-Zamieniamy się w słuch.- odpowiedziała Karwiela, rzucając okiem na wyraźnie podekscytowaną Xevę, która na słowa wadery energicznie zaczęła kiwać głową. Już któryś raz z kolei będzie im dane pracować wspólnie, więc obie znały na tyle dobrze swoje wzajemne możliwości, by wiedzieć czego spodziewać się po drugiej w określonych sytuacjach. A to budowało zaufanie, a co za tym idzie- lepszą współpracę oraz korzystanie z szerszego punktu widzenia i zakresu umiejętności. Łowczyni była zatem całkiem zadowolona z wyboru jej przełożonych. Poza lubiła Xevę, nawet jeśli często prychała, rzucała spojrzenia spode łba czy kręciła głową na jej pełne wigoru zachowanie. Z zaskoczeniem odkryła na ich poprzedniej, pełnej niebezpiecznych niespodzianek misji, że nawet czuje coś, co można by nazwać troską i potrzebą zapewnienia ochrony jej towarzyszce. Była po prostu tak niewinna, serdeczna i urocza, że zaprawiona w bojach, twarda jak skała, nieustępliwa i najbardziej odważna z odważnych Karwiela nie mogła nie czuć do wilczycy sympatii. Co nie oznaczało, że jej nie irytowała, zwłaszcza gdy nałogowo szukała kłopotów u niebezpiecznych istot w trakcie łowów.
-Parę miesięcy temu napłynął do nas report z zachodu.- zaczęła rejestratorka, prowadząc je do gabinetu.- Dotyczył sprawy martwego wilka, którego znaleziono w Lesie Darminasa około dwa dni po zniknięciu z rodzinnego domu i w bardzo krótkim czasie po jego śmierci. Przyczyną zgonu było rozprucie brzucha.- gdy przestąpiły próg, wadera zaprowadziła je do potężnego biurka, na którym leżała rozłożona mapa Królestwa z zaznaczonym na niej czerwonym punktem. Położyła na nim łapę.
-To właśnie w tym miejscu. Jak widzicie, miejsce śmierci znajduje się około pięciu kilometrów od miasteczka, w której wilk mieszkał. Sprawa została zbadana, a służby zajmujące się tym incydentem doszły do wniosku, że było to morderstwo. Niestety nie mamy dostępu do szczegółowych informacji w tym zakresie.- dodała z marsową miną.- Wiemy jednak, że śledztwo ujawniło przestępcę, który został złapany i postawiony przed sądem, a teraz haruje w kopalni, nie pozostając bez nadzoru nawet przez sekundę. Zaklęcia nałożone na to miejsce powodują, że nikt nie jest w stanie uciec, nawet bardzo uzdolnieni magowie.- wilczyca przerwała, zdejmując kończynę z blatu i podchodząc do szafy. Telekinezą przekręciła klucz w zamku oraz otworzyła prawą połowę drzwi, po czym wyciągnęła z niej stos kartek i opuściła je ostrożnie na biurko.
-Sprawa została zamknięta. A przynajmniej tak się wszystkim zdawało, dopóki nie zaczęliśmy otrzymywać niepokojących informacji. Oto obserwacje, raporty i skargi mieszkańców mieściny, w której mieszkała ofiara. Wszystkie wspominające o dziwnych zdarzeniach, mających tam miejsce od czasu odnalezienia ofiary, wszystkie z okresu ostatnich dwóch miesięcy. Jedni piszą o dziwnych dźwiękach słyszanych po zapadnięciu zmroku, inni o "cieniu bestii, czającej się wśród drzew" oraz o "zwierzęcym kształcie o ogromnych rogach, stojącą na skraju lasu w otoczeniu mgły". W więcej niż jednym jest mowa o rozrytym pięciometrowym odcinku każdej kolejnej drogi prowadzącej do miasteczka, w każdym przypadku dokładnie pięćdziesiąt metrów przed zabudowaniami. Każda naznaczona jednej nocy, tylko jedna na tydzień. Wszystkich tych dróg jest w sumie dziewięć, o każdej następnej ktoś napomykał, łącząc ten element z innymi zaobserwowanymi nadnaturalnymi sytuacjami. Listy napływały do dnia, w którym według spekulacji miało nastąpić naznaczenie ostatniej z dróg. Od tamtego czasu cisza.- samica zamilkła, zapatrzywszy się w kartki pokrywające biurko.
-Zastanawiacie się jak listy docierały bez uczestnictwa posłańca? Zajmował się tym wilk z żywiołem magii, każdy był bowiem zbyt wystraszony by wyjść z domu. Wydawało by się, że nie powinni się aż tak bać przez rzeczy opisane w listach, prawda? W końcu to mogły być tylko zwykłe zwierzęta, choćby jelenie i dziki. Oczywiście to naznaczanie każdej kolejnej drogi brzmi złowieszczo, zwłaszcza że korespondencja się urwała, jednak czemu nie postanowili wysłać tu kogoś osobiście? Przecież nie ma pewności czy sprawa z martwym wilkiem ma z tym cokolwiek wspólnego. I czemu nie uciekli? To mnie w tym wszystkim najbardziej nurtuje. Cała ta sprawa śmierdzi, a waszym zadaniem jest odkrycie co jest przyczyną zapachu i pozbycie się jej. Niewykluczone, że jest to bestia o której dotąd nie słyszeliśmy, dlatego wybór padł na was dwie. Jednak nie możemy być tego stuprocentowo pewni, więc do waszej drużyny dołączy pan Deharo z rodu Nagvit, mag czarnej magii, który niestety nie mógł dotrzeć na dzisiejsze spotkanie, lecz został już poinformowany i otrzymał wszystkie potrzebne informacje. Zgodził się wziąć udział w misji. Jeżeli panie również się zgodzą, wszystkie zebrane materiały będą dla was do wglądu, a szczegóły podróży ustalimy jutro, razem z panem Deharo. Zapłata za to zadanie, ze względu na wysoki poziom niebezpieczeństwa będzie wynosić 1000 Łusek. Czy się podejmujecie? - Karwiela dobrze wiedziała, że aby utrzymać pozycję w branży musi przyjmować wszystkie zlecenia, nieważne jak bardzo mogące zagrozić życiu. Poza tym trzeba łapać za okazje, gdy nie ma się pewności kiedy będzie następna. 1000 Łusek piechotą nie chodzi... No i najważniejsze! Nie stchórzy, mowy nawet nie ma. Urażona duma gryzłaby ją do końca życia.
-Tak.
<Xevo?>
Słowa:785= 44 KŁ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz