 1 | Słuch: 10 |
Historia: Gdzie się urodził, z kogo, ani po co nie dowiedział się nigdy i zapewne już się nie dowie – zresztą, nigdy go to nie interesowało. Jako niewidzące jeszcze szczenię trafił pod skrzydła bosa mafii noszącej nazwę Wataha Verdis, pod oko wilka imieniem Ivo i to w takim otoczeniu został odchowany. Na początku jego życie było lekkie, gdyż ze względu na swoją niewinną aparycję błyskawicznie zyskiwał sympatię członków gangu, którzy nie dopuszczali by ich Białym Oczkom stała się jakakolwiek krzywda. Nie oznacza to jednak, że jego rolą było leżeć i ładnie pachnieć w katakumbach wypchanych niebezpiecznymi wilkami. Trenował i szkolił się, poznawał struktury, uczył się o życiu w podziemiach, torował sobie drogę do bezpiecznego życia, podporządkowując sobie osobniki niższe rangą. Jednak sielanka nie trwała tak długo, jak Ros się spodziewał, że będzie trwała. Gdy basior skończył rok, Verdisi zostali zaatakowani przez Watahę Bezdnia dowodzoną przez parę wilków rasy Merith, która brutalnie rozprawiła się ze wszystkimi, którzy nie godzili się na nowych przywódców. Jedni zginęli na miejscu, inni zostali okaleczeni i wygnani, jeszcze inni postanowili żyć jako szmaty nowego ładu. Po przejęciu przez Bezdziennych, Ros będący do tej pory bardziej maskotką dowódcy Verdisów niż jej aktywnym członkiem poznał cierpienie, którego nigdy dotychczas nie odczuł na własnej skórze – wydłubali mu oko, zniszczyli dom i wygnali na zimny bruk z dala od bezpiecznych katakumb, w których niemal bez przerw spędził pierwszy rok swojego życia. Na zewnątrz zaś bardzo szybko doświadczył przytłaczającej ilości zarówno wsparcia, jak i kpin, odrazy i czegoś nowego – współczucia. Poprowadzony przez samego Arcykapłana Erwina z rodu Melancholijnych Pustkowi trafił do szpitala, a z niego wylądował u jednego z garbarzy w Centrum. Garbarz zaopiekował się nim, nauczył fachu i modlitw, a sam Vay mimo iż był otoczony przez coś, co można było nazwać swego rodzaju bezpieczeństwem, zdecydowanie silniej odczuwał narastające z każdym dniem napięcie. Nie zależy mu na pieniądzach, nigdy nie zależało i zapewne nigdy nawet by nie pomyślał o przejęciu Watahy (wtedy już) Bezdnia z łap najeźdźców, gdyby nie doświadczył następnego istotnego zdarzenia, jakim było zetknięcie się z istotą nadwilczą, pod postacią rzeźby Lecashi. Bogini, która zainicjonowała stworzenie wilczej rasy spowodowała w nim drgnięcie, przez które Vay zyskał motywację, by samemu dokonać czegoś ogromnego. Zresztą, własny umysł nie pozwalał mu zapomnieć, że tak naprawdę nigdy nie należał do zewnętrznej części Królestwa, która tak obawiała się nawet pomyśleć o tym, co dla młodego basiora było codziennością. Więc nadal w milczeniu trenował i wciąż się szkolił przez miesiące. W końcu pewnego dnia trafił zupełnym przypadkiem na jednego z wilków z Watahy, które przeżyły atak Bezdziennych. Potem następnego i kolejnego, aż powstała rebelia mogąca realnie zaszkodzić dowództwu wielkiej organizacji, rozrośniętej o wciąż niestabilne jednostki pochodzące zza poprzedniej władzy. Atak na nową Watahę Bezdnia zbudowaną na Watasze Verdis, przeprowadzony przez armię bandytów dowodzonych przez kilkoro najgłośniejszych śmiałków, brzmiało jak najbardziej abstrakcyjny pomysł na świecie, szczególnie uwzględniając to, że atak rzeczywiście w założeniu miał odnieść sukces. Jakie więc było zdziwienie wszystkich, gdy takowy atak się odbył i rzeczywiście przyniósł skutek – para Bezdziennych została pozbawiona głów przed swoją własną szeroką publiką przez piątkę wilków, pośród których najbardziej wyróżniał się trzyletni Lerdis z manikalną chęcią do zadawania bólu unieszkodliwionym przeciwnikom. Więc w ten sposób Bezdzienni zostali pokonani, a na miejsce głowy Watahy było już wielu, wielu chętnych i choć na początku niektórzy próbowali poprowadzić organizację w zgodzie, szybko byli utylizowani, a na ich miejsce wchodzili kolejni. Trwało to do momentu, w którym ktoś stwierdził że ma tego dość, i że trzeba zrealizować prawdziwą bitwę, z której wyjdzie tylko jeden żywy. O dziwo, wszyscy się go posłuchali, zebrali się w Dystrykcie IV, omówili zasady (których potem i tak nikt nie przestrzegał) i rozpoczęli trwającą tydzień rywalizację. Jaka była taktyka Roosevelta? Ciężko stwierdzić. Spośród rywali nie było wilka, który spotkałby go więcej niż raz – ostatni raz, oczywiście, zaś widownia nie potrafiła określić jednoznaczej wersji wydarzeń. Pewnym jednak było, że to ten splamiony krwią, puchaty gówniarz bez oka pokonał całą resztę i to on zyskał miano alfy, zaś gang oficjalnie został przechrzczony na Watahę Krwawej Łezki. Co dalej działo się z Rosem? W sumie to, co do tej pory – zarządza największym gangiem w Centrum, jego bogactwem, rozwija go i nie daje się strącić.
Inne:
- Krew matki - lalikron - jest to rzadko spotykany, bojaźliwy i stadny roślinożerca, który boi się światła dziennego. Posiada srebrne tęczówki, błękitną skórę i jasne, lśniące na perłowy błękit futro, nadające sylwetce charakterystyczną formę z puszystą szyją i klatką piersiową. Posiada jeden róg wyrastający z czoła i parę karłowatych skrzydeł uniemożliwiających lot. Podobno spotkanie go ma przynosić szczęście na podłożu bliskich relacji.
- Imię Białe pochodzi z czasów gdy był szczeniakiem i towarzysze wołali na niego Białe Oczka. Wkrótce jednak Białe Oczka straciło jedno z oczek i pozostało Białe. Od zawsze zresztą prześladowały go zdrobnienia.
- Zerdinów uznaje za najgorszy i najbrudniejszy sort wilka, jednak ceni ich siłę i determinację. Bardziej niż ich nienawidzi, można powiedzieć że budzą w nim politowanie.
Lubi sztukę, jest bardzo muzykalny, czasem nawet śpiewa, gdy zbyt długo zasiedzi się na zewnątrz.
- Wygląd:
Autor: whitewolfpl07@gmail.com [mail] | Kociak2001 [HW] | RavvsKoy#7336 [disc]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz