Wpatrywałam się ze zmarszczonymi brwiami w zatrutą wodę. Przyczyn jej złego stanu mogło być wiele, a źródło mogło pochodzić zarówno spod wody, jak i z lądu. Chociaż wątpiłam, by ktoś umyślnie zatruł jezioro. To było jedno z najlepszych miejsc do polowań.
W zasadzie nie słuchałam Imery, który zdawał się niesamowicie zadowolony lokalnym problemem. Zdałam sobie sprawę, że coś do mnie mówił dopiero, gdy zamilkł, wyraźnie czekając na moją odpowiedź.
- Słucham? - rzuciłam, patrząc na niego nieprzytomnie. Myśli nadal błądziły mi wokół rozciągającego się przede mną problemu.
- Pytałem, czy nie potrzebujesz może pomocy - wysyczał, patrząc na mnie słodko. Zbyt słodko. Coś kombinował.
- Raczej sobie poradzę - odpowiedziałam, starając się zachować możliwie neutralnie. Boczenie się na niego nie miało sensu, basior zdawał się jeszcze bardziej tym cieszyć i tym bardziej starał się mnie zirytować. Takie błędne koło. Na które nie miałam w tej chwili czasu. - Ale, tymczasem, muszę niestety zakończyć naszą wycieczkę krajoznawczą...
- Prooooszę - nagle pojawił się tuż przede mną i spojrzał na mnie wielkimi oczami. Cofnęłam się odruchowo. - Naprawdę mogę ci się przydać...
Dlaczego mogłabym przysiąc, że znowu próbuje wodzić mnie za nos?
- W czym niby? - warknęłam w końcu.
- W czym tylko zechcesz - zaoferował się, niemal płaszcząc przede mną.
No taaak, powiedzieć, że zachowywał się nieco dziwnie byłoby wielkim niedomówieniem. Ale z jakiegoś powodu odnosiłam wrażenie, że robi to wszystko specjalnie. To całe przymilanie się i irytowanie mnie na zmianę... Przypomniały mi się wtedy też jego słowa, gdy odpuścił walkę ze mną, wtedy, przy króliczej norze. "Nie zawaham się ciebie zabić". Jakoś dziwnym trafem nie wątpiłam, że w tamtym momencie mówił zupełnie szczerze.
Po plecach przeszły mi ciarki. Coraz mniej podobało mi się towarzystwo tego basiora...
- Dobrze - zgodziłam się w końcu, ale powiedziałam to cicho i z doskonale słyszalną groźbą, zamkniętą w tym jednym słowie. - Możesz pomóc mi szukać źródła problemu. Ale do ewentualnej walki nie będziesz się wtrącał - zmierzyłam go morderczym wzrokiem. - Możesz zniknąć, czy co tam, tak jak było w przypadku niedźwiedzia.
Zgodził się, entuzjastycznie mi przytakując. Przystąpiliśmy więc do badania brzegu.
<Imera?>
Słowa: 331
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz