- Mogłabym… mogłabym u ciebie zostać? Proszę… Nie mam ochoty… - pokręciłam
głową i mocniej wtuliłam się w basiora - nie jestem gotowa tam wrócić.
- Dobrze że sama prosisz, bo i tak bym się nie wypuścił. Zostań ze
mną, proszę. Co prawda muszę jeszcze dokończyć kopać, ale twoje towarzystwo będzie
nieocenione.
Uśmiechnęłam się wciąż tuląc mojego poetę. Myślałam jak wielkie mam
szczęście, że on jest przy mnie, że czuje do mnie to , co ja do niego. Gdy
myślałam o wszystkim co się ostatnio stało czułam jak miłość do niego rozlewa
mi się w sercu ciepłym, miodowym wodospadem. Chciałam pomóc jakoś w jego pracy.
Nie mogłam przecież siedzieć bezczynnie, gdy on będzie kopać dalej w tej
zmarzniętej ziemi. Wiedziałam jednak, że w tym mu nie pomogę. Byłam zbyt
obolała na taką pracę. Odsunęłam się więc odrobinę, chcąc rozejrzeć się po
norze, lecz zauważyłam, że okala nas roślinność. Zrozumiałam, że to pewnie
Askalio chciał zapewnić mi więcej ciepła. Jaki on jest kochany… No teraz, to
zdecydowanie muszę coś dla niego zrobić. Zajmę też przy okazji myśli.
Spróbowałam więc inaczej.
- A co zrobisz, jak skończysz kopać?
Askalio spojrzał na mnie po czym zapatrzył się w jedną z ścian z
roślin i zaczął powoli wyliczać.
- No… Po powiększeniu nory
chciałem umocnić ją czymś i ogrzać, więc będę potrzebował zapolować na jakieś
zwierzęta, które mają przyjemne futro…
- Ja się tym zajmę! – zaproponowałam ochoczo przerywając mu w pół
zdania. Bardzo podobał mi się pomysł pomocy mu w tak prosty sposób jak
polowanie na futra. Szczególnie, że znałam pewne miejsce, w którym mogłam
znaleźć wyjątkowy jego rodzaj, który dałby Askalio dużo ciepła i byłby na tyle
duży, że mógłby pokryć podłogę.
Askalio nie wyglądał na przekonanego. Zrozumiałam, że nie chce mnie
puścić samej. Nie miałam pretensji, bo sama bym na jego miejscu nie chciała się
puścić. Pomyślałam jednak, że podczas tego polowania mogłabym uporządkować
sprawy równocześnie załatwiając sprawy dla ukochanego. On miałby lżej i ja
miałabym lżej. W sumie mogłoby to pomóc nam obojgu… Albo zaszkodzić. Jednak
wolę być optymistką. Nawet teraz. Spróbowałam go więc przekonać.
- No proszę cię. Robisz dla mnie tak dużo, że czuję się źle nie mogąc
ci w niczym pomóc. To tylko małe polowanie na futra… Obiecuję, że nic mi się
nie stanie. Będę bardzo uważać. I nie będę daleko chodzić. Wrócę zanim się
obejrzysz. Będziesz mógł zrobić trochę pracy, a ja zrobię coś pożytecznego nie
przeszkadzając ci przy okazji. No prooooszeeeeę.
Zrobiłam (jak miałam nadzieję) słodkie oczy szczeniaczka i spojrzałam
na Askalio w oczekiwaniu na jego odpowiedź. Wahał się przez chwilę lecz w końcu z ociąganiem i wyraźną niechęcią
pozwolił mi iść. Wpadłam mu w ramiona i pocałowałam.
- Wrócę zanim się obejrzysz. – Obiecałam i wyszłam z nory wprost na
chłodne powietrze poranka.
<Askalio? Wrócę nocą i wszystko ci opowiem.>
Słowa: 603
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz