Obudziłem się, wysuwając łeb spośród sterty ksiąg. Zasnąłem kiedy je przeglądałem. Ziewnąłem i zamknąłem tę, która służyła mi za poduszkę. Posprzątałem stolik, odkładając książki na ich miejsca. Pokręciłem się jeszcze po Wielkiej Bibliotece, rozmawiając z bibliotekarzami. Wczorajszego dnia był mój ostatni dzień pracy w tym miejscu. Dowiedziałem się, że Dystrykt I w końcu zyska innego przywódcę, a niżeli samą królową. To będzie dla mnie dobry moment, aby zacząć wszystko od nowa. No i właśnie o tym plotkowałem z innymi bibliotekarzami. Jeden z nich pogardził moim marzeniem zostania poetą i powiedział, że moje miejsce jest w bibliotece. Był dość stary i rzekłbym, że spróchniały. Tacy przyzwyczajeni są do jednolitego trybu życia. A ja? Ja pragnąłbym bywać to w kolejnych miejscach! Z wiatrem wejść w ugodę, aby me wiersze szeptał innym do uszu, melodyjnie, jak śpiewają najlepsze artystki. Jakież to piękne widzenia w mej głowie się pojawiają, gdy się rozmarzę. A wszystko to jedynie po to, by przypomnieć mi, że są nierealne w tym momencie.
- Czyli już dzisiaj oficjalnie z nami nie pracujesz. - westchnął jeden z mych przyjaciół. Nie sądziłem, że my bibliotekarze tak się polubimy. - Ale pamiętaj, że możesz zaglądać tu kiedy tylko zechcesz! Będziemy traktować cię ulgowo – szturchnął mnie w bok. Racja, do tej biblioteki raczej nie wchodzą przeciętne wilki. Nie żeby nie mogły! Po prostu jest ona za wielka żeby samemu dać w niej radę.
- Z pewnością skorzystam – rzuciłem. Zobaczyłem jak do pomieszczenia weszła dobrze znana mi wadera. - Tymczasem, wybacz mi, ale muszę odstąpić od ciebie.
Nie tracąc więcej czasu przystanąłem do wilczycy.
- Nevt, pojawiasz się później niż zwykle. Czyżby to jakaś przeszkoda cię powstrzymała? - zagaiłem rozmowę.
- Skąd wiesz, że nie siedzę tu od dawna, a jedynie wyszłam na moment?
- Tak się składa, że spędziłem tu całą noc – zaśmiałem się cicho, aby nie zwrócić na siebie gromnego spojrzenia byłych współpracowników. - Zasnąłem co prawda nad jedną z ksiąg, ale za to jaki miałem sen!
- Będziesz musiał mi go koniecznie opowiedzieć.
- Może od razu? - rzuciłem zachęcająco. Nevt jest młoda, a większość czasu spędza w bibliotece, a nawet jeśli bywa poza nią to zawsze z książką u piersi.
- Jestem zajęta. Zostało mi kilka rzeczy do zrobienia i trochę stron do przejrzenia.
- Ależ w pełni to rozumiem. Ten, który by pragnął, lecz bez działania, nie zdoła pokonać łańcuchów i demonów łaknących jego ciała.
- Jak zawsze natchniony – prychnęła, a stary bibliotekarz nas uciszył.
- Oczywiście. Wiesz, działanie jest ważne, lecz nie wolno zaczynać dnia bez śniadania.
- Jadłam… - rzuciła, ale w tym momencie zaburczało jej w brzuchu – To znaczy wczoraj..
- Może jakaś ryba? - uniosłem brew – Nie przyjmuję odmowy. Zdrowie najważniejsze.
<Nevt?>
Słowa: 445
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz