- Pokaz talentów?
- No dawaj, obydwie weźmiemy w tym udział - Sukki wręcz skakała z ekscytacji dookoła mnie. - Ja zrobię jakieś czary-mary z roślinami, a ty pokarzesz te swoje cuda z lodu i śniegu. Będą zachwyceni!
- Jesteśmy magami, Sukki - zaśmiałam się lekko, zawieszając wzrok na mijanym właśnie przez nas stoisku, których cała mnogość została rozstawiona w Centrum z okazji Święta Jedności. Dostrzegłam na nim apetycznie wyglądające potrawy ze świeżo złowionych ryb, prawdopodobnie pochodzących z Dystryktu II, który był wszak znany z morskich specjałów. Ciekawe, czy smakowały tak samo dobrze, jak wyglądały... i pachniały. - Nie kuglarzami.
- No weź, to tylko zabawa - młodsza wadera szturchnęła mnie w bok, zwracając moją uwagę ponownie na siebie. - Rozeeeeerwij się!
Uśmiechnęłam się lekko i pokręciłam głową z niedowierzaniem dla niegasnącego optymizmu wadery. Zawsze mnie tym rozczulała. I choć nie miałam jakiejś szczególnej ochoty brać udziału w pokazie, bo to były zupełnie nie moje klimaty... Namówiła mnie. W wyniku czego już raptem kilkanaście minut później szłyśmy dość żwawym tempem w stronę sceny, przygotowanej specjalnie na tę okazję.
- Em... Sukki? - zatrzymałam się w połowie kroku, gdy zobaczyłam wilki kręcące się w okolicy sceny, do której się zbliżałyśmy. - Bo wiesz... oni wyglądają na przygotowanych czy coś...
Wadera przewróciła oczami na moje słowa. Również się zatrzymała, ale zaraz przeszła za mnie i zaczęła mnie popychać w stronę sceny. Co szło jej całkiem nieźle, centymetr po centymetrze przesuwałam się do przodu, mimo że zapierałam się z całej siły łapami o ziemię.
- Narzekasz - miałam wrażenie, że wadera się śmieje. Ze mnie? Całkiem możliwe. - Chodzi o dobrą zabawę. To znaczy... nam. Nam chodzi o dobrą zabawę - wadera przestała mnie siłą przepychać w stronę sceny, chyba się zmęczyła. Rzuciłam jej spojrzenie przez ramię, a ta fuknęła niezadowolona. - Niektórzy chcą może połechtać swoje ego, ale w zamyśle chodzi o dobrą zabawę. No dalej, Spero. Przecież potrafisz różne cuda wyczyniać z tym lodem, na pewno poradzisz sobie z improwizacją - skrzywiłam się lekko, bo prawda była taka, że nie, mogę sobie nie poradzić. Nigdy nie poświęcałam tym moim zdolnościom zbyt wiele uwagi, uważałam władanie lodem za całkiem przydatną, jeśli chce się ją wykorzystać jako broń, żeby kogoś przymrozić do ziemi albo przebić wyrastającym niespodziewanie z ziemi lodowym szpikulcem. Ale artystyczne wykorzystanie tego...? Użyłam tej mocy w takiej formie tylko raz, gdy poproszono mnie o przygotowanie ozdób na Bal Zimowy.
Sukki ponownie westchnęła, przybrała jednak równocześnie minę, która nie zwiastowała niczego dobrego. To znaczy, dla mnie. Znałam waderę za dobrze, by sądzić, że mi odpuści. Jak już się nakręciła na jakiś pomysł, nie było odwrotu. A teraz dodatkowo widocznie coś knuła...
Niemniej, choć niechętnie i z dużymi oporami, ale jednak, podjęłam drogę w kierunku sceny, mamrocząc, że "niech jej będzie". No bo co innego miałam zrobić? Nie było na nią mocnych. Jakbym nie poszła po dobroci, prawdopodobnie by mnie związała i siłą zaniosła na scenę.
Dotarłszy do bocznego wejścia na scenę, gdzie swoje stanowisko miał przygotowane wilk, który zajmował się zapisami na pokaz talentów, ponownie uderzyły mnie wątpliwości, jednak Sukki nie dała mi czasu do zrezygnowania. Dopchała się do stanowiska, przy którym siedział czarno umaszczony basior, bawiąc się piórem do pisania. Przestał, gdy tylko nas zobaczył, wyprostował się i uśmiechnął się do nas zachęcająco.
- Dzień dobry drogim paniom - wykonał ruch, jakby uchylał nam wyimaginowanego kapelusza. - Co też sprowadza do mnie tak piękne wadery?
Sukki się zaśmiała, ja tylko lekko uśmiechnęłam. Mimo, że byłam mniej ekspresyjna, niż towarzysząca mi wadera, to właśnie na mnie zwrócił większą uwagę. Wydawał się być zdziwiony, że mnie widzi, jakby mnie znał, choć mogłabym przyjąć, że widzę go po raz pierwszy w życiu. Już po chwili jednak zrozumiałam, skąd ten błysk rozpoznania w jego oczach.
- Panna Spero? Wiele o pani słyszałem... - wypalił, kłaniając mi się, nos zbliżając do blatu biurka. Wyglądał, jakby był gotów paść mi do łap, gdyby tylko nie dzielił nas mebel. Położyłam uszy po sobie, zawstydzona, przeniosłam wzrok na Sukki, szukając w niej ratunku, którego jednak nie znalazłam, bo wadera była widocznie rozbawiona całą sytuacją. Z resztą jak zawsze, gdy ktoś mnie przy niej rozpoznawał i był ewidentnie zafascynowany moją osobą... Bycie żywą legendą, bohaterką historii o miłości, przeznaczeniuco prawda jakoś tego nie dostrzegałam, bo Lys był po prostu... przyjacielem, bywało upierdliwe. A Sukki ewidentnie bawiło. Za każdym jednym razem.
Szkoda, że ja o panu w życiu nie słyszałam, pomyślałam, odkłaniając się basiorowi, choć z mniejszym oddaniem, niż on. I, chcąc za wszelką cenę przerwać tę niezręczną dla mnie sytuację, rzuciłam:
- Chciałyśmy się zapisać na pokaz talentów - uśmiechnęłam się lekko, choć w środku byłam spięta. Nie lubiłam takich sytuacji. Bycia rozpoznawaną przez zupełnie obce wilki... Stresowało mnie to.
- Właśnie - natychmiast podchwyciła Sukki, litując się w końcu nad biedną mną. - Przyszłyśmy tu w końcu w konkretnym celu - spojrzała na mnie z przebiegłym błyskiem w oku. A ja momentalnie znowu się spięłam. Co ta cholera znowu kombinuje...?
- Co będziecie przedstawiać? - zapytał basior, uśmiechając się przyjaźnie i sięgając po pióro, przy pomocy którego miał nas wpisać na listę uczestników. Nie zdążyłam nawet otworzyć pyska, by odpowiedzieć, gdy Sukki wypaliła:
- Spero będzie śpiewać!
Zamarłam, w szczerym szoku przenosząc gwałtownie wzrok na przyjaciółkę. Uśmiechała się, zadowolona z siebie...
Zamorduję ją kiedyś.
- Och, wspaniale - byłam pewna, że basior widział moje mordercze spojrzenie, którym próbowałam teraz ukatrupić waderę, jednak, podobnie jak Sukki, ewidentnie bawiła go cała ta sytuacja. - Choć widzę, że twoja znajoma nie jest z tego zbytnio zadowolona - zaśmiał się, zwracając do młodszej wadery. Mruknęłam cicho jakiś sprzeciw, ale nie na wiele się to zdało, bo Sukki już ciągnęła mnie za kulisy sceny, gdzie rozgrzewali się już uczestnicy.
- To u niej normalne, nie ma się czym przejmować - rzuciła przez ramię, śmiejąc się w głos, czemu zawtórował nieco mniej głośny chichot basiora.
Gdy już oddaliłyśmy się od niego na tyle daleko, że nie mógł już nas usłyszeć, wyszarpnęłam się ciągnącej mnie waderze.
- Śpiewanie? Serio? - warknęłam. Byłam trochę zirytowana, ale nie wściekła. Generalnie starałam się trzymać emocje na wodzy, ale z tą waderą było to wyjątkowo utrudnione. - Miałam coś zrobić z lodu...
- Możesz zrobić sobie efekty specjalne - Sukki wzruszyła ramionami. Po czym przybrała bardziej poważną, przepraszającą minę. - Jakbym ci od razu powiedziała, to byś się nie zgodziła... A przecież pięknie śpiewasz!
Pokręciłam głową z niedowierzaniem, patrząc na wszystkie przygotowujące się do występu wilki. Szukałam jakiejś znajomej twarzy, jednak nikt nie rzucił mi się w oczy. Tsa, czyli jak się zbłaźnię, to przed zupełnie obcymi wilkami... Nie wiedziałam, czy powinnam się z tego cieszyć, czy raczej niekoniecznie.
- Skoro mam już występować, naprawdę wolałabym już zrobić coś z lodu - mruknęłam, gdy mijałyśmy kolejne wilki, które wodziły za nami zaciekawionymi spojrzeniami.
- Ale naprawdę ładnie śpiewasz - Sukki nie dawała za wygraną. - Świat zasługuje, by się o tym w końcu przekonać.
- I tak nie zostanę piosenkarką, mam inne zajęcie, więc po co...
- Narzeeekaaaasz!
Czasami zapominałam, jaka ona potrafiła być uparta.
W tamtej chwili byłam tak zestresowana tym wszystkim, że dopiero po chwili dotarło do mnie, że... Sukki się nie zapisała. O czym nie omieszkałam jej przypomnieć, przerażona do granic możliwości. Patrzyłam na przyjaciółkę błagalnie, gdy rzuciła, że chciała mnie po prostu rozerwać musiała jakoś mnie przekonać, żebym jednak zgodziła się wziąć udział w pokazie...
- No chyba jaja sobie robisz - wydusiłam sobie na bezdechu. Byłam autentycznie przerażona. Wystąpienia publiczne nie były moją mocną stroną, to wszystko wcale mi się nie podobało...
Na szczęście, widząc mój popłoch i widocznie dochodząc do wniosku, że jeszcze gotowa będę zrezygnować z występu, ugięła się, że również wystąpi. A po kolejnej chwili moich namówień zgodziła się zaśpiewać ze mną.
- To będzie jak na imprezach, zobaczysz - wadera była podekscytowana, uśmiechała się promiennie i rzucała dookoła wzrokiem, widocznie nie mogąc nacieszyć się tym, że znajduje się za kulisami sceny. Nawet ja musiałam przyznać, że jest to niecodzienne doświadczenie... - Zaśpiewajmy nasz klubowy numer!
Parsknęłam na to śmiechem, bo na słowa Sukki przed oczami stanęła mi impreza, na której, już zdrowo wstawione, dobrałyśmy się do zestawu karaoke. Dobrze, że wszystkie inne obecne na imprezie wilki także już co nieco z procentami wypiły, bo do dzisiaj pewnie by nam to wypominali. A tak to... Pamiętałyśmy to tylko my. I, tak prawdę mówiąc, wcale nie były to złe wspomnienia...
- Porobimy trochę efektów specjalnych...
Sukki serio się nakręciła na ten występ. Choć prawdopodobnie nie zobaczy nas nikt znajomy... To było urocze i z czasem zaczęło mi się udzielać. Po półgodzinie prób, jak już miałyśmy mniej więcej rozplanowany nasz występ, byłam już bardziej podekscytowana, niż wystraszona tym wszystkim. Śmiałam się jak głupia, gdy coś nam nie wychodziło, nie przejmowałam się już tym, że zbłaźnię się na scenie... Przecież liczyła się tylko dobra zabawa.
I nawet gdy w końcu nadeszła kolej na nasz występ, nie stresowałam się już. Byłam pijana pozytywną energią, przekonana, że nawet jak coś spartaczę, to albo widownia tego nie zauważy, albo będzie się śmiała razem ze mną. Grunt to dobre nastawienie, reszta sama się zrobi.
Wyszłyśmy na scenę. Pewnym krokiem, cały czas zerkając na Sukki, żeby się upewnić, że jest i mnie nie zostawi, dotarłam na środek specjalnie przygotowanego podwyższenia. Młodsza wadera zaraz stanęła koło mnie, po czym jednocześnie się ukłoniłyśmy. Po czym zaczęło się przedstawienie.
Pierwszy raz w świetle reflektorów... Euforia, gdy publiczność zaczęła nam klaskać... Teraz rozumiałam, skąd ta miłość do występów u aktorów czy właśnie piosenkarzy... Szło się od tego uzależnić.
Słowa tradycyjnej, niemniej prostej piosenki z moich rodzinnych stron, której dawno temu nauczyłam Sukki i która od tamtego czasu była naszym popisowym, klubowym wykonem. Zawsze niezmiennie dobrze się przy tym bawiłyśmy, śmiałyśmy się z wszelkich wpadek i fałszywych nut, by na koniec wręcz tarzać się po podłodze ze śmiechu... Teraz również czułam się dobrze, choć byłam zupełnie trzeźwa. Dzięki obecności Sukki miałam poczucie, że nie jestem sama, że wszystko jest w porządku, że nawet jak coś spierniczę po całości, to nic się nie stanie, bo jestem tu z przyjaciółką. A najważniejsza jest przecież dobra zabawa. Po to tu byłyśmy - żeby się dobrze bawić, nie by komukolwiek cokolwiek udowadniać. Nawet jeśli inni mieli takie powody, nie musiałyśmy ich z nimi dzielić. Niech inni się przechwalają swoimi zdolnościami. My tu byłyśmy dla zabawy.
Sukki bawiła się swoją magią związaną z roślinami, sprawiając, że z parkietu wyrastały rośliny, tworząc efekty specjalne do wykonywanej przez nas piosenki. Ja pomagałam jej, tworząc śnieżne i lodowe figury, obrazy... W którymś momencie pokryłam nawet parkiet cienką warstwą lodu, po którym zaczęłyśmy się ślizgać.
A gdy po wszystkim zebrałyśmy owacje na stojąco... Uśmiechałam się jak głupia, czując się po prostu... szczęśliwa.
Gdy zeszłyśmy ze sceny w akompaniamencie oklasków widowni, rzuciłam się przyjaciółce na szyję, śmiejąc się w głos. Sukki mi zawtórowała, obejmując mnie, klepiąc po grzbiecie.
- No już już - wydusiła, między jednym napadem śmiechu a drugim. - Mówiłam, że ci się spodoba. A tak się opierałaś...
W zasadzie wytoczyłyśmy się zza kulis z powrotem na rynek, śmiejąc się bez opamiętania, pijane ze szczęścia... Kto by pomyślał, że Pokaz Talentów podczas Święta Jedności może dawać aż tyle wrażeń?
- To co? - rzuciła Sukki, gdy już się uspokoiłyśmy. Spojrzała w niebo, na pozycję Słońca na niebie. - Mamy jeszcze trochę czasu, nim będziemy potrzebne przy kamieniu. Idziemy zobaczyć, co u Williego?
Przytaknęłam ochoczo na ten pomysł.
Treść questu:
Każdy z nas chce spędzić ten czas w jak najbardziej niezwykły sposób i zacieśnić więzy między przyjaciółmi, a jaki lepszy sposób na to, niż pokazanie co się potrafi? Specjalnie na tę okazję, abyście mogli się wykazać, rozwinąć kreatywność i oszołomić tłumy, zorganizowaliśmy wam ten mały pokaz talentów. Weź udział w zabawie, wysil trochę wyobraźnię i wykorzystaj swoje zdolności w nowy, nietypowy sposób, zadziwiając wszystkich gapiów. Kogo spotkasz za kulisami? Co pokażesz? Jaka będzie reakcja na twój występ? Pamiętaj, że nie jest to konkurs, ale pokaz, by nie rywalizować i nie dzielić się na zwycięzców i przegranych. Każdy tu wygrywa! Miejmy jednak na uwadze, że każdy tu chce się jak najlepiej popisać. Co zrobisz, by wypaść jak najlepiej?
Minimum 1800 słów
Nagroda: 4pkt do dowolnego zagospodarowania
- Em... Sukki? - zatrzymałam się w połowie kroku, gdy zobaczyłam wilki kręcące się w okolicy sceny, do której się zbliżałyśmy. - Bo wiesz... oni wyglądają na przygotowanych czy coś...
Wadera przewróciła oczami na moje słowa. Również się zatrzymała, ale zaraz przeszła za mnie i zaczęła mnie popychać w stronę sceny. Co szło jej całkiem nieźle, centymetr po centymetrze przesuwałam się do przodu, mimo że zapierałam się z całej siły łapami o ziemię.
- Narzekasz - miałam wrażenie, że wadera się śmieje. Ze mnie? Całkiem możliwe. - Chodzi o dobrą zabawę. To znaczy... nam. Nam chodzi o dobrą zabawę - wadera przestała mnie siłą przepychać w stronę sceny, chyba się zmęczyła. Rzuciłam jej spojrzenie przez ramię, a ta fuknęła niezadowolona. - Niektórzy chcą może połechtać swoje ego, ale w zamyśle chodzi o dobrą zabawę. No dalej, Spero. Przecież potrafisz różne cuda wyczyniać z tym lodem, na pewno poradzisz sobie z improwizacją - skrzywiłam się lekko, bo prawda była taka, że nie, mogę sobie nie poradzić. Nigdy nie poświęcałam tym moim zdolnościom zbyt wiele uwagi, uważałam władanie lodem za całkiem przydatną, jeśli chce się ją wykorzystać jako broń, żeby kogoś przymrozić do ziemi albo przebić wyrastającym niespodziewanie z ziemi lodowym szpikulcem. Ale artystyczne wykorzystanie tego...? Użyłam tej mocy w takiej formie tylko raz, gdy poproszono mnie o przygotowanie ozdób na Bal Zimowy.
Sukki ponownie westchnęła, przybrała jednak równocześnie minę, która nie zwiastowała niczego dobrego. To znaczy, dla mnie. Znałam waderę za dobrze, by sądzić, że mi odpuści. Jak już się nakręciła na jakiś pomysł, nie było odwrotu. A teraz dodatkowo widocznie coś knuła...
Niemniej, choć niechętnie i z dużymi oporami, ale jednak, podjęłam drogę w kierunku sceny, mamrocząc, że "niech jej będzie". No bo co innego miałam zrobić? Nie było na nią mocnych. Jakbym nie poszła po dobroci, prawdopodobnie by mnie związała i siłą zaniosła na scenę.
Dotarłszy do bocznego wejścia na scenę, gdzie swoje stanowisko miał przygotowane wilk, który zajmował się zapisami na pokaz talentów, ponownie uderzyły mnie wątpliwości, jednak Sukki nie dała mi czasu do zrezygnowania. Dopchała się do stanowiska, przy którym siedział czarno umaszczony basior, bawiąc się piórem do pisania. Przestał, gdy tylko nas zobaczył, wyprostował się i uśmiechnął się do nas zachęcająco.
- Dzień dobry drogim paniom - wykonał ruch, jakby uchylał nam wyimaginowanego kapelusza. - Co też sprowadza do mnie tak piękne wadery?
Sukki się zaśmiała, ja tylko lekko uśmiechnęłam. Mimo, że byłam mniej ekspresyjna, niż towarzysząca mi wadera, to właśnie na mnie zwrócił większą uwagę. Wydawał się być zdziwiony, że mnie widzi, jakby mnie znał, choć mogłabym przyjąć, że widzę go po raz pierwszy w życiu. Już po chwili jednak zrozumiałam, skąd ten błysk rozpoznania w jego oczach.
- Panna Spero? Wiele o pani słyszałem... - wypalił, kłaniając mi się, nos zbliżając do blatu biurka. Wyglądał, jakby był gotów paść mi do łap, gdyby tylko nie dzielił nas mebel. Położyłam uszy po sobie, zawstydzona, przeniosłam wzrok na Sukki, szukając w niej ratunku, którego jednak nie znalazłam, bo wadera była widocznie rozbawiona całą sytuacją. Z resztą jak zawsze, gdy ktoś mnie przy niej rozpoznawał i był ewidentnie zafascynowany moją osobą... Bycie żywą legendą, bohaterką historii o miłości, przeznaczeniu
Szkoda, że ja o panu w życiu nie słyszałam, pomyślałam, odkłaniając się basiorowi, choć z mniejszym oddaniem, niż on. I, chcąc za wszelką cenę przerwać tę niezręczną dla mnie sytuację, rzuciłam:
- Chciałyśmy się zapisać na pokaz talentów - uśmiechnęłam się lekko, choć w środku byłam spięta. Nie lubiłam takich sytuacji. Bycia rozpoznawaną przez zupełnie obce wilki... Stresowało mnie to.
- Właśnie - natychmiast podchwyciła Sukki, litując się w końcu nad biedną mną. - Przyszłyśmy tu w końcu w konkretnym celu - spojrzała na mnie z przebiegłym błyskiem w oku. A ja momentalnie znowu się spięłam. Co ta cholera znowu kombinuje...?
- Co będziecie przedstawiać? - zapytał basior, uśmiechając się przyjaźnie i sięgając po pióro, przy pomocy którego miał nas wpisać na listę uczestników. Nie zdążyłam nawet otworzyć pyska, by odpowiedzieć, gdy Sukki wypaliła:
- Spero będzie śpiewać!
Zamarłam, w szczerym szoku przenosząc gwałtownie wzrok na przyjaciółkę. Uśmiechała się, zadowolona z siebie...
Zamorduję ją kiedyś.
- Och, wspaniale - byłam pewna, że basior widział moje mordercze spojrzenie, którym próbowałam teraz ukatrupić waderę, jednak, podobnie jak Sukki, ewidentnie bawiła go cała ta sytuacja. - Choć widzę, że twoja znajoma nie jest z tego zbytnio zadowolona - zaśmiał się, zwracając do młodszej wadery. Mruknęłam cicho jakiś sprzeciw, ale nie na wiele się to zdało, bo Sukki już ciągnęła mnie za kulisy sceny, gdzie rozgrzewali się już uczestnicy.
- To u niej normalne, nie ma się czym przejmować - rzuciła przez ramię, śmiejąc się w głos, czemu zawtórował nieco mniej głośny chichot basiora.
Gdy już oddaliłyśmy się od niego na tyle daleko, że nie mógł już nas usłyszeć, wyszarpnęłam się ciągnącej mnie waderze.
- Śpiewanie? Serio? - warknęłam. Byłam trochę zirytowana, ale nie wściekła. Generalnie starałam się trzymać emocje na wodzy, ale z tą waderą było to wyjątkowo utrudnione. - Miałam coś zrobić z lodu...
- Możesz zrobić sobie efekty specjalne - Sukki wzruszyła ramionami. Po czym przybrała bardziej poważną, przepraszającą minę. - Jakbym ci od razu powiedziała, to byś się nie zgodziła... A przecież pięknie śpiewasz!
Pokręciłam głową z niedowierzaniem, patrząc na wszystkie przygotowujące się do występu wilki. Szukałam jakiejś znajomej twarzy, jednak nikt nie rzucił mi się w oczy. Tsa, czyli jak się zbłaźnię, to przed zupełnie obcymi wilkami... Nie wiedziałam, czy powinnam się z tego cieszyć, czy raczej niekoniecznie.
- Skoro mam już występować, naprawdę wolałabym już zrobić coś z lodu - mruknęłam, gdy mijałyśmy kolejne wilki, które wodziły za nami zaciekawionymi spojrzeniami.
- Ale naprawdę ładnie śpiewasz - Sukki nie dawała za wygraną. - Świat zasługuje, by się o tym w końcu przekonać.
- I tak nie zostanę piosenkarką, mam inne zajęcie, więc po co...
- Narzeeekaaaasz!
Czasami zapominałam, jaka ona potrafiła być uparta.
W tamtej chwili byłam tak zestresowana tym wszystkim, że dopiero po chwili dotarło do mnie, że... Sukki się nie zapisała. O czym nie omieszkałam jej przypomnieć, przerażona do granic możliwości. Patrzyłam na przyjaciółkę błagalnie, gdy rzuciła, że chciała mnie po prostu rozerwać musiała jakoś mnie przekonać, żebym jednak zgodziła się wziąć udział w pokazie...
- No chyba jaja sobie robisz - wydusiłam sobie na bezdechu. Byłam autentycznie przerażona. Wystąpienia publiczne nie były moją mocną stroną, to wszystko wcale mi się nie podobało...
Na szczęście, widząc mój popłoch i widocznie dochodząc do wniosku, że jeszcze gotowa będę zrezygnować z występu, ugięła się, że również wystąpi. A po kolejnej chwili moich namówień zgodziła się zaśpiewać ze mną.
- To będzie jak na imprezach, zobaczysz - wadera była podekscytowana, uśmiechała się promiennie i rzucała dookoła wzrokiem, widocznie nie mogąc nacieszyć się tym, że znajduje się za kulisami sceny. Nawet ja musiałam przyznać, że jest to niecodzienne doświadczenie... - Zaśpiewajmy nasz klubowy numer!
Parsknęłam na to śmiechem, bo na słowa Sukki przed oczami stanęła mi impreza, na której, już zdrowo wstawione, dobrałyśmy się do zestawu karaoke. Dobrze, że wszystkie inne obecne na imprezie wilki także już co nieco z procentami wypiły, bo do dzisiaj pewnie by nam to wypominali. A tak to... Pamiętałyśmy to tylko my. I, tak prawdę mówiąc, wcale nie były to złe wspomnienia...
- Porobimy trochę efektów specjalnych...
Sukki serio się nakręciła na ten występ. Choć prawdopodobnie nie zobaczy nas nikt znajomy... To było urocze i z czasem zaczęło mi się udzielać. Po półgodzinie prób, jak już miałyśmy mniej więcej rozplanowany nasz występ, byłam już bardziej podekscytowana, niż wystraszona tym wszystkim. Śmiałam się jak głupia, gdy coś nam nie wychodziło, nie przejmowałam się już tym, że zbłaźnię się na scenie... Przecież liczyła się tylko dobra zabawa.
I nawet gdy w końcu nadeszła kolej na nasz występ, nie stresowałam się już. Byłam pijana pozytywną energią, przekonana, że nawet jak coś spartaczę, to albo widownia tego nie zauważy, albo będzie się śmiała razem ze mną. Grunt to dobre nastawienie, reszta sama się zrobi.
Wyszłyśmy na scenę. Pewnym krokiem, cały czas zerkając na Sukki, żeby się upewnić, że jest i mnie nie zostawi, dotarłam na środek specjalnie przygotowanego podwyższenia. Młodsza wadera zaraz stanęła koło mnie, po czym jednocześnie się ukłoniłyśmy. Po czym zaczęło się przedstawienie.
Pierwszy raz w świetle reflektorów... Euforia, gdy publiczność zaczęła nam klaskać... Teraz rozumiałam, skąd ta miłość do występów u aktorów czy właśnie piosenkarzy... Szło się od tego uzależnić.
Słowa tradycyjnej, niemniej prostej piosenki z moich rodzinnych stron, której dawno temu nauczyłam Sukki i która od tamtego czasu była naszym popisowym, klubowym wykonem. Zawsze niezmiennie dobrze się przy tym bawiłyśmy, śmiałyśmy się z wszelkich wpadek i fałszywych nut, by na koniec wręcz tarzać się po podłodze ze śmiechu... Teraz również czułam się dobrze, choć byłam zupełnie trzeźwa. Dzięki obecności Sukki miałam poczucie, że nie jestem sama, że wszystko jest w porządku, że nawet jak coś spierniczę po całości, to nic się nie stanie, bo jestem tu z przyjaciółką. A najważniejsza jest przecież dobra zabawa. Po to tu byłyśmy - żeby się dobrze bawić, nie by komukolwiek cokolwiek udowadniać. Nawet jeśli inni mieli takie powody, nie musiałyśmy ich z nimi dzielić. Niech inni się przechwalają swoimi zdolnościami. My tu byłyśmy dla zabawy.
Sukki bawiła się swoją magią związaną z roślinami, sprawiając, że z parkietu wyrastały rośliny, tworząc efekty specjalne do wykonywanej przez nas piosenki. Ja pomagałam jej, tworząc śnieżne i lodowe figury, obrazy... W którymś momencie pokryłam nawet parkiet cienką warstwą lodu, po którym zaczęłyśmy się ślizgać.
A gdy po wszystkim zebrałyśmy owacje na stojąco... Uśmiechałam się jak głupia, czując się po prostu... szczęśliwa.
Gdy zeszłyśmy ze sceny w akompaniamencie oklasków widowni, rzuciłam się przyjaciółce na szyję, śmiejąc się w głos. Sukki mi zawtórowała, obejmując mnie, klepiąc po grzbiecie.
- No już już - wydusiła, między jednym napadem śmiechu a drugim. - Mówiłam, że ci się spodoba. A tak się opierałaś...
W zasadzie wytoczyłyśmy się zza kulis z powrotem na rynek, śmiejąc się bez opamiętania, pijane ze szczęścia... Kto by pomyślał, że Pokaz Talentów podczas Święta Jedności może dawać aż tyle wrażeń?
- To co? - rzuciła Sukki, gdy już się uspokoiłyśmy. Spojrzała w niebo, na pozycję Słońca na niebie. - Mamy jeszcze trochę czasu, nim będziemy potrzebne przy kamieniu. Idziemy zobaczyć, co u Williego?
Przytaknęłam ochoczo na ten pomysł.
Treść questu:
Każdy z nas chce spędzić ten czas w jak najbardziej niezwykły sposób i zacieśnić więzy między przyjaciółmi, a jaki lepszy sposób na to, niż pokazanie co się potrafi? Specjalnie na tę okazję, abyście mogli się wykazać, rozwinąć kreatywność i oszołomić tłumy, zorganizowaliśmy wam ten mały pokaz talentów. Weź udział w zabawie, wysil trochę wyobraźnię i wykorzystaj swoje zdolności w nowy, nietypowy sposób, zadziwiając wszystkich gapiów. Kogo spotkasz za kulisami? Co pokażesz? Jaka będzie reakcja na twój występ? Pamiętaj, że nie jest to konkurs, ale pokaz, by nie rywalizować i nie dzielić się na zwycięzców i przegranych. Każdy tu wygrywa! Miejmy jednak na uwadze, że każdy tu chce się jak najlepiej popisać. Co zrobisz, by wypaść jak najlepiej?
Minimum 1800 słów
Nagroda: 4pkt do dowolnego zagospodarowania