- Tak tak, pamiętam. Można w sumie spróbować do nich wbić. - Rozejrzałem się dookoła. Robiło się już coraz ciemniej. - Ale na razie może pójdźmy spać. Obu nam dobrze to zrobi, po za tym nie marzy mi się chodzić w ciemnościach, w takich warunkach.
- Mi tak samo.
Potupaliśmy do najbliższego drzewa. Szykowała się bardzo zimna noc, więc postanowiliśmy spać do siebie przytuleni. Jakkolwiek nie brzmi to głupio, czy dziecinnie. Chodzi tu o przetrwanie.
Obudziliśmy się ze śnieżnym nalotem na naszych futerkach. Wstaliśmy i otrzepaliśmy się z nich.
- To co, idziemy szukać kogoś? - spytał od razu Valion. A ten ledwo co wstał i już mu w głowie jedno.
- Może lepiej najpierw coś zjedzmy.
- W sumie racja.
Zaczęliśmy węszyć nosem po ziemi w poszukiwaniu jakiegokolwiek śladu zwierzęcia. Poczułem coś zupełnie mi obcego. Nigdy dotąd mój nos nie zetknął się z takim zapachem. Oderwałem nos od ziemi.
- Masz coś? - spojrzał na mnie Valion.
- Niby tak... ale jest to coś nietypowego. Jakieś stworzenie, którego nie znam.
- Może sprawdzimy co to?
- Też jestem bardzo ciekaw.
I tak oto poprowadziłem naszą dwójkę za zapachem. Kiedy dotarliśmy na miejsce ujrzeliśmy kozła.
- A to ci znalezisko. Nigdy takiego nie widziałem na oczy. - zaczął Valion.
- To fakt.
- Z tego, co czytałem, zazwyczaj hasają po stromych zboczach gór, więc nie wiem, co robi na tych płaskich terenach.
- Cóż, różne przypadki się zdarzają. Mniejsza o to, mamy żarcie, to je złapmy. - wilczur przytaknął mi tylko głową.
Opowiedziałem mu szybki plan strategi, opierając się na ciekawostkach, jakie podał mi jeszcze później Valion. Zwierz wydawał się dość nieuchwytną zdobyczą, ale na naszą dwójkę nie ma mocnych.
Tak jak przypuszczałem, polowanie nie było łatwe. Trochę musieliśmy pobiegać i się pomęczyć, ale przynajmniej rozgrzaliśmy się. Zjedliśmy i wyruszyliśmy w dalszą tułaczkę, w poszukiwaniu tego legendarnego miejsca.
Podczas naszej drogi zerwała się śnieżyca, jak na nieszczęście. Praktycznie nic nie było widać. Chmury przysłoniły piękne, grzejące nas słońce, przez co zrobiło się okropnie zimno.
Nagle obiłem się o coś lub o kogoś bokiem. Przez ten cały wiatr oraz okoliczności, związane ze zderzeniem, wywróciłem się. Valion spojrzał na mnie, później na kogoś za mną. Również zadarłem łeb i spojrzałem na wilka, o którego się obiłem.
<Ktoś?>
Słowa: 355
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz