Zbudziłam się i delikatnie przeciągnęłam. Ziewnęłam, otwierając szeroko pysk i wyszłam na świeże powietrze. Było nawet miło. Przyjemny wiaterek. Może tylko dla mnie przyjemy, ale kto wie. Miałam trochę czasu. Udałam się na śniadanie z lekko opuszczoną głową. Parę wilków zaczepiało wszystkich dookoła, mówiąc zwykłe: „Dzień dobry!", a moja reakcja była jak zwykle, spojrzałam pustym spojrzeniem i poszłam dalej, przy tym fukając pod nosem.
Ryby były dobre. Najadłam się. Podziwiam po kryjomu te wszystkie pary i grupki. Jak oni mogą tak po prostu sobie stać i gadać? Ja chyba nigdy nie będę spokojna na ten temat. Mój wzrok często wędruje pomiędzy jakieś wydarzenia. Za to ja zawsze trzymam się z tyłu. W sumie takie już przyzwyczajenie. Po co mam z kimś rozmawiać, skoro mogę znaleźć tego kogoś martwego dwa tygodnie później? Jeszcze mi się smutno zrobi, a nie powinnam tak reagować, ale też mam uczucia do cholery, więc czemu zgrywam taką złą? Wojownik ma być twardy jak skała. Na zewnątrz i wewnątrz, ale ja ciągle mam ochotę pokazywać emocje. Chociaż ciągle to złe słowo. Czasami może by tu bardziej pasowało. Zebrałam się po jakimś czasie i ruszyłam do biblioteki.
Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam drzwi. Minęłam kilka wilków i podbiłam do jakiejś półki. Lubię przebywać w bibliotece. Można coś w spokoju poczytać bez natrętów, którzy będą pytać: „Kiedy w końcu się do nas odezwiesz?". Odpowiedź brzmi: nigdy. Najpewniej. To nie tak że wszystkich tak zlewam, czasem oglądam się za kimś, jak do mnie mrugnie lub zaczepi, ale nie zaczynam rozmowy. Chociaż wszystko zależy. Wzięłam sobie jakąś książkę związaną z miłością. Tak, wiem. Tylko tego mi tutaj brakowało, ale uwielbiam czytać o takich rzeczach. Poezja też nie jest najgorsza, ale wolę coś w formie powieści jeżeli już. Usiadłam i oddałam się w wir czytania.
Minęło trochę czasu. Nadszedł czas, żeby otworzyć jadaczkę. Zabrałam książkę, którą wcześniej czytałam, bo w końcu nie skończyłam jej czytać w bibliotece, to wezmę sobie ją do domu.
— Dzień dobry. Chcę wypożyczyć. — wymusiłam z siebie i położyłam książkę przed wilkiem.
— Dzień dobry i rozumiem. Miłego czytania. — odparł spokojnym tonem.
Skinęłam głową i zabrałam książkę. Powolnym krokiem doszłam do wyjścia i otworzyłam drzwi. Nagle poczułam, że ktoś o mnie walnął. Zachwiałam się, ale odzyskałam jakoś równowagę, po czym warknęłam cicho. Odwróciłam łeb i zobaczyłam osobnika, który na mnie wpadł.
<Ktoś?>
Słowa: 381
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz