poniedziałek, 31 stycznia 2022

Od Jastesa, CD. Aarveda

Nareszcie pozostawiliśmy Centrum i jego głośne ulice za sobą, mijając coraz mniej i mniej wilczych mieszkań, aż w końcu i one pozostały w tyle. Powitał nas jakże upragniony bezruch, białe fale prowadzące do Przełęczy i cisza, błogosławiona cisza. Cisza, którą muszę porzucić, westchnąłem z rezygnacją, czując nieustępujące bolesne i mocne jak cholera pulsowanie w głowie. Mój towarzysz usłyszał wydany przeze mnie dźwięk i rzucił mi niechętne spojrzenie, ale nie przerwał niezręcznego milczenia, które panowało między nami od dobrej godziny. Zadbałem, by nie zdradzić się z najmniejszą oznaką irytacji, nie odrywając wzroku od linii horyzontu. Pewnie myśli, że już jesteś zmęczony, a niech go. Nie popisałeś się wcześniej profesjonalizmem, to fakt. Jak zwykle zawaliłeś i to w sytuacji, w której zazwyczaj czujesz dumę ze swojego "i-de-al-ne-go" opanowania. Nie jesteś w stanie nie wywrzeć złej opinii o sobie, brawo! Masz szczęście, że Aarved nie ochrzanił cię słownie. Tak, to jedyny dobry aspekt tej sytuacji, inaczej straciłbyś resztki dumy nie umiejąc zareagować.
Odgoniłem natrętne, co chwila powracające myśli i skupiłem się na przepływie powietrza wokół nas. Wyczułem całkiem spory strumień silnego, zimnego wiatru i czym prędzej chwyciłem go, naginając do swojej woli. Chwilę miotał się w uścisku, rozszalały, lecz gdy oderwał się od bratnich prądów osłabł, zwiotczał i dał się prowadzić. Przynajmniej tyle dobrego, zamrugałem czując jak od jego nagłego podmuchu lekko szczypią mnie oczy. Dzisiaj szczególnie nie miałem ochoty szarpać się z silnym nurtem.
-Krąż, słuchaj, informuj- wymruczałem z przyzwyczajenia, nawet nie rozważając porzucenia tego drobnego zwyczaju w obecności wojownika. Rozmawianie z wiatrem, który i tak nie rozumie słów często zdawało się przyjemniejsze niż rozmawianie z przedstawicielem tego samego gatunku. Mniej irytujące, mniej sztuczne, mniej męczące. A wiatr, choć martwy, odpowiadał w swój niesamowity, oryginalny sposób. Odpowiadał kojącym szumem liści wśród drzew, stukaniem dzięcioła poszukującego posiłku, pluskiem wody obiecującym zaspokojenie pragnienia, dobrym słowem pochwyconym w przelocie. Mając możliwość posiadania takiego rozmówcy któż chciałby narażać się na złośliwości, burknięcia i śmiechy, oferowane przez wypełniający kraj wilczy naród?
Rozszczepiłem okiełznany powiew, rozciągnąłem każdy z jego elementów i puściłem w przestrzeń, kierując go w różne kierunki, równocześnie kontrolując by żaden nie uciekł, nie zlał się z mijającymi go braćmi, nie porzucił danego mu przez zmęczony umysł zadania. Wszystkie połączone były ze mną drobnymi nićmi, pozwalając na niemal natychmiastowy przepływ dźwięków do moich uszu. W zasadzie prowadziłem wiatr na smyczy. Zabawna myśl, nie pozbawiona dotknięcia groteski.
Zaraz napłynęły do mnie odgłosy lasu, które niestety dawały się we znaki bardziej niż zwykle. Natężenie dźwięku uderzyło ze zdwojoną siłą i zanim zyskałem kontrolę nad kakofonią odgłosów ból głowy z pulsującego stał się świdrujący. W końcu jednak udało mi się zepchnąć większość gdzieś na skraj świadomości i skutecznie filtrować napływające informacje, nie doświadczając ich zalewu. 
Szliśmy i szliśmy, w równym tempie zbliżając się do Przełęczy, pokonując ośnieżone pagórki i co rusz nurkując w płynący wzdłuż ich stóp gęsty las. 
Wtem przez naturalną barierę przedarł się obcy, niepasujący do reszty dźwięk. Dźwięk bolesny, niechciany, taki który wyrywa ze snu w środku nocy, towarzyszy pustce pozostawionej po ukochanej osobie, wodzi na pokuszenie i jednocześnie skowycze: UCIEKAJ! 
Pomimo lodowatego dreszczu oblewającego ciało zmusiłem się do zachowania spokoju, nie wypadając z obranego tempa, nie napinając mięśni. Starałem się go uchwycić, jednak zniknął tak szybko, że nie miałem szans stwierdzić skąd dochodził, ani co lub kto mógłby być jego przyczyną. Nie mógł być to zwykły odgłos, nie. Instynkt mało kiedy mnie zawodził, zwłaszcza w kwestiach dotyczących słuchu. Jak jednak upewnić się, nie wzbudzając podejrzeń? Jak zawiadomić Aarveda? 

 
<Vedziu?>

Ilość słów: 577
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics