Aarved wydał mi się nawet ciekawy, ale na tamtą chwilę niezbyt ciekawy, aby bardziej go poznać. Zwyczajnie nie było na to czasu. Zamartwiałam się, co zastaniemy przy barierze. Zaczęłam myśleć, co zrobić, aby misja się udała. Nie wątpiłam, że Aarved też może mieć swoje pomysły, ale przyjemnie było mi pomyśleć do przodu.
Stanęliśmy i zauważyłam te "szczury", chociaż bardziej przypominały czarną masę, a nie jakiekolwiek zwierzę. Przeszedł mnie po karku dreszcz. Nie bałam się jednak za bardzo. Bardziej czułam obrzydzenie, ze względu na wygląd szkodników. W dodatku ich piski powoli swoim irytującym tonem świdrowały mi dziurę w głowie. Po jakimś czasie patrzyłam na stworzenia już bezmyślnym wzrokiem, bo zaczęłam rozmyślać, jak je przepędzić od bariery. Poruszyłam uchem na głos basiora.
— Zgadzam się, lepiej to przedyskutować. Właśnie zaczęłam się zastanawiać, jak je przepędzić. Skoro żywią się magią z bariery, to naszą też mogłyby pochłonąć. — odpowiedziałam.
— Racja. — samiec na chwilę na mnie spojrzał, ale potem wrócił wzrokiem na szkodniki.
— Masz rację, co do uszkodzenia ich fizycznie. Ich ciała dziwnie się rozkładają. Nie widać żadnej krwi, albo mazi, po prostu się zapadają pod śnieg, więc dużo sprzątania po tym nie będzie. — spojrzałam kątem oka na samca, czy w ogóle mnie słucha, ale słuchał. Było to nawet miłe. — Możemy zrobić tak, że ktoś najpierw wybiegnie i zwabi je do siebie, aby przestały niszczyć barierę, a potem drugi wilk może zacząć atakować je od tyłu. — nie byłam najlepsza w strategii, ale rzuciłam jakimś pomysłem, aby go udoskonalić.
Tak jak się spodziewałam Aarved trochę udoskonalił mój plan, trochę go pozmieniał, aby nie był do bani i zajęliśmy pozycje. Ja postanowiłam pójść pierwsza, aby sprowokować szkodniki, żeby za mną poleciały. Z początku przyczaiłam się, aby mnie nie zauważyły i w końcu wyskoczyłam na nie i drasnęłam parę pazurami. W dodatku kilka po prostu pacnęłam łapą, aby je rozwścieczyć. Zanim się odsunęłam, aby zacząć biec, to poczułam, jak któryś szkodnik przyssał mi się do tylnej łapy i trochę mnie osłabił. Kopnęłam go chwilę potem i zaczęłam biec trochę wolniej niż zwykle, a kiedy odwróciłam łeb, to spora część szczurów za mną pobiegła, oczywiście nie wszystkie.
<Aarved? Bardzo, bardzo, BARDZO przepraszam za długi czas oczekiwania...>
Słowa: 347 = 22 KŁ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz