Rejestratorka siedziała przy oknie. Patrzyła na poczekalnię nieco z góry, jako że spoczęła na górze poduszek zebranych z przeciwnej połowy pokoju. Zajmując się głównie swoimi myślami, co jakiś czas zerkała na waderę siedzącą na jedynej pufie, jaka została jej w pobliżu. Długi ogon zachowywał się niczym wahadło, co jakiś czas wzbudzając chmurki kurzu błyszczącego w pomarańczowych promieniach słońca. Wydawało się, że ma on swój własny rozum, a piegowata zdawała się w ogóle nie zdawać sobie sprawy z tego, że za jej plecami coś się rusza. Była naprawdę... Nietypową osobistością. Ciągle obserwowała ją kątem oka. Wyglądała egzotycznie. Z jednej strony
miała grube futro na szyi, ale sierść stawała się bardzo krótka na bokach, tułowiu i reszcie ciała. W dodatku to umaszczenie i akcent... Na
pewno nie pochodziła z Królestwa. Samica pracująca w sekretariacie odkrywców co jakiś czas spotykała długouchą, gdy ta donosiła raporty. Na początku nieco ją ona przerażała - ciągle w ruchu, ciągle uśmiechnięta, głośna i... dziwna. Po jakimś czasie jednak się przyzwyczaiła. Mimo że nie rozmawiały za często, rejestratorka bardzo ciepło myślała o nieznajomej. Czasem nawet poprawiała błędy ortograficzne w opisach, które piegowata przynosiła. Była jej ciekawa, dlatego przyszła poczekać z nią na drugą wilczycę mającą przyjąć zlecenie.
Xeva nie miała pojęcia, jakie zainteresowanie budzi jej osoba w innych wilkach. Żyła z dnia na dzień, latając myślami wyżej, niż reszta wilków, dostrzegając rzeczy, których inni nie dostrzegali. Zazwyczaj nie przeszkadzało jej to, że się różni - różniła się od innych, zarówno w domu, jak i tutaj, w Królestwie. Chciała jednak mieć przyjaciela, kogoś, z kim można porozmawiać, wyruszyć na przygodę lub spędzić miło wieczór... A teraz nadarzała się okazja, żeby poznać takiego przyjaciela! Rejestratorka powiedziała jej, że muszą poczekać na drugą waderę, a wtedy wyjaśni im, o co dokładnie chodzi w ich zadaniu.
Właśnie badała dokładnie mapę Królestwa wiszącą na ścianie, gdy usłyszała kroki za drzwiami. Nim zdążyła się zastanowić, na progu stanęła nowa osoba.
Masywny odwłok zwisający nad jej głową rzucał długi cień na panele. Spiczaste uszy zadrgały lekko, a złote kolczyki rzuciły odblaski na przeciwległą ścianę. Żółte, chłodne oczy przesunęły się po poczekalni i zatrzymały na Xevie.
- Karwiela!
Teneriska poderwała się na równe nogi i skoczyła w stronę znajomej, o mało nie wywracając ich obu.
- Xe... Xeva - wydukała Lerdis. Piegowata otarła się karkiem o podbródek towarzyszki, po czym odskoczyła i zaczęła dreptać w miejscu, nie mogąc powstrzymać swojej ekscytacji. Długa kita wybijała rytm, co kilka sekund uderzając o ścianę.
Karwiela otrząsnęła się z szoku i fuknęła z oburzeniem. Zanim jednak zdążyła wyrazić swoją dezaprobatę, rejestratorka odchrząknęła. Oczy pozostałych wader zwróciły się na nieznajomą.
- Skoro pani już przybyła, chciałabym przedstawić zlecenie.
<Karwielo? Wybacz, że tak boleśnie krótko, ciężki tydzień za mną ;w ;>
Słowa: 431= 27 KŁ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz