Niektórym się wydaje, że to sen czegoś pięknego, czegoś, co nie istnieje. Jednak gdy masz skrzydła, wiesz, że to prawda – nieco ponad chmurami jest piękne. Wystartował przed południem po zjedzeniu śniadania i leciał do góry, póki nie minął chmur. Czasem ma ochotę na takowych usiąść, rozleniwić się i nie zwracać uwagę na płynący czas, może gdzieś doleci na tej chmurce? Do nieznanej krainy, do samych bogów, a może to Skalistych Ziem? Jeszcze tego nie próbował, od wylegiwania się na chmurach, które swoją drogą są bardzo zimne i często wilgotne, woli wzlecieć wyżej i podziwiać świat, którego większość wilków nie może dostrzec – a najpiękniej jest o zachodzie słońca, kiedy czysto błękitne niebo mieni się wieloma kolorami, a słońce wydaje się wcale nie zachodzić. Nie miał pojęcia, ile leciał przed siebie, czasem zamykał oczy i pozwalał wiatrowi wpleść się w jego futro, skrzydła. Nic go nie interesowało, czuł się, jakby całe zło świata przestało mieć jakikolwiek sens, a wyrocznia nad nim ciążąca nawet nie powstała. W końcu jednak poczuł się słabo, za długa podróż ponad chmurami może wywołać osłabienie, ponieważ tlenu na tym poziomie było mniej, niż na powierzchni. Aby nie stracić przytomności i nie spaść na ziemię, a raczej nie rąbnąć i się nie zabić, zniżył lot. Przez pierwsze sekundy nie miał pojęcia, gdzie wylądował, tereny Północy były do siebie bardzo podobne; wszędzie śnieg i lód. Jednak gdy wychwycił wzrokiem zarys zamku, przypomniał sobie o ostrzeżeniu, na temat Przylądka Estany. Ogromne, zmutowane niedźwiedzie, czekające na ofiarę kryją się w każdym zakamarku, a przebywanie w tym miejscu było niebezpieczne. Dlaczego więc nie zawrócił? Bo razem z zarysem budynku, zauważył zwierzę, nie była to sarna, zająć czy inne zwierzątko do zjedzenia, tylko wilk. Pandora zaciekawiony obecnością nieznajomego, ruszył za nim. Miał nadzieję nie spotkać żadnego wrogiego osobnika, ale w tej części, to jak modlić się o brak ryb w wodzie. Niestety tak się zdarzyło (a może to jego pech go przyciągnął), że nie daleko pojawił się niedźwiedź. Na jego widok poczuł się mały jak mrówka. Spojrzał na wilka, który szedł dalej. Wtedy usłyszał człapanie tego stworzenia. Wzleciał do góry i zauważył, że bestia kieruje się prosto na wilka. Nie myśląc długo, podleciał do obcego, złapał i pociągnął do siebie, kryjąc się za ścianą.
- Co teraz? - nie odpowiedział, tylko nasłuchiwał. Człapanie ustało, ale zapach pozostał.
- Szybko biegasz? - zapytał, podnosząc się na skrzydłach. Bestia zniknęła.
- Dość.
- To lepiej stąd znikać – stwierdził, wracając na ziemię i powoli idąc do wyjścia. Wadera jednak nie była pewna, co do jego pomysłu, ponieważ stała w miejscu i oglądała zamek. Nie odzywał się, tylko podniósł się do góry. Cicho machał skrzydłami, obrócił się wokół własnej osi, sprawdzając, czy jest czysto, gdy nagle usłyszał głośny ryk. Spojrzał w kierunku wilczycy. Ani on, ani ona nie zdążyli zareagować. Niedźwiedź wyskoczył przed samicę i uderzył ją łapą. Odleciała do tyłu, a gdy zaczął na nią szarżować (jak na takie olbrzymy poruszały się szybko i sprawnie), Pandora zionął ogniem, odgradzając go od ofiary. Podleciał do nieprzytomnej. - Ej, obudź się – poruszał jej łbem, ale ta milczała. Wtedy zobaczył drugiego niedźwiedzia, który szarżował z przeciwnej strony. Skrzydlaty podleciał do góry, łapiąc pod pachy nieznajomą i wszelkimi siłami ciągnąc ją do góry. Musiał wzlecieć naprawdę wysoko, a do tego zionąć ogniem w bestię, aby jakoś nie dać się zabić. Pandora był nie tylko małym, ale i słabym wilkiem, siła u niego nie grała dużej roli, dlatego, zamiast polecieć do lasu i uciec, skręcił do tyłu i wylądował na murze, na nim nie było potworów. Położył waderę, której powieki zaczynały się podnosić.
<Edeliene? Mam nadzieję, że pasuje odpis>
Słowa: 584
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz