- Cóż, w zasadzie... - posłałam mu szeroki uśmiech. - Zjadłabym jakieś dobre ciasto.
- W takim razie - Lysander błysnął zębami i poprowadził mnie drogą w stronę dzielnicy z najlepszymi kawiarniami i restauracjami w Centrum - nie pozostaje mi nic innego, jak spełnić twą zachciankę. Wszak wiadomo, że głodna wadera, to wściekła wadera.
W odpowiedzi zafundowałam mu ostrzegawczego kuksańca w bok, na co tylko się roześmiał.
Skrzydlaty basior zwinnie poruszał się w tłumie, lawirując między mrowiącymi się w Centrum wilkami. Już po kilku minutach powolnego spaceru dotarliśmy przed drzwi kawiarni, o której mówił Lys. Miała bardzo przyjemną z wyglądu witrynę, przed budynkiem stało kilka stolików. Przy niektórych siedziały wilki rasy Sivarius, którym nie przeszkadzała chłodna aura.
Lys otworzył przede mną drzwi. Ledwo przekroczyłam próg, w moje nozdrza uderzył słodki zapach wypieków. Owoce, karmelizowany cukier... Samo pomieszczenie było urządzone bardzo przytulnie. Pluszowe fotele, drewniane stoliki i krzesła. W rogu zbudowano kominek, w którym teraz wesoło trzaskał ogień.
Westchnęłam oczarowana, zatrzymując się na środku pomieszczenia.
- Podoba się? - szepnął mi na ucho Lys, dołączając do mnie.
- Bardzo - odpowiedziałam, lustrując pomieszczenie rozmarzonym wzrokiem. Nagle w polu widzenia dostrzegłam istne cudo. - Mają tu tartę z jagód! - wykrzyknęłam, ruszając do lady, czym wywołałam u Lysandra cichy wybuch śmiechu.
- Witamy w naszej kawiarni - wadera stojąca za ladą uśmiechnęła się do mnie ciepło. Odpowiedziałam tym samym. - Czym mogę służyć?
- Poprosimy dwa kawałki tarty z jagodami. I dwie porcje ciepłego mleka - złożyłam zamówienie, nie czekając, aż Lysander się odezwie. Za co zostałam obdarzona spojrzeniem spod uniesionych brwi. - Oj, nie patrz tak na mnie - zwróciłam się do basiora z zadziornym uśmieszkiem. - Musisz spróbować tego ciasta!
Lys pokręcił tylko głową z niedowierzaniem na mój entuzjazm.
- O matko, jak ja dawno go nie jadłam - rozmarzyłam się, gdy już usiedliśmy przy jednym ze stolików nieopodal kominka, a przed nami stanęło nasze zamówienie. Natychmiast wzięłam kęs i aż jęknęłam z zadowolenia. Tarta wprost rozpływała się w ustach.
- Widzę, że wyjątkowo ci smakuje - zaśmiał się Lys.
- To było pierwsze ciasto, jakie jadłam, mam do niego sentyment - mrugnęłam do basiora porozumiewawczo. Jednak pomimo uśmiechu nieznikającego z moich ust, w sercu poczułam lekkie ukłucie. Przeszłość jak zwykle nie pozwalała o sobie zapomnieć... - Sukki zmusiła mnie do zjedzenia go zaraz po tym, jak mnie poznała - wskazałam ruchem głowy na nietknięty kawałek cista na talerzu Lysandra. - Wcinaj i mów, jak wrażenia.
<Lys? Wybacz, że tak krótko, ale coś wena uciekła>
Słowa: 377
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz