– Przepraszam, nie wiedziałam, że też lubisz pojawiać się na skałach.
– Zażartowała. – Zaraz pomogę ci się wydostać. Jestem Nevt, profesjonalna…
nauczycielka latania jak widać. – Zaśmiała się delikatnie wyciągając łapę by
pomóc mi wstać – A ty?
Chwilę wpatrywałem się w jej wyciągniętą kończynę, zanim z psotną iskierką
w oku postanowiłem skorzystać. Wadera chyba trochę pożałowała tego czynu, bo
gdy złapałem się jej, by się podnieść, zatopiła się przynajmniej kilka
centymetrów w śniegu pod moim ciężarem. Zanim jej odpowiedziałem, odwróciłem
się jeszcze do zaspy i zanurzyłem w niej pysk.
– Ej, co ty robisz? – uniosła jedną brew, patrząc na moje poczynania.
Podniosłem się z czarno-białym szczurem w zębach, którego wrzuciłem sobie na
grzbiet.
– Hehe. Nauczycielka latania. – zaśmiałem się oglądając samicę jak
jakiś śmieszny eksponat, który widzę pierwszy raz. As chyba też się zaciekawił,
bo wskoczył mi na głowę by się jej przyjrzeć.
– Ta... Na pewno wszystko dobrze? – zapytała patrząc na mnie dziwnie.
– Oczywiście. Toś mnie nauczyła latać. Szczeniaki też tak szkolisz?
Jestem Warper. – wyszczerzyłem się do samicy, rozbawiony, otrzepując się z
resztek śniegu. – Co cię tutaj sprowadza w tak nagłym wejściu, Nevt?
– Chcę zdobyć skórę jaka, po to tu przybyłam, a to miejsce, w którym
je widziałam. Nie spodziewałam się jednak, że od tamtego czasu zagościło tu coś
jeszcze. – klepnęła mnie w bok i zaczęła wdrapywać się z powrotem na skałę, by
wypatrzeć stamtąd zwierzynę.
– Po skórę jaka, tak? – wskoczyłem kilkoma wielkimi susami na samą
górę przed waderą, zerkając na nią zabawnie z góry i obserwując jak się wdrapuje.
– Czemu akurat jaka?
– Bo jego futro jest duże i ładne. Właśnie dlatego. – stanęła w końcu
obok mnie i wyprostowała się śmiało, spoglądając na przestrzeń pod nami. I tak
była dosyć sporo niższa ode mnie.
– Ach tak? A nie będzie dla ciebie ciutkę za duży taki wołek? Bo tak
się składa, że też miałem na niego ochotę. – oblizałem się, patrząc na
poruszającą się kawałek dalej, dużą kupę futra. Naprawdę dużą.
– No to ja wezmę sobie tylko futro, możesz zjeść resztę. Takie górskie
samczyki jak ty pewnie dużo jedzą, więc na trochę Ci starczy. – zaczęła
kierować się ku zejściu ze skały, by zakraść się do zwierzyny.
– No nie wiem, nie wiem. – potuptałem za nią. – A może popatrzę jak
sobie z nim radzisz? To byłoby ciekawe i nie musiałbym się męczyć. Mogłabyś się
odpłacić za tę zaspę. – oblizałem się ucieszony własnym pomysłem.
<Neeeevt?>
Słowa: 489
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz