- W tej paczce jest wszystko, wraz z notatką jak stosować poszczególne rośliny - wyjaśniła na szybko, podając klientowi paczkę. Basior przejął produkty i zaraz podał zerdince odliczoną ilość monet, które trafiły do zielarskiej torby.
- Bardzo Pani dziękuję, mam nadzieję że pomogą mojej małej.
- Myślę, że córeczka szybko wstanie po tym na nogi. Jeśli jednak do końca tygodnia nic się nie zmieni, konieczna będzie wizyta u medyka.
- Rozumiem, rozumiem - westchnął z roztargnieniem i rozejrzał się dookoła. Światełka i ozdoby zawieszone na typowej infrastrukturze Centrum przypominały o odbywającym się Święcie Obdarowywania, które wypełniało basiora jeszcze większą melancholią. Wyglądał jakby tęsknił za czymś, co nigdy nie było jego - Jeszcze raz dziękuję.
Wadera zastrzygła uszami, wybudzając się z tej krótkiej chwili rozkojarzenia. Odwróciła wzrok od ładnych, fiołkowych oczu basiora.
- Do usług. Proszę mnie informować jeśli stan waderki się poprawi… i życzę jej dużo zdrowia.
- Oczywiście. Do widzenia - mruknął.
Skinął głową i niezgrabnie się podniósł, gdy Vallieana odpowiadała mu pożegnalnym zwrotem. Obrócił się i odszedł w swoją stronę oświetlony kolorowymi lampkami, aż w końcu zniknął w mroku budynku nieopodal.
Zerdinka westchnęła, w sercu martwiąc się o młodą wilczycę, która odkąd się urodziła spędziła więcej czasu w szpitalu, niż we własnym domu. Valli miała nadzieję, że pluszowa maskotka, którą włożyła jako prezent dla małej, jakkolwiek poprawi jej humor… Przechyliła lekko głowę od tego niepokoju, przymykając oczy. Już zdążyła zadecydować że będzie nocować u Adrila i chciała odejść, gdy znajomy głos przedarł się przez wesołą muzykę, graną na rynku parę ulic dalej.
- Pani Vallieano!
Zaskoczona wadera podniosła wzrok, by dostrzec jak przywódczyni Dystryktu II wyrasta przed nią niczym z podziemi i na pełnym pędzie biegnie w jej kierunku.
- Oh, Pani Przywódczyni Dystryktu Drugiego, Miriam z rodu Lianilla, witam! - Niebieskooka niemal wykrzyczała tytuł powstrzymując się od głębokiego ukłonu, gdy Lotepis pokonywała ostatnie metry - Wszystko w porządku? - znów ściszyła głos do naturalnego świergotu.
Szarowłosa wadera wyglądała na zrozpaczoną w pół-świetle latarnii, a jej zielone oczy bez źrenic błyszczały łzami, prawdopodobnie od wysiłku, oraz desperacją z innego powodu...
- Niech Pani powie, że ma jakieś kwiaty w tej torbie, błagam!
Nieszczęście niższej samicy tylko się pogłębiło, kiedy zielarka pokręciła przecząco głową.
- Tylko parę ususzonych polarków i trzczeni, jednak nie wydaje mi się by to tego Pani potrzebowała - wyznała niebieskooka, czując pewną niezręczność widząc wilka będącego wyższą rangą w tak wyraźnym rozdarciu. Może i zaoferowałaby pomoc sama z siebie, gdyby nie fakt, że nie znała dobrze tej wilczycy, więc chyba nie powinna się mieszać… no to stała na środku deptaka i patrzyła. - Mogę zapytać o jakieś Adrila, chociaż najlepiej byłoby uprzednio złożyć zamówienie…
- No właśnie tydzień temu nie pomyślałabym, że Rivia tak długo będzie się gniewać- burknęła Przywódczyni - A teraz wychodzi na to, że będę Święto obchodzić w swoim towarzystwie.
Czarnula przechyliła lekko głowę.
- To może warto byłoby podarować jej coś innego niż rośliny? Na targu jest masa pięknych rzeczy.
- W tym rzecz, że chodzi o rośliny. Rivia bardzo je lubi i dawno żadnych ode mnie nie dostała. a mój żywioł niestety nie pozwala mi tworzyć nowych organizmów z niczego.
Przywódczyni dystryktu usiadła, oficjalnie angażując Vallieanę do całej sprawy i kontynuowała.
- Przecież ona całymi dniami zaczytuje się w tych wszystkich zielnikach i tylko wzdycha nad kolejnymi liśćmi.
Zerdinka również usiadła.
- Mogłabym przejść się do mieszkania Adrila, żeby wybrać jakieś nasiona, a potem jakoś je rozwiniemy.
- Mogłaby Pani? - Lotepis spojrzała z zaskoczeniem na towarzyszkę, po czym lekko się uśmiechnęła - Myślałam, że Pani Vallieana z Tandirit jest zawsze zabiegana.
Zielarka krótko się zaśmiała.
- Bo jest, jednak są sprawy ważne i ważniejsze.
- Oczywiście, bo sprawa mojego związku jest najważniejsza - odpowiedziała żartem zielonooka - Pozwoli Pani, że również się przejdę. Dawno nie rozmawiałam z Panem Adrilem, chętnie go odwiedzę… tylko najpierw muszę skombinować dla niego jakiś prezent.
- Rozumiem, rozumiem - westchnął z roztargnieniem i rozejrzał się dookoła. Światełka i ozdoby zawieszone na typowej infrastrukturze Centrum przypominały o odbywającym się Święcie Obdarowywania, które wypełniało basiora jeszcze większą melancholią. Wyglądał jakby tęsknił za czymś, co nigdy nie było jego - Jeszcze raz dziękuję.
Wadera zastrzygła uszami, wybudzając się z tej krótkiej chwili rozkojarzenia. Odwróciła wzrok od ładnych, fiołkowych oczu basiora.
- Do usług. Proszę mnie informować jeśli stan waderki się poprawi… i życzę jej dużo zdrowia.
- Oczywiście. Do widzenia - mruknął.
Skinął głową i niezgrabnie się podniósł, gdy Vallieana odpowiadała mu pożegnalnym zwrotem. Obrócił się i odszedł w swoją stronę oświetlony kolorowymi lampkami, aż w końcu zniknął w mroku budynku nieopodal.
Zerdinka westchnęła, w sercu martwiąc się o młodą wilczycę, która odkąd się urodziła spędziła więcej czasu w szpitalu, niż we własnym domu. Valli miała nadzieję, że pluszowa maskotka, którą włożyła jako prezent dla małej, jakkolwiek poprawi jej humor… Przechyliła lekko głowę od tego niepokoju, przymykając oczy. Już zdążyła zadecydować że będzie nocować u Adrila i chciała odejść, gdy znajomy głos przedarł się przez wesołą muzykę, graną na rynku parę ulic dalej.
- Pani Vallieano!
Zaskoczona wadera podniosła wzrok, by dostrzec jak przywódczyni Dystryktu II wyrasta przed nią niczym z podziemi i na pełnym pędzie biegnie w jej kierunku.
- Oh, Pani Przywódczyni Dystryktu Drugiego, Miriam z rodu Lianilla, witam! - Niebieskooka niemal wykrzyczała tytuł powstrzymując się od głębokiego ukłonu, gdy Lotepis pokonywała ostatnie metry - Wszystko w porządku? - znów ściszyła głos do naturalnego świergotu.
Szarowłosa wadera wyglądała na zrozpaczoną w pół-świetle latarnii, a jej zielone oczy bez źrenic błyszczały łzami, prawdopodobnie od wysiłku, oraz desperacją z innego powodu...
- Niech Pani powie, że ma jakieś kwiaty w tej torbie, błagam!
Nieszczęście niższej samicy tylko się pogłębiło, kiedy zielarka pokręciła przecząco głową.
- Tylko parę ususzonych polarków i trzczeni, jednak nie wydaje mi się by to tego Pani potrzebowała - wyznała niebieskooka, czując pewną niezręczność widząc wilka będącego wyższą rangą w tak wyraźnym rozdarciu. Może i zaoferowałaby pomoc sama z siebie, gdyby nie fakt, że nie znała dobrze tej wilczycy, więc chyba nie powinna się mieszać… no to stała na środku deptaka i patrzyła. - Mogę zapytać o jakieś Adrila, chociaż najlepiej byłoby uprzednio złożyć zamówienie…
- No właśnie tydzień temu nie pomyślałabym, że Rivia tak długo będzie się gniewać- burknęła Przywódczyni - A teraz wychodzi na to, że będę Święto obchodzić w swoim towarzystwie.
Czarnula przechyliła lekko głowę.
- To może warto byłoby podarować jej coś innego niż rośliny? Na targu jest masa pięknych rzeczy.
- W tym rzecz, że chodzi o rośliny. Rivia bardzo je lubi i dawno żadnych ode mnie nie dostała. a mój żywioł niestety nie pozwala mi tworzyć nowych organizmów z niczego.
Przywódczyni dystryktu usiadła, oficjalnie angażując Vallieanę do całej sprawy i kontynuowała.
- Przecież ona całymi dniami zaczytuje się w tych wszystkich zielnikach i tylko wzdycha nad kolejnymi liśćmi.
Zerdinka również usiadła.
- Mogłabym przejść się do mieszkania Adrila, żeby wybrać jakieś nasiona, a potem jakoś je rozwiniemy.
- Mogłaby Pani? - Lotepis spojrzała z zaskoczeniem na towarzyszkę, po czym lekko się uśmiechnęła - Myślałam, że Pani Vallieana z Tandirit jest zawsze zabiegana.
Zielarka krótko się zaśmiała.
- Bo jest, jednak są sprawy ważne i ważniejsze.
- Oczywiście, bo sprawa mojego związku jest najważniejsza - odpowiedziała żartem zielonooka - Pozwoli Pani, że również się przejdę. Dawno nie rozmawiałam z Panem Adrilem, chętnie go odwiedzę… tylko najpierw muszę skombinować dla niego jakiś prezent.
~*~
Stary zielarz zasiadł przy stole, gdy Vallieana wyciągnęła jedną z szuflad w jego salonie i postawiła ją przed trzema nosami. Miriam wyprostowała się, by zajrzeć do środka na posortowane nasionka, oddzielone za pomocą deseczek.
- Zielsko jako prezent? - zdziwił się basior. - Rivia je lubi.
- Szarłatki mają ładne, błękitne liście, które będą pasowały do jasnych kwiatów jarządelka - Vallieana bardzo szybko naprowadziła temat.
- Błękit? Nie lepiej jakiś intensywny róż? Albo coś takiego? - Lerdis patrzyła to na waderę, to na basiora, niczym na jakichś magów.
- Nie wręczałabym różowego przy przeprosinach… Nie wiem czego dokładnie sprawa dotyczy, jednak jeśli chodzi o kwiaty, to w tej sytuacji lepiej wyglądałyby pudrowe kolory. Niebieski to współczucie i wsparcie, ale w jaśniejszym tonie też stałość i delikatność. Ewentualnie można do niego dołożyć delikatny róż bądź fiolety… - zamyśliła się, badając wzrokiem dziesiątki rodzajów nasion - Intensywne kolory są bardzo atrakcyjne, jednak zazwyczaj kojarzą się z przemijalnością…
- O ile to nie jest złoto, jednak złote kwiaty nie wypadają partnerowi - wtrącił basior - A może Pani Rivia lubi jakieś konkretne?
- Eh, lubi wszystkie… - odparła Przywódczyni, przechylając głowę.
- A jak duży ma być ten bukiet? - bąknął znowu Adril.
- Dosyć duży…
Znów spojrzał na Przywódczynię Dystryktu.
- Mógłbym mieć sugestię, jeśli Pani z Lianilla pozwoli. Eana oczywiście może ściąć wyrośnięte rośliny, jednak jest też możliwość modelowania ich w doniczce, żeby Pani Rivia dostała je żywe. Będzie mniej kwiatostanów samych w sobie, jednak jeśli partnerka interesuje się roślinami, to myślę, że wciąż będzie zadowolona.
- Zimno nie będzie im dokuczać?
Vallieana stanęła obok swojego byłego opiekuna i zaczęła wyciągać mu przed pysk poszczególne nasiona, na które ostatecznie wzruszył ramionami, ale skinął głową w aprobacie.
- Nie powinno. Dobrałam typowe rośliny żyjące na krawędzi Królestwa z centrum kontynentu i te z jaskiń Dystryktu IV… Są raczej mało wymagające, ale urocze- odparła tym razem Vallieana, nie odwracając wzroku od nasion, jakby kwiecista kompozycja miała wyrosnąć na jej oczach w tamtej konkretnej chwili...
- W takim razie chyba pozostaje mi zdać się na doświadczenie Państwa.
Niebieskooka zaraz odsunęła się od stołu i wybiegła z pomieszczenia, by po paru minutach wrócić z dużą donicą, którą postawiła na stole
- Dobrze, możemy zaczynać.
I chociaż na początku szara wadera nie wyobrażała sobie kwietnika jako dekoracji mieszkania, we współpracy z zielarką bardzo szybko odnalazła się w roli hodowcy roślin… a przynajmniej w roli chodzącego defibrylatora dla zielska. Jej zadaniem, jako wilka z żywiołem natury, było podarowanie dużej donicy partnerce, a następnie doniesienie jej do ich mieszkania w Dystrykcie II w taki sposób, żeby rośliny za bardzo nie ucierpiały. Co prawda na początku była przeciwna temu, żeby Vallieana nawoziła prezent dla jej ukochanej swoim własnym żywiołem krwi, jednak nawet do tego się przemogła, gdy zobaczyła jak bardzo wzmocniło to rośliny. Mieszanka włochatych, lśniących, mięsistych, błękitnych i różowych organizmów zamieszkała w kamiennej donicy przemalowanej na drewno, tworząc kompozycję na bazie kół, i chociaż Vallieana od razu mówiła, że chociaż to wszystko teraz wygląda tak ładnie i równo to w przyszłości rośliny będą się buntowały, to Miriam była niewątpliwie zakochana w pracy łap własnych i zielarki. Wysłuchała wszystkich porad jakie przygotowała dla niej Zerdinka, po czym pełna pozytywnej energii zapłaciła za całość. Przyjęła także podarunek w postaci kolejnych nasion od Adrila, by mogły je zasadzić razem z Rivią. Po wszystkim Przywódczyni Dystryktu zabrała prezent i odeszła w swoją stronę, uświadamiając sobie, Vallieanie i Adrilowi, że poświęcili temu co najmniej cztery godziny z życia i jeśli Rivia nie przyjmie prezentu, prawdopodobnie wskoczy do morza i już nie wyjdzie.
Całe szczęście, już następnego dnia niebieskooka dowiedziała się, że partnerka Przywódczyni również zakochała się w koncepcie roślin w doniczkach. Późnym popołudniem we dwie przybyły do mieszkania starego zielarza, by wraz z Vallieną opowiedzieli im jak najwięcej o opiece nad roślinami w Krainie Wiecznie Skutej Lodem, a jako że w zamian zaoferowały dobrą sumę pieniędzy… jak mogliby odmówić?
Nagroda: 500 KŁ + 10 punktów do statystyk dowolnie rozdanych
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz