sobota, 27 kwietnia 2019

Od Lysandra CD. Spero

Dzisiejszy dzień był dla mnie ciężki. Poznawałem strukturę tutejszych sił powietrznych. Nie mogę zapominać, że ponownie przybyłem do Królestwa na polecenie jednego z moich najbliższych ludzi, a jeśli o Arianie mowa nie można zapomnieć o Jamesie. Ten rudzielec chodził dobity od kilku dni. Nic tak nie działa na smutek jak dobra zabawa. Wyciągnąłem go więc do baru, w którym już od kilku dobrych godzin urzędował Hercules. Wchodząc do karczmy od razu go zauważyłem. Siedział przy stole, zaczepiając kelnerkę i prosząc o kolejny kufel grzanego wina. To do niego takie podobne. Czasami wydaje mi się, że w moich opowieściach Herc wychodzi na pijaka, kiedy to jeden z najlepszych szpiegów jakich dane mi było poznać. Ale cóż, powinien sam zadbać o swój wizerunek.
- Może ja już do niego dołączę - rzucił Lancaster. Zauważyłem, że humor mu się poprawił gdy tylko zobaczył nieudolne próby poderwania jakiejś wilczycy przez naszego starego kumpla.
- Ja zamówię coś przy barze - odparłem. 
Tłok był dzisiaj większy niż zwykle. Po drodze do barmana spotkałem kilkoro ludzi z powietrznych szeregów, z którymi wymieniłem powitalne spojrzenia. 
- Trzy miody pitne na raz! Dwojaki! - rzuciłem do barmana, kładąc przed nim zapłatę. Oczekując na napoje badałem otoczenie. Obserwowanie innych było dla mnie naturalne jak nic innego. W pewnym momencie, kątem oka ujrzałem rzucającą się waderę. Albo w jakiś sposób... coś pokazującą? Przysiągłbym, że wyglądała jakby za moment miała paść na ziemię. Poznałem śmiech, który mnie dobiegł. To była Sukki. Wiedząc, że mam jeszcze chwilę czasu podszedłem do jej stolika.
- Bonsoir! Jak mija spotkanie drogie panie?
- Powiedziałabym, że cudownie. A jeszcze lepiej odkąd wszedłeś do baru - młoda wilczyca rzuciła spojrzeniem na siedzącą obok waderę.
- My się chyba gdzieś spotkaliśmy - zwróciłem się do błękitnej. 
- Przed kilkoma miesiącami - odparła. Zanim jednak zdołała dokończyć jej towarzyszka już ją uprzedziła.
- Uratowałeś ją razem ze swoim oddziałem. Wtedy, w zimie!
- Sukki, a ciebie matka czasami nie szuka? Powinnaś chyba być w swoim dystrykcie - zaśmiałem się pod nosem, spoglądając na nią. 
- Jestem już dojrzała, skończyłam całe trzy lata!
- Może panienka przypomni mi swoje imię - odrzekłem do wilczycy, która wpatrywała się w stół tak namiętnie, jakby miał zaraz zostać jej kochankiem. Frosoin nie uraził fakt, że nie odpowiedziałem na jej kolejną zaczepkę.
- Spero - usłyszałem w odpowiedzi. 
- A więc Spero, szkoda, że nie było mnie tutaj przez ostatnie miesiące, może poznalibyśmy się bliżej. Warto mieć przyjaciół.
- I to jak! - zaśmiała się najbardziej rozbawiona z naszej trójki - Musisz nam opowiedzieć, co robiłeś i dlaczego wróciłeś akurat teraz!
- Z przyjemnością, ale czeka na mnie grupa przyjaciół i tacka miodu. Może innym razem. Amuse-toi bien! - poprawiłem sierść opadającą mi na oczy i życzyłem waderom miłej zabawy. 
Odebrałem zamówienie z baru i dosiadłem się do oczekujących mnie wilków.
- Co tak długo! - krzyknął w moją stronę Hercules. Prawie udało mu się zagłuszyć rozmowy przy innych stolikach, które swoją drogą były dzisiaj wyjątkowo głośne, nie mogłem nawet usłyszeć jak artyści grają na scenie. Ale chyba nic nie traciłem, skoro nikt nie tańczył muzyka musiała być niezbyt rozrywkowa.

~*~

Posiedzieliśmy jakiś moment. Oprócz miodu zamówiłem jeszcze pintę nektaru. Jamesowi poprawiał się humor. Chciałbym wiedzieć co siedzi mu w głowie. Herc za to bawił się już na całego. Zauważyłem, że wilczyce, z którymi rozmawiałem wychodzą z karczmy. Niestety żąden z moich towarzyszy ich nie znał. Ja sam kojarzyłem jedynie tyle, że faktycznie byłem tu kilka miesięcy temu; że Sukki to flirciara; oraz iż faktycznie znalazłem Spero wtedy w lesie. 
- James, odprowadź potem tego dziadka do jego posłania. Ja muszę jeszcze wyjść - rzuciłem do piegowatego i odszedłem od nich. Udałem się na zewnątrz. Zimny powiew wiatru uderzył mnie w pysk. W środku tawerny było ciepło i duszno. Tu wręcz na odwrót. 
- Mogę dołączyć do wieczornego spaceru? - doskoczyłem do wader. W tym momencie błękitna położyła po sobie uszy, szczerząc w moją stronę kły - Proszę mi wybaczyć, czyżbym was wystraszył?
- Nie, ona tak tylko... wygłupia się! - Sukki machnęła łapą. - Z przyjemnością poszłabym na spacer, ale muszę już zmykać! Do następnego Spero! - zanim ta zdążyła odpowiedzieć Frosoin już nie było.
- Chyba zostaliśmy sami. Może zacznę od nowa. Lysander - wystawiłem w jej stronę łapę, czekając tylko aż ta ponownie się przedstawi i wysunie swoją, bym mógł złożyć na niej pocałunek.

<Spero?>

Słowa: 683

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics