piątek, 13 marca 2020

Od Vallieany CD. Aarveda


Wpatrywała się w ogień jak zaczarowana. Była zmęczona i może trochę obolała, ale w końcu się najadła i mogła wygrzać w cieple ognia, nie miała zamiaru narzekać. Łapy co prawda nadal piekły, a mięśnie drżały, jednak w końcu były nagrzane, futro kolejno mokło od topniejącego śniegu i odparowywało. Jej lodowate oczy powoli się zamykały, a ona sama traciła kontakt z rzeczywistością. Wsłuchana w ciche, przyjemne nucenie, nawet jeśli słyszała je tylko w głowie, odcinała się do swojej krainy.
Jak więc się zdziwiła, kiedy poczuła przy tuż przy sobie duże, masywne ciało. Tak blisko…
Zbyt blisko.
- Będzie nam cieplej, gdy zgaśnie ogień. Jeśli będzie ci za ciepło, powiedz, a odsunę się- sprostował szybko basior, napotykając jej pytające spojrzenie. Wpatrywała się przez chwilę w oboje zielonych jak trawa po deszczu oczu. Zakręciło jej się lekko w głowie, więc skinęła i położyła łepek na łapach.
- Masz rację…
Rozbudziła się bardziej niż by w tamtej chwili chciała. Podsunięcie się Aarveda było jak wpadnięcie do lodowatej wody. Zastanawiała się gorączkowo co wojownik miał na myśli przez ten gest, a jej mózg jakby zaczynał parować razem z wodą z futra. Naprawdę chodziło tylko o zatrzymanie ciepła? A może jednak… Na miłość, Vall, uspokój się!- zganiła się w myślach i zakryła pysk prawą łapą, wzdychając.
Przeleżała w tej pozycji parę minut, może trochę dłużej, a kiedy zdała sobie w końcu sprawę z tego, jak daleko pogalopowały jej myśli (za dużo romansideł, dużo za dużo!) podniosła ostrożnie głowę.
Spojrzała na odprężonego we śnie wojownika, a przynajmniej wyglądał na spokojnego. Zupełnie jakby to nie jego dopadła walka z gigantycznym pająkiem, czy spacery ze złamanymi żebrami. Jego serce biło regularnie, oddech również był miarowy. W ciepłym świetle ognia łagodny pysk nabierał nowego wyrazu.
Vallieana położyła ponownie głowę na łapy, obserwując śpiącego wojownika. Przesuwała wzrokiem od jego krzywych rogów, po wzory na nosie, a zanim zapadła ostatecznie w sen, przyglądała się długiej szramie pod okiem wilka. Pomyślała o jego bracie, potem o swoich rodzicach. Powinna odwiedzić wkrótce Adrila, pewnie tęsknił…
Przez całą noc śniło jej się, że błądzi w mroku. Śnieg napierał na nią z każdej strony, razem z wiatrem zabierając dech w delikatnej piersi. Nie wiedziała gdzie jest i skąd się tam wzięła, nie wiedziała też czego szuka, więc po prostu parła naprzód z uporem maniaka.
Rano dobudzała się dosyć długo, błądząc gdzieś między jawą, a snem. Gdy była w końcu na tyle trzeźwa, że uniosła głowę, uświadomiła sobie, że w nocy ogień rzeczywiście wygasł i że rzeczywiście zrobiło się zimno. Natomiast Valli była przyciśnięta do boku znajomego basiora. Przez noc tak do niego przyległa, że prawie wepchnęła głowę pod jego pachę.
Zamrugała kilkukrotnie i cicho ziewnęła, wciągając w płuca zimne powietrze
-Dzień dobry- usłyszała mruknięcie nad swoją głową i lekko speszona spojrzała na Aaeveda, jednak zaraz się rozluźniła.
- Witam- uśmiechnęła się. Z lekkim stęknięciem przeturlała się na plecy i przeciągnęła kończyny, wyginając kręgosłup w łuk. O sobie dały znać wczorajsze kopniaki od kozła, które pewnie były efektem pięknych siniaków pod czarno-białym futrem
- Jak się spało? Mam nadzieję, że za bardzo się nie wierciłam- jej pyszczek przybrał nieco przepraszający wyraz, kiedy już podniosła się na nogi. Mimowolnie jej wzrok powędrował za martwą sarną spoczywającą na tyle jaskini.

W końcu obudziła się w miarę najedzona i w całkiem dobrym humorze. Może i chciałaby już być z powrotem w domu, jednak mogło być gorzej.


<Aarved? Wybacz że tak króciutko ;^;>

Słowa: 553

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics