- Może napijemy się czegoś, żeby się rozgrzać? - zaproponował Elliot,
patrząc w stronę baru.
- Czemu nie? - wzruszyłam ramionami. - Chodź, zapoznam cię przy okazji
z właścicielem – uśmiechnęłam się do basiora zachęcająco.
Ruszyliśmy razem w stronę baru.
- Hejka Willy! - rzuciłam, podchodząc do lady, a na moim pysku od razu
zagościł uśmiech. Uwielbiałam tego basiora.
- Cześć Spero - stary wilk uśmiechnął się do mnie przyjaźnie. - Co
słychać u mojego ulubionego maga? - mrugnął, na co odpowiedziałam śmiechem.
- Och, to co zawsze - rzuciłam, zbywając pytanie machnięciem łapy. -
Praca, praca i jeszcze więcej pracy.
Pokiwał głową ze zrozumieniem, po czym przeniósł wzrok na
towarzyszącego mi basiora, rozglądającego się z zainteresowaniem dookoła.
- To Elliot - odpowiedziałam na pytające spojrzenie starego barmana. -
Spotkałam go w drodze tutaj. Przybył niedawno z bratem, Valionem - wskazałam
wilka, którego zostawiliśmy przy stole.
Willy uśmiechnął się przyjaźnie do nowego i wyciągnął ponad barem łapę na przywitanie. Elliot uścisnął ją po chwili wahania.
Willy uśmiechnął się przyjaźnie do nowego i wyciągnął ponad barem łapę na przywitanie. Elliot uścisnął ją po chwili wahania.
- To co zawsze? - zapytał stary basior, kierując z powrotem wzrok na
mnie, gdy już wymienili uprzejmości.
- Dla mnie tak. Elliot? - zapytałam. Basior wzruszył ramionami, więc
zamówiłam dla niego to samo.
Gdy tylko stanęły przed nami kubki z grzanym winem, wzięłam łyka ze swojego. I akurat w tym momencie Willy musiał się odezwać.
Gdy tylko stanęły przed nami kubki z grzanym winem, wzięłam łyka ze swojego. I akurat w tym momencie Willy musiał się odezwać.
- A co u Lysandra?
Zachłysnęłam się i omal nie oplułam barmana winem. Rzuciłam mu
mordercze spojrzenie.
- Tylko pytam - wzruszył ramionami, a na jego pysku pojawił się chytry
uśmieszek.
Pokręciłam z niedowierzaniem głową.
Pokręciłam z niedowierzaniem głową.
- Proszę, chciaż ty nie zaczynaj - jęknęłam, porywając swój kubek z
lady przy pomocy magii. Ruszyłam w stronę stołu zajmowanego przez Valiona,
udając obrażoną. Jednak gdy zza pleców dobiegł mnie śmiech Willy'iego, nie
mogłam powstrzymać uśmiechu cisnącego mi się na usta.
- Na pewno nic nie chcesz? – zapytałam Valiona, siadając na ławce koło
niego. Eliot przysiadł naprzeciwko, po drugiej stronie stołu.
<Valion? Pat?>
Słowa: 361
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz