środa, 3 lipca 2019

Od Spero

Dlaczego to mnie muszą zawsze wrabiać w najniebezpieczniejsze eskapady? Ostatnio zaczęłam się nawet zastanawiać, czy może zarządu przypadkiem nie bawi wysyłanie mnie w niebezpieczne rejony czy coś.
W każdym razie, zamiast zajmować się przyziemnymi sprawami w Centrum, ewentualnie cieszeniem się czasem wolnym w mojej jaskini w Dystrykcie I, znowu zostałam wysłana w teren. I to nie byle gdzie, bo, uwaga werble proszę, do przylądka Estany! W końcu, jaki to problem, że na każdym kroku można się tam natknąć na niedźwiedzie olbrzymie?!
Inna sprawa, że pewnie mogłam odmówić. I pewnie powinnam była, bo w starciu z tymi potworami miałam niewielkie szanse. Może i miałam swoją magię, ale biorąc pod uwagę temperament tych istotek, mogło to nie wystarczyć.
- No i gdzie ta domniemana luka w ochronnej barierze? - mruknęłam do siebie, pokonując kolejne kilometry. Jak na razie bez spotkania krwiożerczych niespodzianek. Pytanie jednak - jak długo uda mi się ich unikać?
Cały czas starałam się wyczuć ubytki w barierze utrzymującej niedźwiedzie w środku. Nic. Ani śladu jakiejkolwiek dziury czy nawet pęknięcia. Im dalej się zapuszczałam, tym częściej zaczynałam myśleć, że może ta cała wyprawa to jeden wielki żart...
Nagle zachwiałam się, zaskoczona, gdy moja magia nie natrafiła na opór. Zatrzymałam się i przypatrzyłam temu miejscu, starając się wypatrzeć dziurę w niewidzialnej dla istot nieposługujących się magią barierze.
Okazało się to ledwie niewielkie pęknięcie, które jednak mogło w przyszłości znacznie się powiększyć, wypuszczając niedźwiedzie poza ten skrawek ziemi, który wybrały. Jednym, dość prostym zaklęciem załatałam je i zadowolona odwróciłam się, by wreszcie opuścić to miejsce.
I zaraz stanęłam jak wryta, wbijając przerażony wzrok w potwora przede mną.
- Jasna cholera - mruknęłam. Niedźwiedź był wielki jak stodoła. I patrzył na mnie głodnym wzrokiem.
Zapowiadało się nieciekawie.
Bez zastanowienia pchnęłam w niedźwiedzia magię, jednak na nim nie zrobiło to większego wrażenia. Skoczył na mnie, a ja w panice sięgnęłam po magię.
Przeskoczyłam na sekundę przed tym, jak kły niedźwiedzia zacisnęłyby się na moim gardle.

I z głośnym hukiem wylądowałam na kamiennej posadzce. Stęknęłam z zaskoczenia i bólu wywołanego upadkiem. Nie pozwoliłam sobie jednak na zbyt długie przytulanie ziemi, bo nadal mogło być niebezpiecznie - mogłam przeskoczyć niewystarczająci daleko, by uciec przed niedźwiedziem.
Ledwo poderwałam się z ziemi, zobaczyłam przed sobą zaskoczony wilczy pysk. Uwieńczony jelenimi rogami. Zamrugałam zdziwiona i rozejrzałam się. Oprócz niego patrzyła na mnie gromadka zaciekawionych szczeniąt. Sapnęłam cicho. Czyli wylądowałam w sierocińcu.
- Ym... Hej? - uśmiechnęłam się, nieco tylko wymuszenie. Ledwo skończyłam, rozległ się jednogłośny okrzyk.
- Spero!
I wszystkie puchate kulki się na mnie rzuciły. Zaśmiałam się, gdy ponownie obaliły mnie na ziemię, po czym zaczęły szarpać za uszy i ogon, zachęcając do zabawy.
Wilk z jelenimi rogami - i, jak dopiero zobaczyłam, skrzydłami dziwnie przypominającymi smocze - patrzył na to wszystko widocznie zaskoczony. Nadal rozłożona na ziemi, posłałam mu uspokajający uśmiech. Jeden ze szczeniaków postanowił akurat wskoczyć mi na głowę, zasłaniając swoim ogonem pole widzenia. Ze śmiechem zdjęłam go i odstawiłam z powrotem na ziemię.
- Dobra, wygraliście - zwróciłam się do szczeniaków. - Poddaję się. Dajcie mi chwilę odsapnąć, a potem się pobawimy, dobrze? - spojrzałam kątem oka na dorosłego wilka. - O ile wasz opiekun się zgodzi.
Cała chmara dzieci wydała z siebie okrzyki entuzjazmu, po czym zeszli ze mnie i wrócili do przerwanej moim nagłym pojawieniem się zabawy. Odetchnęłam z ulgą, dźwignęłam się z ziemi i stanęłam twarzą w twarz z opiekunem szczeniąt.
- Bardzo przepraszam, nie chciałam przeszkadzać, po prostu, żeby uniknąć niechybnej śmierci, musiałam się w trybie pilnym przenieść gdziekolwiek, a podświadomość widać wybrała sierociniec - wyrzuciłam z siebie jednym tchem, uśmiechając się przepraszająco do rozmówcy. Zapewne niewiele z tego zrozumiał, ale nie to było najważniejsze. Adrenalina po spotkaniu z niedźwiedziem zaczęła ze mnie opadać i w końcu uspokoiłam się na tyle, by wróciło do mnie trzeźwe myślenie. I bym uświadomiła sobie, że w zasadzie się nie przedstawiłam. - A tak w ogóle, to jestem Spero - wyciągnęłam łapę na powitanie, uśmiechając się szeroko.

<Pandora?>



Słowa: 632

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics