Xeva od kilku dni eksplorowała jeden z dystryktów Królestwa. Spała w niewielkich jaskiniach lub norach uprzednio należących do borsuków lub rosomaków, które poszerzała siłą własnych łap. Miała w zwyczaju zasłaniać wejście za pomocą dodatkowej plandeki, którą wzięła ze sobą. W ten sposób radziła sobie z mrozami i śnieżycami. W razie czego zabierała ze sobą rozpałkę i kilka drewienek, chociaż często zdarzało jej się o nich zapomnieć.
Tamten poranek był chłodniejszy niż poprzednie. Bardzo wyraźnie odczuła fakt, że nie ma gęstego futra przystosowanego do tego klimatu. Wierzyła jednak, że szybkie tempo kroku ją rozgrzeje tak, jak zresztą zawsze się działo. Miała przecież za zadanie zwiedzić całą zachodnią część wyznaczonego przez siebie terenu, nie mogła zrezygnować tylko ze względu na pogodę!
Po kilku minutach drogi dotarła do stóp wzniesienia, które znalazła poprzedniego dnia. Z jego szczytu rozciągał się przepiękny widok na pobliską dolinę, którą miała zamiar zwiedzić tego dnia. Gdy jednak weszła na dosyć stromy pagórek, ujrzała... Obcego wilka. Konkretniej czarnego basiora. Przez chwilę nie wiedziała, co zrobić. Może powinna uciec? Byle cichaczem, żeby się nie zorientował. Zdążyła się już nauczyć, że mieszkańcy tych terenów niezbyt za nią przepadają przez jej bardzo... otwarty i entuzjastyczny charakter. Zanim jednak zdążyła podjąć decyzję, wilk się obrócił. Teraz nie miała wyboru.
- W... Witam - wymamrotała, przełykając ślinę. Zaczęła się denerwować. Ku jej uldze na ciemnym pysku nieznajomego pojawił się uśmiech.
- Och, dzień dobry! Nie spodziewałem się tutaj nikogo spotkać. - Spojrzał mimochodem w dół doliny. - Była pani może tam na dole?
- Co? - zapytała ze zdziwieniem wadera. - Nie, dopiero się obudziłam. Ale pójść tam zamierzam. A ty co tutaj robisz?
- Och, ja? - mruknął wilk, zupełnie nie przejmując się brakiem formy grzecznościowej w wypowiedzi Xevy. Albo to ona była zbyt spięta, aby to zauważyć. - W sumie to jedynie przechodziłem, ale chętnie się tam przejdę. To naprawdę ładne miejsce, przyda mi się chwila odpoczynku. Czy mogę pani potowarzyszyć?
- Oczywiście! - krzyknęła, przeszczęśliwa, że znalazła nowego towarzysza swoich wycieczek. Jej ogon nagle zaczął bić powietrze, wzniecając tumany śniegu przez swoją nadzwyczajną długość. - Tak że ze mną idziesz się cieszę!
- Co proszę? - spytał zdezorientowany osobnik. Wadera momentalnie rzuciła na siebie kilka przekleństw w myślach i spoważniała, ale jej długa kita nadal lekko merdała. - Ja się cieszę, że ty ze mną idziesz. Przepraszam, ja nie jestem stąd i czasem niewyraźnie mówię.
- Och, nie szkodzi - odparł wilk. - Proszę mi wybaczyć mój brak manier. Nazywam się Aiden, mam nadzieję, że nie uraziłem pani moim pytaniem.
- Nie, spokojnie. Jestem Xeva - uśmiechnęła się wilczyca, zachwycona uprzejmością nowopoznanego jegomościa.
- Jeśli wolno mi spytać, skąd pani pochodzi, droga Xevo?
- Teneris, jedna z Wysp Trojaczych - odparła z dumą odkrywczyni. Oba wilki skierowały się na lewo, w stronę zejścia do doliny.
- Teneris?! - wykrzyknął Aiden ze zdziwieniem. - To przecież kawał drogi!
- Prawda to jest, ale bardzo ta droga mi podobała się. A ty? Skąd jesteś?
W stronę zejścia do doliny.
Tamten poranek był chłodniejszy niż poprzednie. Bardzo wyraźnie odczuła fakt, że nie ma gęstego futra przystosowanego do tego klimatu. Wierzyła jednak, że szybkie tempo kroku ją rozgrzeje tak, jak zresztą zawsze się działo. Miała przecież za zadanie zwiedzić całą zachodnią część wyznaczonego przez siebie terenu, nie mogła zrezygnować tylko ze względu na pogodę!
Po kilku minutach drogi dotarła do stóp wzniesienia, które znalazła poprzedniego dnia. Z jego szczytu rozciągał się przepiękny widok na pobliską dolinę, którą miała zamiar zwiedzić tego dnia. Gdy jednak weszła na dosyć stromy pagórek, ujrzała... Obcego wilka. Konkretniej czarnego basiora. Przez chwilę nie wiedziała, co zrobić. Może powinna uciec? Byle cichaczem, żeby się nie zorientował. Zdążyła się już nauczyć, że mieszkańcy tych terenów niezbyt za nią przepadają przez jej bardzo... otwarty i entuzjastyczny charakter. Zanim jednak zdążyła podjąć decyzję, wilk się obrócił. Teraz nie miała wyboru.
- W... Witam - wymamrotała, przełykając ślinę. Zaczęła się denerwować. Ku jej uldze na ciemnym pysku nieznajomego pojawił się uśmiech.
- Och, dzień dobry! Nie spodziewałem się tutaj nikogo spotkać. - Spojrzał mimochodem w dół doliny. - Była pani może tam na dole?
- Co? - zapytała ze zdziwieniem wadera. - Nie, dopiero się obudziłam. Ale pójść tam zamierzam. A ty co tutaj robisz?
- Och, ja? - mruknął wilk, zupełnie nie przejmując się brakiem formy grzecznościowej w wypowiedzi Xevy. Albo to ona była zbyt spięta, aby to zauważyć. - W sumie to jedynie przechodziłem, ale chętnie się tam przejdę. To naprawdę ładne miejsce, przyda mi się chwila odpoczynku. Czy mogę pani potowarzyszyć?
- Oczywiście! - krzyknęła, przeszczęśliwa, że znalazła nowego towarzysza swoich wycieczek. Jej ogon nagle zaczął bić powietrze, wzniecając tumany śniegu przez swoją nadzwyczajną długość. - Tak że ze mną idziesz się cieszę!
- Co proszę? - spytał zdezorientowany osobnik. Wadera momentalnie rzuciła na siebie kilka przekleństw w myślach i spoważniała, ale jej długa kita nadal lekko merdała. - Ja się cieszę, że ty ze mną idziesz. Przepraszam, ja nie jestem stąd i czasem niewyraźnie mówię.
- Och, nie szkodzi - odparł wilk. - Proszę mi wybaczyć mój brak manier. Nazywam się Aiden, mam nadzieję, że nie uraziłem pani moim pytaniem.
- Nie, spokojnie. Jestem Xeva - uśmiechnęła się wilczyca, zachwycona uprzejmością nowopoznanego jegomościa.
- Jeśli wolno mi spytać, skąd pani pochodzi, droga Xevo?
- Teneris, jedna z Wysp Trojaczych - odparła z dumą odkrywczyni. Oba wilki skierowały się na lewo, w stronę zejścia do doliny.
- Teneris?! - wykrzyknął Aiden ze zdziwieniem. - To przecież kawał drogi!
- Prawda to jest, ale bardzo ta droga mi podobała się. A ty? Skąd jesteś?
xxx
Powąchało wejście do jamy borsuka. Podniosło zdeformowany łeb i spojrzało w stronę, z której właśnie miał zawiać wiatr. Wszystko ucichło i wszystko cichło, kiedy skierowało się na lewo.W stronę zejścia do doliny.
<Aidenie? Jakoś rozkręcimy tę imprezkę, ale dajmy Xevie pozwiedzać XD>
Słowa: 494 = 29 KŁ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz