- Cóż by rzec, lepsze to aniżeli pozostanie w tym miejscu.
- Niedźwiedź aż tak cię przestraszył? - zaśmiała się.
- Nie, po prostu chcę przeczytać w życiu jeszcze kilka książek - odparłem dumnie, wypinając pierś, co wywołało u mojej towarzyszki kolejną salwę śmiechu. Wadera schyliła się, przybierając pozę szczeniaka, proponującego zabawę i zaczęła udawać, że ryczy. - No a teraz jeszcze się ze mnie naśmiewasz! Nieładnie! - wykonałem dokładnie ten sam ruch co wadera. Jak komicznie wygląda moja tylna część ciała kiedy nią tak kręcę? Skoczyłem w kierunku Nevt, a ta cofnęła się szybko, żeby rzucić się na mnie i próbować mnie powalić, ja już jednak znałem tę sztuczkę. Oderwałem się od podłoża, rzucając się w jedną z śnieżnych zasp. Okazała się jednak o wiele za głęboka, bo gdy spojrzałem do góry, miałem nad sobą jeszcze jakieś dziesięć centymetrów śniegu.
- Czy tutaj czasami nie miało być ziemi?! - krzyknąłem, a wadera podeszła i patrzyła na mnie z góry. Widziałem jak na jej pysku malują się różne emocje. Chyba nie wiedziała czy mi pomóc, czy upaść na plecy i zacząć się śmiać bez opamiętania. - No doprawdy komiczne, ale pragnę zaznaczyć przez jaką niewiastę me biedne ciało znalazło się w dole. A za chwilę będzie to też dół egzystencjalny!
- No już, powoli. Zaraz ci pomogę.
- A może ja po prostu tu zostanę? Wykopię sobie norę. Będzie piękna niczym śnieg, lśniący krystalicznie na powitanie porannego słońca.
- Przyniosę ci tylko jakieś skóry, żebyś nie marzł.
- Od czasu do czasu podrzucisz mi tez jakiegoś królika czy ryby.
- Dobry pomysł. To do następnego!
Nastała chwila ciszy kiedy Nevt zniknęła mi z pola widzenia.
- I jak ci idzie? - wychyliła się po kilki chwilach.
- Ledwo ruszam łapami - mruknąłem pod nosem.
Wadera pomogła mi z wydostaniem się z zaspy. Nie było łatwo, jak się spodziewałem, ale przynajmniej nam się udało. Po tym wilczyca skomentowała moje ślamazarstwo i bycie ciamajdą.
Nie przedłużając już więcej, ruszyliśmy we wcześniej obranym kierunku. Nie śpieszyliśmy się tak jak poprzednio, więc do Ulove trafiliśmy kiedy słońce chyliło się ku zachodowi.
- To mój ulubiony moment w ciągu dnia - powiedziałem, siadając na zimnym podłożu. Mogłem stąd idealnie zobaczyć świerki i góry w tle.
- Zachód słońca?
- Dokładnie. Chwila gdy ostatnie, długie promienie słońca muskają horyzont przypominają jakby owe źródło życia na pożegnanie całowało otaczający nas krajobraz. Czy ty również widzisz w tym rozejście się kochanków? - westchnąłem cicho, zamyślając się - I nie mów mi, że to było piękne, bo tym razem nie układałem żadnego wiersza - zaśmiałem się.
- I tak nigdy wcześniej nie porównywałam tego do pocałunku.
- A widzisz? Co powiesz na to żebyśmy zostali tutaj i zobaczyli gwiazdy? Wydaje mi się, że to najlepsze miejsce, aby je podglądać.
- Cóż, patrząc na to, że do biblioteki już nie zdążę... Okey. Ale wisisz mi te kilka godzin, które mogłabym spędzić na czytaniu - szturchnęła mnie.
- Wiesz, że masz jeszcze wiele czasu na naukę? Nie musisz być najmłodszym Wielkim Magiem w historii! Jesteś młoda, możesz zrobić wiele innych rzeczy.
- Jak na przykład? - spojrzałem na nią, myśląc nad odpowiedzią.
- To przyjdzie z czasem, ale jeśli za bardzo skupisz się na nauce pewnego poranka obudzisz się ze świadomością, że zapomniałaś czegoś zrobić. Kiedy osiągniesz już wszystko co chciałaś przypomnisz sobie, że może powinnaś była zrobić coś jeszcze.
- To było głębokie... I depresyjne.
- Przepraszam. Ale to takie rady od starego kolegi, który też dużo siedzi w bibliotece.
~*~
Rozmowa przyjemnie się toczyła. Postanowiłem położyć się na plecy, żeby móc w pełni radować się widokiem. Nevt położyła się obok mnie. Gdyby nie śnieg, noc wytoczyłaby dziś swe największe demony, aby ogarnąć wszystko mrokiem.
- Powinienem uczyć się astronomii - powiedziałem znienacka. Wyraźnie zainteresowało to waderę. - Spójrz tylko na to co dzieje się nad naszymi głowami.
Bóg opuścił dziś niebiosa
By nagi tańczyć wśród nas
Obnażając się i grzesząc
Nasze umysły cnót pełne
Widokiem tych gwiazd
Nie byłem do końca dumny z tego małego wiersza, ale naszła mnie ochota, żeby coś takiego powiedzieć. Spojrzałem na Nevt i nawet nie zauważyłem kiedy się tak zagapiłem. W jej oczach mieniło się w tej chwili tysiące gwiazd.
<Nevt?>
Słowa: 656
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz