środa, 22 maja 2019

Od Nevt

Wyszłam więc z nory mojego narzeczonego i podeszłam odrobinę w lewo. Starała się przypomnieć sobie jak najdokładniej jakieś charakterystyczne miejsce znajdujące się na Aloves. A dlaczego akurat tam? Cóż, byłam tam kiedyś i zauważyłam, że po sięgającym w niektórych miejscach ¾ łap śniegu przechadzają się spokojnie zwierzęta ubrane w idealne futro, dokładnie takie, o jakie mi właśnie chodziło. Były tam jaki. To jak tam trafiłam i czemu właściwie to się stało to zupełnie inna kwestia, która wymagałaby ogniska, dobrego mięsa i paru kufelków, żebym ją opowiedziała. Zostawmy ten temat tak jak jest. Jaki trudno było znaleźć na Aloves, lecz nie było to niemożliwe. Miałam wtedy dużo szczęścia, ale myślę, że dam radę powtórzyć tamtą wycieczkę. Zaczęła się ona… od pewnej skały! W końcu znalazłam obraz miejsca, o którym byłam pewna, że nie znikną wśród zwałów śniegu. Otworzyłam więc portal. Zawahałam się odrobinę widząc go, lecz szybko otrząsnęłam się z wrażenia, że za mną zaraz otworzy się czarna dziura. Przeszłam przez portal pamiętając o kamieniu, na którym chciałam się znaleźć. Tuż przed zniknięciem całkowicie z polany obejrzałam się ostatni raz na norę, by pożegnać się i zapamiętać obraz, gdybym chciała szybko wracać. Nic więc dziwnego, że gdy wychodziłam z portalu na głazie patrzyłam w inną stronę. Zapłaciłam za to przywaleniem w coś twardego i dużego. Wszystkie moje siniaki odezwały się w bolesnym proteście. No pięknie ta wyprawa się zaczyna nie ma co. W co ja mogłam przywalić? Skupiłam się przecież na miejscu nad skałą, a nie koło niej. Nie powinno być możliwe, żebym w nią weszła. Głupie portale niedziałające na duże odległości. Podniosłam głowę w momencie, w którym usłyszałam głośne tąpnięcie anonsowane lekkim krzyknięciem. Rozejrzałam się po skale i zauważyłam, że faktycznie jestem jednak na szczycie kamienia. Śnieg wokół mnie był poruszony, jakby ktoś przewalił się na niego i zaczął tarzać. Ślady te prowadziły w kierunku końca wywyższenia. Wstałam więc i ostrożnie podeszłam do krawędzi. Może 4 metry pode mną, w grubej warstwie śniegu zauważyłam wystające w stronę nieba cztery fioletowe łapy. Czyżbym… Nie, no wspaniale. Skała na którą wpadłam po wejściu do portalu była wilkiem. Mało tego zepchnęłam tą skałę… ym, znaczy wilka, z kamienia. Ups…
- Nic ci nie jest? – Krzyknęłam w stronę łap, a gdy odpowiedziało mi tylko głośne jęknięcie zbiegłam na dół. No, przynajmniej wiedziałam, że śnieg zamortyzował trochę upadek i do kogokolwiek należą te łapy żyje. Podeszłam do leżącego z chrzęstem śniegu zapadając się co i rusz.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że też lubisz pojawiać się na skałach. – Zażartowałam kiepsko. Muszę jak najszybciej wrócić do formy… - Zaraz pomogę ci się wydostać. Jestem Nevt, profesjonalna… nauczycielka latania jak widać. – Zaśmiałam się delikatnie wyciągając łapę by pomóc wilkowi wstać - A ty?


<Warper?>

Słowa: 445

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics