Od czego tu zacząć… Przeszłam tak dużą paletę emocji w tamtym
najpiękniejszym z możliwych momentów, jakie mogły się zdarzyć tamtej nocy, że
na koniec mój mózg po prostu przestał na chwilę działać, lub może działał zbyt
szybko, bym mogła cokolwiek z tego wywnioskować. Na początku byłam
zaciekawiona, potem rozmarzona, gdy wspominał nasze spotkanie, dopadła mnie na
dosłownie parę sekund melancholijna radość, która jednak szybko znikła
zastąpiona znów tym głębokim wzruszeniem. Wiedziałam, że moment jest ważny dla
mojego kochanego poety. Potem znów byłam naprawdę zaskoczona, gdy powiedział mi
że mnie nienawidzi za bransoletkę, ale szybko mi to przeszło, gdy zdradził mi
powód. Pomyślałam, że przecież nie musi mi nic dawać, kocham go za wszystko i
mimo wszystko. Znów dopadło mnie zaskoczenie (to uczucie towarzyszyło mi przez
naprawdę ogromną ilość czasu) gdy w jego łapie zaczął się formować ten piękny
naszyjnik. Jednak najbardziej zaskoczona byłam słowami, które wypowiedział
potem. Ich znaczenie dotarło do mnie z opóźnieniem, jakbym była gdzieś daleko.
Wmurowały mnie w ziemię, zabrały z ciała i włożyły w manekin na cienkich
linkach. Odebrały mi one dech i władzę. Myślałam, że eksploduję, ale nie
martwiłam się, bo sądziłam, że wcześniej zemdleję. Moje usta otworzyły się mimo
mojej woli, próbowałam coś powiedzieć, ale głos ugrzązł mi w gardle. Oczy
zaszły mi łzami i nie potrafiłam ich przegonić. Każdy mój mięsień sztywniał lub
drgał, a moje myśli zupełnie się ulotniły, lub jak mówiłam, miałam ich za dużo.
Spróbowałam zrobić jakikolwiek ruch i najpierw udało mi się pokręcić głową,
potem zrobić jeden mały krok. Powoli odzyskałam też panowanie nad głosem, a gdy
to się stało, wszystko przestało mnie już powstrzymywać. Przestałam więc kręcić
głową. Udało mi się nawet wyostrzyć wzrok. Skupiłam się na oczach mojej
najukochańszej osoby na świecie i usłyszałam swój szept, który zdawał się
dochodzić jakby z próżni.
- Czy uczynię ci ten zaszczyt? Czy odpowiem? Czy zechcę? Oh, Askalio. Zaszczytem
będzie dla mnie możliwość noszenia tego naszyjnika, nie zdejmę go i nikomu
oprócz ciebie zdjąć go sobie nie pozwolę. Odpowiedzi oczekujesz, choć znasz już
wszystkie słowa, które wypowiem. Zechcę? Nie pytaj czy ja zechcę, bo to pytanie
pozbawione jest sensu w moim wypadku. Odpowiedź brzmi nie, nie zechcę. Nie
zechcę… - Zrobiłam małą pauzę, by zbliżyć się do niego o kolejny krok. Czułam już
jego zapach, widziałam, jak unosi mu się klatka piersiowa. Tak chciałam być
bliżej, jeszcze bliżej… Jeszcze chwilę, dam sobie jeszcze chwilę, a potem nigdy
już nie opuszczę tego uścisku. - …ponieważ chcieć to zbyt mało. Ja pragnę tego
całym sercem, marzę o tym każdego wieczoru, śnię o tym każdej nocy. Jesteś tym,
kogo kocham ponad życie. Jesteś moim poetą. Moim. – podkreśliłam dobitnie – A ja
zawsze jestem twoja. Nie zostawaj przy mnie do końca swoich dni, lecz zostań ze
mną do końca naszych dni, ponieważ bez ciebie nie dam rady żyć. Skoro jesteśmy
ze sobą, niechaj tak pozostanie na zawsze. Wszystkie słowa, które są moją
odpowiedzią powinieneś znać od początku, choć trochę się rozgadałam – zaśmiałam
się sama z siebie po cichu – Jedynym możliwym słowem, które mogę teraz powiedzieć…
Jest tak. Tak. Tak! Po kres mojego życia, tak.
Ostatnie słowo wypowiadałam roniąc już łzy. Rzuciłam się w ramiona
mojego ukochanego, by zaraz odnaleźć jego usta i zacząć całować go tak, jak
jeszcze nigdy, a on oddawał mi z nawiązką. Gdy zabrakło nam tchu delikatnie się
odsunęłam i pozwoliłam założyć sobie naszyjnik. Spojrzałam mu jeszcze raz
głęboko w oczy, otarłam łapą łzę z policzka i uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
Zawiał zimniejszy wiaterek, a mój pysk był mokry, więc poczułam jak chłód
przedzierał się przez moje futro i dotykał swymi zimnymi palcami mojej skóry. Przeszedł
mnie lekki dreszcz. Wtuliłam się więc w Askalio, który zaproponował czule,
żebyśmy weszli do środka. Odmówiłam jednak, ponieważ chciałam zostać tu z nim
jeszcze przez chwilę. Obejmowaliśmy się więc stojąc tam i po prostu będąc ze
sobą. Obserwowałam gwiazdy i wdychałam zapach Askalio. Czułam jego cudowne,
nietypowe futro i jego całego tuż obok. Nie mogłam uwierzyć w to co się przed
chwilą stało. Oto byłam na Zimowym Balu z basiorem, w którym jestem zakochana i
który właśnie stał się moim narzeczonym. Zaraz się obudzę prawda?
<Askalio?>
Słowa:681
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz