niedziela, 20 września 2020

Od Hertozy CD. Aarveda

Ni stąd ni zowąd zerwała się potężna burza śnieżna. Aarved natychmiast wyskoczył przed Hertozę ochraniając ją swoim ciałem przed podmuchami. Pośród szumu dało się słyszeć potężny głos: To wy zaśmieciliście to miejsce tymi palami! Naruszyliście śnieg-waszymi łapami i uszkodziliście moje cenne sople lodu, które hodowałam tak długo! Jak śmiecie przychodzić do mojego ogrodu?!
- Co się tu dzieje?! – Hertoza próbowała przekrzyczeć odgłosy wiatru, nie tego się spodziewała przechodząc przez szczelinę.
- Jeszcze raz was tu zobaczę spadnie na was klątwa! – dudnił potężny głos.
- Wygląda na to, że naruszyliśmy czyjeś włości! – odkrzyknął Aarved –-Zaraz opanuję sytuację!
Przez chwilę basior się nie odzywał, tylko wpatrywał się przed siebie,
jakby próbował znaleźć właściciela potężnego głosu. Hertoza w tym czasie próbowała opanować podmuchy wiatru wykorzystując do tego swojeumiejętności, jednak wiatr nie poddawał się tak łatwo, wymykał się samiczce, jakby jakieś wyższe siły nim sterowały. Wtem, przekrzykując burzę, odezwał się Aarved:
- Wybacz nam, że naruszyliśmy twój ogród, nie wiedzieliśmy, że to- miejsce do kogoś należy. Możemy naprawić wyrządzone szkody…
-  Głupcy! – przerwał głos – Nie wiecie nawet na czyją ziemie- wtargnęliście! Nie opuścicie jej dopóki nie rozwiążecie zagadki!
-  Nie poddamy się bez walki! - odkrzyknął basior - Natychmiast siła wiatru wzmogła się, a dwa wilki porwane przez podmuch wylądowały na czymś twardym i zimnym. Heri z przerażeniem odkryła że jest to lodowa klatka, z grubymi soplami lodu zamiast krat. Aarved próbował spalić sople, jednak lód był odporny na jego moc. Gdy to nie poskutkowało, jego ciało zamieniło się w kamień, a samiec z całej siły, próbował rozwalić kraty biorąc niewielki rozpęd i uderzając w nie. Nagle dało się słyszeć upiorny śmiech, a burza śnieżna zaczęła jakby słabnąć, wicher został zastąpiony przez niewielki podmuchy, jednak nie był to koniec dziwnych zjawisk. Choć burza ustała, w stronę wilków zmierzało jakby tornado z lodu i płatków śniegu, było co raz bliżej klatki, w której tkwili Aarved i Hertoza. A im bliżej klatki było tornado tym mniej płatków śniegu wirowało w nim. Tuż przed więzionymi wilkami śnieg całkowicie zniknął a przed nimi pojawiła się postać nieprzypominająca żadne zwierzę, jakie którekolwiek kiedyś widziało. Stworzenie było podobne do wilka, miało cztery długie łapy długi czarny i gęsty ogon, jednak reszta ciała nie budziła podobnych skojarzeń, zamiast jednej głowy postać miała dwie, choć można nawet powiedzieć półtorej, bowiem miała troje oczu, dwa czerwone i jedno wielkie – turkusowe umiejscowione jakby pomiędzy głowami. Po za tym każda głowa miała po jednym uchu i dziwnym, niespotykanym u innych zwierząt rogu. Teraz jesteście zdani na moją łaskę – powiedziała postać zgryźliwie-
– Nie uda wam się stąd uciec, uwolnię was jeżeli poprawienie odpowiecie na moją zagadkę; jeśli wam się nie powiedzie, zostaniecie zaklęci w sople lodu i na zawsze będziecie ozdobą mojego ogrodu. Do tej pory jeszcze nikt nie odgadł mojej zagadki. Dowody z resztą macie dokoła – postać niedbale machnęła łapą w stronę lodowych sopli
Waderę ogarnęło przerażenie, nie chciała tak szybko kończyć swojego życia, choć ono nie było zbyt kolorowe. Aarved też przejął się tym, co powiedziała postać.
- Słuchajcie uważnie! Nie będę powtarzać. Co to jest: zawsze- przychodzi, ale nigdy nie przyjdzie dziś? A, żeby nie było za łatwo, czas na rozwiązanie zagadki kończy się - dziś o zmierzchu – po tych słowach stworzenie zniknęło. Hertoza przysiadła na lodowatej prętach klatki, kręciło jej się w głowie od nadmiaru wrażeń, to za dużo jak na jeden dzień w nowym świecie.
- Mamy pół dnia, na rozwiązanie zagadki, masz jakiś pomysł? - zapytał Aarved przystając nad waderą.
.- Nie, chyba nie - odpowiedziała zwieszając głowę
- Nie martw się, poradzimy sobie. Jakoś…
Między wilkami zapadła głęboka cisza, basior intensywnie myślał, a Hertoza co jakiś czas w przypominała sobie treść zagadki lekko tylko poruszając wargami. Nie miała bladego pojęcia co może przyjść zawsze ale nie dziś. Najgorsze, że nie mieli nawet wskazówek czy jest to przedmiot, czy coś żywego, a może chodziło o pogodę?
-  Aarved... czy to był, ten no wiesz... wilk? - zapytała Heri przerywając tym samym dłużące się milczenie.
- Prawdę mówiąc, nie widziałem u nas takiego wilka. Sądzę że nie był - w tym miejscu samiec zwiesił głos. – Prawdopodobne była stąd, to córka bogini Farani
- Zdaje się że kiedyś słyszałam to imię.- przerwała wadera - Bogini Farani?
- Podobno niedaleko znajduje się pałac nazwany imieniem jej córki.
- Osobiście nigdy tam nie byłem, nie jest to przyjazna okolica. Wilki siedziały już od dłuższego czasu w klatce, co jakiś czas wymieniając się pomysłami na to, co może być rozwiązaniem zagadki. Hertoza proponowała różne uczucia i emocje, jednak Aarved nie był co do tego przekonany. Sam natomiast obstawał przy porach roku. Nie mogli wspólnie dojść do porozumienia, a czasu zostało co raz mniej...

<Aarved>

 Słowa: 768 = 43KŁ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics