piątek, 31 grudnia 2021

Od Xevy, CD. Karwieli


 - Oczywiście, że tak! - poprawiła ją Xeva, zamiatając podłogę ogonem. Pyłki kurzu unosiły się w powietrzu, błyszcząc w świetle słońca wpadającym przez okno. 
- Cieszę się, że panie sie zgadzają. To trudne zadanie, ryzyko jest wysokie, ale wasze doświadczenie na pewno się wam przyda. Głównie pani wiedza, pani Karwielo.
Lerdis wyprostowała się z dumą, a na jej jasnym pysku pojawił się butny uśmiech.
- To co, ruszamy? - rzuciła nagle Xeva i, nie czekając na odpowiedź, podniosła się z poduszki i niemalże otrzepując się w biegu, wybiegła z pokoju.
- Xeva, czekaj! - krzyknęła za nią żółtooka wadera. Zerwała się z poduszki i zacisnęła zęby na jedynej części ciała Teneriski, jaka została w pokoju - czyli na końcówce długiej kity. 
Rozległo się szuranie i rozpaczliwe drapanie pazurów po drewnie, kiedy odkrywczyni próbowała odzyskać równowagę. W końcu jednak odzyskała równowagę i stanęła na czterech łapach. Odwróciła się i spojrzała na Karwielę wzrokiem zdziwionego szczeniaka, który nie rozumie, czemu matka go upomina. 
- Xeva, ale co ty robisz?
 Ciemna samica przekrzywiła głowę, stawiając długie uszy na sztorc.
- Ale jak to ,,co"? Ja na wyprawę idę. Zadania ty nie słyszałaś? - odparła, jakby właśnie zapytano ją o najoczywistszą z oczywistości.
- Ale tak nagle? Nie poczekasz, aż spotkanie się skończy? A co, jak musimy wiedzieć coś jeszcze? Poza tym wyruszamy dopiero jutro.
- Ale po co jutro. Bez sensu jak można teraz.
Karwiela zmarszczyła brwi i przymrużyła oczy. Tym razem to ona wyglądała, jakby miała zapytać ,,ale jak to?".
- Jak to ,,bez sensu"?
- Przecież nie zdąży się pani przygotować, pani Xevo - wtrąciła się rejestratorka. - Co z prowiantem, co z kryształami obronnymi, co z wyspaniem się i zabraniem odzienia? A zioła, bandaże? Apteczka?
Piegowata zamrugała i skrzywiła się, zupełnie, jakby właśnie ktoś zapytał ją, dlaczego jest wilkiem, a nie reniferem. 
- Po co mam do jutra czekać z tym? Odzienie już mam, króliki po drodze kupimy lub głodne będziemy, a apteczka i kryształy niepotrzebne są, bo bez nich jest zabawniej. Poza tym tylko z wilkami rozmawiać będziemy, niepotrzebne jest nam to na razie. 
Karwiela i rejestratorka wymieniły się spojrzeniami.
- A pan Deharo?
- Jak coś ciekawego znajdziemy, to mu przekażemy - strzepnęła ogonem różowooka. - A jak nie, to i tak następnego dnia spotkamy się.
- No nie wiem Xeva, czy to taki dobry pomysł. Może lepiej się wyspać i zjeść przed podróżą... - Zmarszczyła brwi Karwiela. 
- A co, bez tego wyruszyć boisz się?
Lerdis podniosła powoli łeb i zlustrowała Xevę spojrzeniem zimniejszym niż najgorsza z zamieci Królestwa. Ta jednak się nie łamała i uśmiechała się niewinnie, dysząc pociesznie. W jej różowych oczach czaiła się jednak żywa, błyszcząca złośliwość. 
xXx
Cień jednego z budynku wioski znajdującej się na środku zimowego pustkowia zgęstniał. Czarna ściana zafalowała, gdy COŚ wstępowało w jej środek. Uniosło powykrzywiany, zgniły łeb, jakby węszyło i otworzyło pysk, w któym znajdowało się kilka rzędów ostrych zębów. Z jego gardła nie wydobył się jednak żaden dźwięk. W końcu COŚ nie oddychało.
Patrzyło jednak. Patrzyło na nią i na tę dziwną waderę koło niej. Zastanawiało się, jak działa jej dziwny ogon. 
Usłyszało szmer kilka metrów od siebie.
Garbarz wyszedł z warsztatu. Otrzepał się i spojrzał na magazyn, pod którego ścianą leżały poprzewracane kosze, a susząca się skóra wisiała na poskręcana na pozrywanych sznurach.
,,Dziwne", pomyślał. ,,Dzisiaj przecież nie ma wiatru".
Strzepnął jednak ogonem, posprzątał i wrócił do pracy, zapominając o tym zupełnie.

<Kaaaaarwieloooo?>
 
Słowa: 540 = 32 KŁ

Od Karwieli - Święto Wielkiego Obdarowywania - quest II

Specjalnie z okazji Święta Wielkiego Obdarowywania Karwiela postanowiła w końcu pupuścić nieco pasa i wybrać się do Centrum, by sprawić sobie nieco przyjemności. Znając swoją rozrzutność wybierała się tam tylko z przymusu, pieniądze w końcu nie rosną na drzewach, a płaca myśliwego, choć wystarczająca na zwykłe potrzeby, nie wystarczała na zachcianki wadery, która jedną wyprawą na zakupy potrafiła wydać połowę swoich oszczędności. Dlatego po wielu tygodniach snucia się po dystryktach i omijania stolicy gospodarczej państwa, z wyliczoną sumką wyruszyła w drogę, uśmiechając się na samą myśl o łakociach i cacuszkach, które wpadną jej w oko i tym samym do kieszeni.
Pogrążona w myślach nie rejestrowała mijającego czasu, co jakiś czas budząc się z zamyślenia tylko dzięki wyćwiczonej wrażliwości zmysłów: a to złamana gałązka pękła pod łapą kryjącego się wśród zieleni wiecznie zielonych drzew zwierza, a to zapach dymu podrażnił nos, a to lodowaty powiew zmusił do zmiany pozycji grubego futra, który zarzuciła na grzbiet. Nic jednak nie przykuło jej uwagi na dłuższą chwilę, a droga przebyta została w spokoju. 
Powróciła do rzeczywistości dopiero przed murami Centrum, dokładnie sprawdzając czy wszystkie kieszenie jej "podręcznej torby myśliwskiej" są zamknięte (rynek bez złodzieja jest jak wilk bez pyska), a pieniądze nie wypadły w trakcie jej wędrówki (trzeba było by się po nie wrócić cholerka, jak nic). Na szczęście łuski dalej znajdowały się w kieszonce na piersi, a wszystkie zamki były już wcześniej zamknięte i gotowe na wkroczenie do miasta, więc bez dłuższej zwłoki ruszyła ku głównej bramie, witając się z pilnującymi jej strażnikami krótkim skinięciem głowy. Ci, widocznie znudzeni, odpowiedzieli tym samym i zajęli się przerwaną na chwilę grą w karty. Karwiela przez moment zastanawiała się czy do nich nie dołączyć, w końcu stawki leżące przed łapami basiorów były kuszące, jednak rozsądek wygrał bitwę z zachcianką. Wiedziała, że nie po to przyszła, więc tylko westchnęła i koniec końców minęła strażników, wkraczając w granice Centrum. 
Nie pożałowała tej decyzji, ponieważ zaraz po wkroczeniu na Rynek jej zmysły zalała fala niespotykanych często bodźców. Do nosa wdarły się zapachy od razu pobudzające wydzielinę śliny, oczy rejestrowały feerię barw gdzie tylko się skierowały, a uszy wypełniły śmiechy, rozmowy i śpiew. Wszędzie kręciły się wilki, młode i stare, wysokie i niskie, bogate i biedne. Rasy mieszały się ze sobą tworząc rzadkie zjawisko tak dużej różnorodności w jednym miejscu. Waderze nie przeszkadzał ani tłum, ani żaden jego element w szczególności, ba! Była bardzo zadowolona, że w końcu może porozmawiać, zawrzeć nowe znajomości i, oczywiście, opowiedzieć o swoich niesamowitych przygodach oraz zdobyć nieco podziwu. Jakże za tym tęskniła!
Nie marnując czasu wkroczyła na plac, podziwiając kolorowe stragany, ubrania mijających ja obywateli Królestwa, wyroby rzemieślników. Przystanęła przy starszym basiorze, który zabawiał grupkę wilcząt magicznymi sztuczkami i wrzuciła mu parę łusek do pojemnika na pieniądze. Uśmiechnął się słodko i posłał w jej stronę parę iskierek, które zatoczyły wokół niej krąg i zniknęły. Odpowiedziała uśmiechem i poszła dalej.
Zagadując przypadkowych przechodniów, oglądając co sprzedawcy mają do zaoferowania i po prostu ciesząc się spędzanym czasem zaszła pod prowizoryczny namiot ustawiony w rogu Rynku. Według napisu przed wejściem, był to przejezdny teatr kukiełkowy. Karwielę z takimi łączył głęboki sentyment- jej rodzice często zabierali ją na przedstawienia. Widząc, że następny spektakl ma odbyć się za zaledwie piętnaście minut postanowiła wziąć udział. W końcu do wieczora zostało jeszcze parę godzin, ona wydawała dopiero jedną czwartą swoich łusek, a odrzucenie perspektywy obejrzenia przedstawienia po tak długim czasie byłoby przykre. Zapłaciła więc i weszła do środka, zajmując miejsce z tyłu, by nie peszyć zbytnio maluchów swoim częściowo przykrytym futrem odwłokiem. Tyle lat, a wilki dalej nie do końca mogły pogodzić się z widokiem hybrydy wilka i skorpiona. Cóż, widocznie były zbyt ograniczone. 
Minuty mijały, a namiot wypełniał się coraz bardziej. Przed Karwielą usadowił się młody, łaciaty, o dwie głowy wyższy od niej basior. Minę miał bardzo nieszczęśliwą, pysk zwieszony, a ogon walał się po lekko ubłoconej ziemi, jednak osobnik w ogóle się tym nie przejmował. Wadera zirytowała się lekko, że musiał usiąść AKURAT przed nią i swoim wielkim ciałem zasłonić połowę sceny. Już chciała wstać i się gdzieś przesiąść, gdy światła na parę sekund zgasły, by zaraz zapalić się na nowo, skupiając się na małej drewnianej scenie, zza której wyłoniła się biała wilcza kukiełka. W tym samym momencie obok niej usadowiła się naprawdę potężna wadera z paromiesięcznym szczeniakiem, i tak sporym jak na swój wiek. Lerdis skrzywiła się, gdy matka wcisnęła się w jej bark, by móc zmieścić się między nią a siedzącym niedaleko basiorem, lecz jedynie przymknęła powieki i wzięła kilka głębokich wdechów. To nie zepsuje jej dnia. 
Przedstawienie rozpoczęło się historią Silvarii. Szczenięta z pierwszych siedzeń nie kryły podekscytowania i podziwu dla Srebrnej Królowej, co chwila wykrzykując, czy to z radości, czy też ze strachu. Pech chciał, że Karwiela siedziała obok jedynego starszego wilka, który ekscytował się równie mocno jak dzieci. Mowa tu oczywiście o starszej waderze, która raz po raz wybuchała ekscytacją, objawiającą się nie tylko głosem, ale również ruchem ciała. Gdy któryś raz z kolei popchnęła swoim wielkim barkiem głowę Lerdis, ta nie wytrzymała i odepchnęła sąsiadkę tak, że tamta aż się zachwiała. Już brała oddech, by na nią warknąć, gdy po namiocie rozniosła się owacja. Starsza wadera szybko do niej dołączyła, zapominając o siedzącej obok niej Karwieli. Nie zapomniało jednak jej szczenię, które zaczęło obserwować niską wilczycę, a zwłaszcza jej wystający spod futra odwłok, z dużym zaciekawieniem. Wadera uniosła oczy do nieba, ale zignorowała bachora w nadziei, że ten przestanie się interesować. Nie przestał. Nie minęło parę minut, a już poczuła ciepły dotyk na swoim chłodnym odwłoku. Z trudem zwalczyła odruch, by nie dziabnąć gówniaka kolcem jadowym. Odwróciła się błyskawicznie i przesunęła go poza zasięg młodych szczenięcych łap.
-Nie wiesz, że dotykanie innych bez pozwolenia jest niekulturalne?- zapytała wyraźnie poirytowana. Małe skonsternowało się i chyba trochę przestraszyło, lecz Karwiela zbytnio się tym nie przejęła.-Wracaj do matki i skup się na przedstawieniu, jest o wiele ciekawsze niż mój ogon.- rzuciła, po czym ponownie skierowała się ku scenie, olewając młodego. Nie dane jej było jednak skupić się na kolejnej kukiełkowej historii, bowiem znowu poczuła tyrpanie na swoim odwłoku. 
-Młody, naprawdę bardzo cię proszę, abyś przestał. Będzie lepiej i dla mnie, i dla ciebie. Zwłaszcza dla ciebie, bo dotykając mnie wystawiasz się na niebezpieczeństwo.  Rozumiemy się?- szczenię potaknęło i z niewinną miną cofnęło się parę kroków. Wadera odetchnęła i odwróciła się przodem do sceny. Po kilku minutach znowu poczuła dotyk, bardzo blisko kolca.
-Czy ty nie rozumiesz, co się do ciebie mówi?- syknęła na szczeniaka, który gwałtownie cofnął łapę, złapany na gorącym uczynku. 
-Ma pani jakiś problem do mojego dziecka?- poczuła nad sobą obecność wielkiej wadery, która zaalarmowana została szybkim ruchem Karwieli, ocierającej się o jej bark. Lerdis uniosła głowę, by spotkać się ze wzrokiem zdenerwowanej rodzicielki.
-Tak, mam problem.- odpowiedziała, nie opuszczając wzroku.- Pani szczenię bez pozwolenia dotyka mojej części ciała!- potężna wilczyca aż się zapowietrzyła.
-To dopiero młody wilk! Niech pani nie oczekuje, że będzie się zachowywał jak dorosły!
-Jeżeli nie potrafi zrozumieć po dwóch ostrzeżeniach, że ktoś sobie tego nie życzy to chyba powinna się pani zastanowić nad tym, jak pani wychowuje dziecko!
-Ja? Jak wychowuję dziecko?! A co pani do tego?! Miała pani kiedyś dzieci?! Z takim wrednym pyskiem, szczerze wątpię by miała pani z kim je mieć!
-Dziwne, że pani miała z takim charakterem! - głosy stawały się coraz głośniejsze, tak samo jak szmery niezadowolenia. Wilki podniosły się z miejsc w obawie, że trzeba będzie powstrzymywać wilczyce przed rzuceniem się na siebie.
-Niech panie przestaną!- w końcu wtrącił się łaciaty basior o nieszczęsnej minie. Matka szczeniaka wyprostowała się i zmierzyła go pogardliwym spojrzeniem.
-Zamknij się pan i nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy!- basior skurczył się w sobie i wycofał. Po jego nosie popłynęła najpierw jedna łza, potem druga i w końcu wybiegł z namiotu, zapominając o niedokończonym przedstawieniu.
-Niech pani lepiej nauczy swoje dziecko podstawowych manier i przede wszystkim ostrożności, bo przedwcześnie zginie.- warknęła w końcu Karwiela, która poczuła nić sympatii i współczucia w stosunku do młodego basiora. Matka zaczerwieniła się i wyszczerzyła zęby.
-Pani mi grozi?- syknęła cicho. Lerdis również pokazała kły, unosząc powoli odwłok nad głowę.
-Nie. Widzi pani?- ruszyła kolcem, by przykuł uwagę starszej.- Gdyby pani dziecko dotknęło tej części bardzo prawdopodobne byłoby, że nie dożyje jutra. Dlatego radzę lepiej go pilnować.- potężna wadera wyraźnie się przestraszyła. Młodsza rzuciła jej tylko chłodne spojrzenie i zeskoczyła z ławki, tracąc jakąkolwiek chęć siedzenia dłużej w tym namiocie. Przedstawienie i tak miało się ku końcowi, a przebywanie obok swojej "rozmówczyni" napsułoby jej tylko więcej krwi. Dlatego powoli, by nie wyglądało to na ucieczkę, ale z ulgą wyszła na świeże powietrze. 
Zaraz zauważyła łaciatego basiora, który płakał oparty o ścianę sąsiedniego budynku. Ponownie poczuła sympatię do niego oraz łączącą ich złość na matkę szczenięcia i zdecydowała się podejść. Może nawet w głębi duszy poczuła się winna, że zepsuła mu, i tak już kiepskie popołudnie... Eh, mało prawdopodobne.
-Dlaczego pan płacze?- spytała. Podniósł na nią szklany wzrok i chwilę nie reagował.
-Moja narzeczona wyrzuciła mnie z domu.- załkał w końcu. Karwiela zamilkła, nie wiedząc jak zareagować.
-Dlaczego?- subtelność nigdy nie była jej cechą. Basior jednak nie wyglądał na poirytowanego bądź zniesmaczonego. 
-Pokłóciłem się z nią. Widziałem ją z jakimś basiorem i oskarżyłem, że mnie zdradza. A teraz pewnie mnie nienawidzi!- zaczął płakać jeszcze mocniej, a Lerdis zaczęła trochę żałować, że podeszła. Nie bardzo odnajdywała się w pocieszaniu innych. O sprawach sercowych już nie mówiąc.
-Czyli zerwała zaręczyny?- łaciaty gwałtownie przestał płakać i zamilkł.
-Nie. Nie zerwała.- powiedział, jakby dopiero teraz sobie to uświadomił. Karwiela poklepała go po grzbiecie.
-Dobra nasza! Jest nadzieja, niech się pan nie martwi!- uśmiechnął się delikatnie, zaraz jednak mina mu zrzedła.
-Tylko co teraz?
-Proponuję z nią porozmawiać. Kupić kwiaty, biżuterię, przeprosić i zapewnić o swojej nieustannej miłości. Jeżeli to nie zadziała, będziemy się zastanawiać.
-Spadła mi pani z nieba!- Wadera pokręciła głową z niedowierzaniem. Żeby naprawdę nie wpaść na to wcześniej?

~*~

-I jak, panie Vix, udało się?- spytała wadera, czekając w umówionym miejscu następnego dnia. Spotkali się rano, razem kupili kwiaty i porządny naszyjnik, po czym wilczyca wysłała łaciatego na spotkanie z narzeczoną, z którego właśnie wrócił. 
-Ciężko było na początku, a poza tym to w porządku.- uśmiechnął się z wdzięcznością.- Będzie potrzebne jeszcze trochę czasu, ale wszystko jest na dobrej drodze. 
-Cieszę się razem z panem- odpowiedziała tym samym.- Powodzenia!
 

Nagroda: 500 KŁ + 10 punktów do statystyk, dowolnie rozdanych

czwartek, 30 grudnia 2021

Od Vallieany - II quest eventu "Święto Wielkiego Obdarowywania"

- W tej paczce jest wszystko, wraz z notatką jak stosować poszczególne rośliny - wyjaśniła na szybko, podając klientowi paczkę. Basior przejął produkty i zaraz podał zerdince odliczoną ilość monet, które trafiły do zielarskiej torby. 
- Bardzo Pani dziękuję, mam nadzieję że pomogą mojej małej. 
- Myślę, że córeczka szybko wstanie po tym na nogi. Jeśli jednak do końca tygodnia nic się nie zmieni, konieczna będzie wizyta u medyka.
- Rozumiem, rozumiem - westchnął z roztargnieniem i rozejrzał się dookoła. Światełka i ozdoby zawieszone na typowej infrastrukturze Centrum przypominały o odbywającym się Święcie Obdarowywania, które wypełniało basiora jeszcze większą melancholią. Wyglądał jakby tęsknił za czymś, co nigdy nie było jego - Jeszcze raz dziękuję.
Wadera zastrzygła uszami, wybudzając się z tej krótkiej chwili rozkojarzenia. Odwróciła wzrok od ładnych, fiołkowych oczu basiora.
- Do usług. Proszę mnie informować jeśli stan waderki się poprawi… i życzę jej dużo zdrowia.
- Oczywiście. Do widzenia - mruknął. 
Skinął głową i niezgrabnie się podniósł, gdy Vallieana odpowiadała mu pożegnalnym zwrotem. Obrócił się i odszedł w swoją stronę oświetlony kolorowymi lampkami, aż w końcu zniknął w mroku budynku nieopodal. 
Zerdinka westchnęła, w sercu martwiąc się o młodą wilczycę, która odkąd się urodziła spędziła więcej czasu w szpitalu, niż we własnym domu. Valli miała nadzieję, że pluszowa maskotka, którą włożyła jako prezent dla małej, jakkolwiek poprawi jej humor… Przechyliła lekko głowę od tego niepokoju, przymykając oczy. Już zdążyła zadecydować że będzie nocować u Adrila i chciała odejść, gdy znajomy głos przedarł się przez wesołą muzykę, graną na rynku parę ulic dalej. 
- Pani Vallieano!
Zaskoczona wadera podniosła wzrok, by dostrzec jak przywódczyni Dystryktu II wyrasta przed nią niczym z podziemi i na pełnym pędzie biegnie w jej kierunku.
- Oh, Pani Przywódczyni Dystryktu Drugiego, Miriam z rodu Lianilla, witam! - Niebieskooka niemal wykrzyczała tytuł powstrzymując się od głębokiego ukłonu, gdy Lotepis pokonywała ostatnie metry - Wszystko w porządku? - znów ściszyła głos do naturalnego świergotu. 
Szarowłosa wadera wyglądała na zrozpaczoną w pół-świetle latarnii, a jej zielone oczy bez źrenic błyszczały łzami, prawdopodobnie od wysiłku, oraz desperacją z innego powodu... 
- Niech Pani powie, że ma jakieś kwiaty w tej torbie, błagam! 
Nieszczęście niższej samicy tylko się pogłębiło, kiedy zielarka pokręciła przecząco głową.
- Tylko parę ususzonych polarków i trzczeni, jednak nie wydaje mi się by to tego Pani potrzebowała - wyznała niebieskooka, czując pewną niezręczność widząc wilka będącego wyższą rangą w tak wyraźnym rozdarciu. Może i zaoferowałaby pomoc sama z siebie, gdyby nie fakt, że nie znała dobrze tej wilczycy, więc chyba nie powinna się mieszać… no to stała na środku deptaka i patrzyła. - Mogę zapytać o jakieś Adrila, chociaż najlepiej byłoby uprzednio złożyć zamówienie…
- No właśnie tydzień temu nie pomyślałabym, że Rivia tak długo będzie się gniewać- burknęła Przywódczyni - A teraz wychodzi na to, że będę Święto obchodzić w swoim towarzystwie.
Czarnula przechyliła lekko głowę.
- To może warto byłoby podarować jej coś innego niż rośliny? Na targu jest masa pięknych rzeczy.
- W tym rzecz, że chodzi o rośliny. Rivia bardzo je lubi i dawno żadnych ode mnie nie dostała. a mój żywioł niestety nie pozwala mi tworzyć nowych organizmów z niczego.
Przywódczyni dystryktu usiadła, oficjalnie angażując Vallieanę do całej sprawy i kontynuowała.
- Przecież ona całymi dniami zaczytuje się w tych wszystkich zielnikach i tylko wzdycha nad kolejnymi liśćmi.
Zerdinka również usiadła. 
- Mogłabym przejść się do mieszkania Adrila, żeby wybrać jakieś nasiona, a potem jakoś je rozwiniemy.
- Mogłaby Pani? - Lotepis spojrzała z zaskoczeniem na towarzyszkę, po czym lekko się uśmiechnęła - Myślałam, że Pani Vallieana z Tandirit jest zawsze zabiegana.
Zielarka krótko się zaśmiała.
- Bo jest, jednak są sprawy ważne i ważniejsze. 
- Oczywiście, bo sprawa mojego związku jest najważniejsza - odpowiedziała żartem zielonooka - Pozwoli Pani, że również się przejdę. Dawno nie rozmawiałam z Panem Adrilem, chętnie go odwiedzę… tylko najpierw muszę skombinować dla niego jakiś prezent. 

~*~

Stary zielarz zasiadł przy stole, gdy Vallieana wyciągnęła jedną z szuflad w jego salonie i postawiła ją przed trzema nosami. Miriam wyprostowała się, by zajrzeć do środka na posortowane nasionka, oddzielone za pomocą deseczek. 
- Zielsko jako prezent? - zdziwił się basior. 
- Rivia je lubi. 
- Szarłatki mają ładne, błękitne liście, które będą pasowały do jasnych kwiatów jarządelka - Vallieana bardzo szybko naprowadziła temat.
- Błękit? Nie lepiej jakiś intensywny róż? Albo coś takiego? - Lerdis patrzyła to na waderę, to na basiora, niczym na jakichś magów.
- Nie wręczałabym różowego przy przeprosinach… Nie wiem czego dokładnie sprawa dotyczy, jednak jeśli chodzi o kwiaty, to w tej sytuacji lepiej wyglądałyby pudrowe kolory. Niebieski to współczucie i wsparcie, ale w jaśniejszym tonie też stałość i delikatność. Ewentualnie można do niego dołożyć delikatny róż bądź fiolety… - zamyśliła się, badając wzrokiem dziesiątki rodzajów nasion - Intensywne kolory są bardzo atrakcyjne, jednak zazwyczaj kojarzą się z przemijalnością…
- O ile to nie jest złoto, jednak złote kwiaty nie wypadają partnerowi - wtrącił basior - A może Pani Rivia lubi jakieś konkretne?
- Eh, lubi wszystkie… - odparła Przywódczyni, przechylając głowę.
- A jak duży ma być ten bukiet? - bąknął znowu Adril.
- Dosyć duży…
Znów spojrzał na Przywódczynię Dystryktu.
- Mógłbym mieć sugestię, jeśli Pani z Lianilla pozwoli. Eana oczywiście może ściąć wyrośnięte rośliny, jednak jest też możliwość modelowania ich w doniczce, żeby Pani Rivia dostała je żywe. Będzie mniej kwiatostanów samych w sobie, jednak jeśli partnerka interesuje się roślinami, to myślę, że wciąż będzie zadowolona.
- Zimno nie będzie im dokuczać?
Vallieana stanęła obok swojego byłego opiekuna i zaczęła wyciągać mu przed pysk poszczególne nasiona, na które ostatecznie wzruszył ramionami, ale skinął głową w aprobacie. 
- Nie powinno. Dobrałam typowe rośliny żyjące na krawędzi Królestwa z centrum kontynentu i te z jaskiń Dystryktu IV… Są raczej mało wymagające, ale urocze- odparła tym razem Vallieana, nie odwracając wzroku od nasion, jakby kwiecista kompozycja miała wyrosnąć na jej oczach w tamtej konkretnej chwili... 
- W takim razie chyba pozostaje mi zdać się na doświadczenie Państwa.
Niebieskooka zaraz odsunęła się od stołu i wybiegła z pomieszczenia, by po paru minutach wrócić z dużą donicą, którą postawiła na stole 
- Dobrze, możemy zaczynać.
I chociaż na początku szara wadera nie wyobrażała sobie kwietnika jako dekoracji mieszkania, we współpracy z zielarką bardzo szybko odnalazła się w roli hodowcy roślin… a przynajmniej w roli chodzącego defibrylatora dla zielska. Jej zadaniem, jako wilka z żywiołem natury, było podarowanie dużej donicy partnerce, a następnie doniesienie jej do ich mieszkania w Dystrykcie II w taki sposób, żeby rośliny za bardzo nie ucierpiały. Co prawda na początku była przeciwna temu, żeby Vallieana nawoziła prezent dla jej ukochanej swoim własnym żywiołem krwi, jednak nawet do tego się przemogła, gdy zobaczyła jak bardzo wzmocniło to rośliny. Mieszanka włochatych, lśniących, mięsistych, błękitnych i różowych organizmów zamieszkała w kamiennej donicy przemalowanej na drewno, tworząc kompozycję na bazie kół, i chociaż Vallieana od razu mówiła, że chociaż to wszystko teraz wygląda tak ładnie i równo to w przyszłości rośliny będą się buntowały, to Miriam była niewątpliwie zakochana w pracy łap własnych i zielarki. Wysłuchała wszystkich porad jakie przygotowała dla niej Zerdinka, po czym pełna pozytywnej energii zapłaciła za całość. Przyjęła także podarunek w postaci kolejnych nasion od Adrila, by mogły je zasadzić razem z Rivią. Po wszystkim Przywódczyni Dystryktu zabrała prezent i odeszła w swoją stronę, uświadamiając sobie, Vallieanie i Adrilowi, że poświęcili temu co najmniej cztery godziny z życia i jeśli Rivia nie przyjmie prezentu, prawdopodobnie wskoczy do morza i już nie wyjdzie. 
Całe szczęście, już następnego dnia niebieskooka dowiedziała się, że partnerka Przywódczyni również zakochała się w koncepcie roślin w doniczkach. Późnym popołudniem we dwie przybyły do mieszkania starego zielarza, by wraz z Vallieną opowiedzieli im jak najwięcej o opiece nad roślinami w Krainie Wiecznie Skutej Lodem, a jako że w zamian zaoferowały dobrą sumę pieniędzy… jak mogliby odmówić?


Nagroda: 500 KŁ + 10 punktów do statystyk dowolnie rozdanych

piątek, 24 grudnia 2021

Święto Wielkiego Obdarowywania!

Ach, Królestwo, ach Kraina Wiecznie Skuta Lodem! Na takiej połaci zmarzliny niestety niewiele wilków ma czas, siłę i wystarczająco ciepłe odzienie, aby regularnie spotykać się ze swoją rodziną. Na szczęście raz w roku przychodzi ten czas... Czas wspólnych chwil, pysznych potraw z różnorakiej zwierzyny na rynku, przyjemnego ciepełka wypełniającego ciało oraz, i co najważniejsze, obdarowywania się nawzajem prezentami!

Przejdźmy więc do najważniejszej części!

Opowiadania eventowe

I

Święto Wielkiego Obdarowywania, jak sama nazwa wskazuje, polega na obdarowywaniu innych prezentami! Jesteś osobą która woli dawać, a może jednak wolisz dostawać? Nieistotne, bo tak czy inaczej nikt nie chciałby zostać pominięty w tak wesołe święto! Nieważne czy to bliska ci osoba, czy ktoś zupełnie obcy - spraw w ten dzień niespodziankę jakiejś osobie (a może nawet kilku?), niech poczuje się wyjątkowo. Pamiętaj, że okoliczności nie mają znaczenia, liczy się gest!

Wymagania: napisz minimum 300 słów ; opisz okoliczności w których twoja postać postanowiła dać komuś prezent na Święto Wielkiego Obdarowywania (nie muszą być to postacie innych osób, NPC dopuszczalne) i opisz jak twoja postać wręcza podarek (oczywiście może być to anonimowa niespodzianka) ; ilość questów jaką możesz napisać jest nieograniczona, jednak osoby obdarowywane nie mogą się powtarzać nie bądź creepem

Nagroda: 300 KŁ + 3 punkty do statystyk dowolnie rozdane

II

Ach, Święto Wielkiego Obdarowywania. Mieszkańcy są szczęśliwi z prezentów, sprzedawcy na targu częstują tradycyjnymi potrawami i wypiekami, a artyści biegają dookoła, odgrywając swoje role lub ciesząc uszy muzyką, czyli jednym słowem - czysta magia... No, może nie dla każdego. Gdy postanowiłeś wybrać się do Centrum, by przekonać się na własne oczy, co to miejsce ma do zaoferowania, nie spodziewałeś się, że trafisz na niezwykle nieszczęśliwego wilka. Wraz z nieoczekiwanym biegiem wydarzeń (chyba że postanowiłeś zapytać wprost, ja nie oceniam) dowiadujesz się, że przed paroma dniami wilk ten pokłócił się ze swoją miłością z powodu popełnionej przez niego głupoty i nie wie co ma zrobić, by odzyskać ukochaną osobę. Niezależnie od tego jakie masz nastawienie do tej sprawy, w końcu pomagasz nieszczęśnikowi skupiając się na tym jak można wykorzystać wyjątkowe święto. Co doradzisz? Niezwykły prezent? Spacer po rynku w świątecznym klimacie? A może wspólne obejrzenie spektaklu przedstawianego przez aktorów na scenie? Nieważne czy wasza misja się powiedzie, czy nie - zawsze to jest kolejny dobry uczynek na twoim sumieniu.

Wymagania: Napisz minimum 800 słów ; opisz w jakich okolicznościach spotykasz nieszczęśliwego wilka, a także dlaczego i jak postanawiasz mu pomóc ; napisz czy zakochana osoba odzyskała swoją miłość, czy jednak wasza misja zakończyła się katastrofą

Nagroda: 500 KŁ + 10 punktów do statystyk dowolnie rozdanych


Budowanie bałwanka

Ale to jeszcze nie koniec wyzwań! Mimo że w Królestwie wilki normalnie nie narzekają na brak śniegu, w naszej kochanej cebulandii często go brakuje... Postanowiliśmy więc przenieść pewną tradycję na nasz blog - chodzi oczywiście o lepienie bałwana! Na stronach bloga ukryte zostały słowa-klucze , które musicie odnaleźć za pomocą zestawu wskazówek. To jednak nie wszystko - każdy wyraz zaprowadzi was na stronę z częścią ciała bałwanka. Waszym zadaniem jest odnaleźć je wszystkie i skonstruować śniegowego wilczka w programie graficznym (może być nawet w paintcie, to jest obojętne), aby móc pochwalić się potem swoim dziełem administracji.

Kawałki bałwanka ukryte na stronach są nieproporcjonalne względem siebie i mogą nachodzić jeden na drugi.

Nagrodą jest 100 KŁ oraz 10 punktów do inteligencji, które możecie rozdzielić między swoje wilki

Pierwsza wskazówka:

Część tą znajdziesz w miejscu, w którym wszystko się zaczęło


Słowo końcowe

Także moi drodzy, nasze wspaniałe postacie przeżywają swoje święto, a my przeżywamy własne. Przygotowujemy się do tego mniej lub bardziej - może spędzamy całe dnie w kuchni, może sprzątamy, może jeszcze pakujemy prezenty dla najbliższych, tak samo jak nasze wilczki. Jedni od rana do wieczora są na nogach aby dopiąć wszystko na ostatni guzik, gdy drudzy nawet nie zastanawiają się nad okresem, którym pochłonięta jest znaczna większość społeczeństwa. 
Jednak bez względu na to, jak planujecie przeżyć te Święta, i w ogóle bez względu na wszystko, jako administracja naszego ukochanego bloga o kolorowych wilczkach pragniemy wam wszystkim przypomnieć, że robota to nie zając i nie ucieknie, a najważniejsze jest wasze zdrowie i komfort c:
Ponadto pozwolimy sobie skorzystać z okazji na złożenie wam życzeń. Trochę takich świątecznych, trochę takich noworocznych, a trochę ogólnych, ponieważ życzenie sobie pomyślności wyłącznie raz do roku jest głupotą, w końcu my wam zawsze życzymy jak najlepiej!
Ale odbębnijmy to, przebrnijmy przez tę część oficjalną...

Tak więc, nasze Kochane Misie Kolorowe...

Tak więc, nasze Najwspanialsze Robaczki...

Kochani Przyjaciele,
Jako administracja bloga Królestwo Północy, w której skład wchodzą Adulara, Babilon oraz Tox, chciałybyśmy życzyć Wam wszystkim przede wszystkim zdrowia, zarówno tego fizycznego, jak i mentalnego, ponieważ zdrowie jest najważniejsze, jakkolwiek oklepanie to nie brzmi. Po zdrowiu, chciałybyśmy także życzyć aby wszystkie dni były wypełniane przede wszystkim ciepłem płynącym od Waszych najbliższych (a skoro już mówimy o czynnikach zewnętrznych, to przyda Wam się dużo cierpliwości, o którą również zagadamy do tego spoconego brodacza w czerwonym dresie!) i jak największą ilością pozytywnych chwil. Idąc dalej, nie będziemy Wam życzyć braku wyzwań na swoich drogach, ponieważ to dzięki wyzwaniom jesteśmy silniejsi i poznajemy lepiej siebie, więc w zamian prześlemy Wam mega-giga-hiper-turbo-super-huper-uber-duper-*tutaj wstaw największą jednostkę we wszechświecie*-w chuj dużo siły, żebyście zawsze dawali radę pokonać wszelakie trudności bez względu na to jak poważne będą. Na sam koniec, Wasi admini życzą Wam (i może tak trochę samolubnie sobie też, prosimy o zrozumienie) jak najwięcej chwil spędzonych w Naszym ukochanym, północnym towarzystwie. Każdy z Was, nieważne czy już należy do bloga, czy raczej zamieszkuje Discorda (albo tworzy postać od paru miesięcy, ha! was też kochamy!), dokłada swoją cegiełkę do tworzenia naszego Królestwa, a przecież wszyscy chcemy jak najlepiej dla miejsca, które Nas połączyło, prawda? A do tego trzeba naprawdę dużo życzeń!



Tak, powstała cała ściana tekstu, której niektórzy pewnie nawet nie przeczytają, ale przecież to za to Was tak kochamy, wy buntownicy~

Podsumowujac, administracja się spociła, aby powiedzieć wam tak...

Wesołych Świąt!


~Administracja Królestwa Północy: Adulara, Babilon oraz Tox


PS. Czas na napisanie eventowych opowiadań macie do 10 stycznia, a bałwanka lepimy do końca grudnia! Niech moc będzie z Wami!

piątek, 10 grudnia 2021

Od Vallieany CD. Jastesa

Jak mogłaby spać spokojnie, gdy jej opiekun i przyjaciel byli gdzieś poza bezpiecznym domem, próbując rozwiązać problem takiego kalibru?
Jasne, była wyczerpana i miała dosyć całego tego zamętu, więc usnęła błyskawicznie po tak spokojnym dniu, co to jednak był za sen, skoro wystarczyło ledwie skrzypnięcie drzwi, by od razu poderwała głowę niczym spłoszona zwierzyna? Przez cały czas spędzony z Jastesem nie było godziny, by nie pomyślała o tym, co mogło spotkać Adrila i Vernona, więc gdy tylko usłyszała znajomy głos...

Wróciłem, kochana.

Odetchnęła z wyraźną ulgą. Zwróciła spojrzenie na Jastesa. Nim stary Adril zdążył wejść do salonu, posłaniec również był już wystarczająco pobudzony, by w napięciu oczekiwać na informacje ze strony przybyłego. Zielarz przekroczył próg pomieszczenia i spojrzał na swoją byłą podopieczną i jej przyjaciela, niczym na szczeniaki, które nie wiedziały czy dostaną nagrodę, czy naganę - w tym przypadku, szczeniaki które w ogóle nie wiedziały co może je czekać. Basior odwrócił wzrok, krótko zakaszlał i usiadł do stołu z ciężkim sapnięciem.
- Wszystko dobrze, Adril? - zmartwiła się wilczyca, jednak zamiast wpierw odpowiedzieć, wilk zdjął z szyi naszyjnik i oddał go właścicielce za pomocą telekinezy. Przyjęła go z wdzięcznością, patrząc nań jak na najcenniejszą rzecz jaką posiadała. 
- Ciężko powiedzieć czy dobrze, czy niedobrze - zaczął zagadkowo basior, z powrotem skupiając uwagę towarzyszy - Zaparz herbaty, to porozmawiamy. 
Chciała już zacząć dyskusję, jednak Adril był bezdyskusyjny. Wstała i poszła do kuchni, gdzie za pomocą specjalnych podpałek udało jej się obudzić do życia ogień. Nastawiła wodę, następnie do pustych naczyń wsypała suszone owoce i zioła. W milczeniu stanęła przed garnuszkiem i zapatrzyła się w płomienie, słysząc że Adril i Jastes wymieniają między sobą krótkie zdania w pokoju.
- Dowiedzieliście się czegokolwiek, Vernon? - spytała cicho.
Chwila milczenia. 

Nie mogę powiedzieć, że nie… Jednak pozwól, że zaczekam z wyjaśnieniami na starego. 

Wypuściła powietrze nosem w słabym westchnieniu. Nie wrócili z niczym, a to już było wiele - przynajmniej takie wrażenie odnosiła wadera. Nie było ich cały dzień, bo załatwiali określoną misję. Teraz pozostało mieć nadzieję, że niesione przez nich wieści nie okażą się tragiczne.

Woda wrze.

- Tak, widzę.

~*~

Postawiła przed Jastesem kubek z gorącym naparem, a następnie podała Adrilowi jego herbatę i podsunęła pod nos podgrzaną karkówkę dzika, za co skinął jej głową z wdzięcznością. W końcu sama usiadła i spojrzała wyczekująco na opiekuna, który mimo tęsknego spojrzenia posyłanego ciepłemu posiłkowi, uznał że znęcanie się nad niepewną parą wilków za pomocą ciszy byłoby w tym momencie zbyt dużym okrucieństwem. Przełknął więc ślinę i się wyprostował.
- Poszliśmy pod wskazany przez Jastesa adres… -zaczął starzec, a myśli Vallieany natychmiast przebiła cienka igła niepokoju. Miała wrażenie, że zaraz usłyszy “ale niczego tam nie było”, lecz na szczęście nic takiego nie miało miejsca i Adril kontynuował - I rzeczywiście byli tam rodzice szczeniaka. Vernon ich rozpoznał ze wspomnień Vallieany. Samego szczeniaka jednak tam nie było. Rodzice powiedzieli, że zaginął.
I chociaż wadera już otwierała pysk by się odezwać, Jastes ją uprzedził.
- Jak to? - spytał, jakby czytając jej myśli.
- Najzwyczajniej w świecie. Dwa dni temu wyszedł z domu pod wieczór, ojciec próbował iść za nim, ale po przejściu paru metrów zasłabł i dopiero po paru godzinach odnalazła go partnerka wracająca z pracy, a szczeniak mógł być już wszędzie - odparł niczym fachowy służbista, po czym pociągnął łyk herbaty i zaczął telekinezą rozkrajać mięso, kontynuując - Z Vernonem szybko doszliśmy do wniosku, że musieliście zostać tej nocy odwiedzeni przez naszą zagubioną owieczkę i jego demonicznego pasterza. Stąd te koszmary i szkody - urwał, aby przeżuć kawałek dziczyzny, jednak zaraz kontynuował z pełną paszczą - Rodzice zgłosili to zaginięcie do straży i gdzie tylko mogli, jednak wojsko ma związane łapy po takim czasie. Niby posyłają jakichś specjalistów ze specjalnymi mocami, jednak to jest za duży teren, by mogli wszystko przeczesać. 

I znów wgryzł się w mięso, dając pozostałym chwilę czasu na przetrawienie tego, że podczas ich snu zostali zaatakowani przez pozaziemski byt, a poddany iluzji szczeniak mógł być nawet pod wejściem ich mieszkań. Po grzbiecie Vallieany przeszedł dreszcz. Nie wiedziała jak jest z Jastesem, bo była zbyt poruszona nowymi informacjami… intruz przecież był także na tyle silny, że wpłynął również na jej własnego duchowego towarzysza, który wtedy niczego nie zauważył.

- Kontynuując, ja rozmawiałem z rodzicami, a Vernon przeszukiwał im dom. Szybko jednak doszliśmy do wniosku, że nie mają nic wspólnego z magią, ani innymi duszami. To zwykła rodzina, zaś Caias został wybrany całkowitym przypadkiem, lub pojawił się w nieodpowiednim miejscu, krzyżując drogi ze spoczywającym demonem. To jest dla nas oczywiście na plus, ponieważ wiemy, że demon nie ma na celu tego konkretnego szczeniaka. Konfrontując to z wizją Vernona można dojść do wniosku, że po prostu chce przejąć jakiekolwiek ciało. Wydaje nam się, że wy również zostaliście w to wmieszani za sprawą nieszczęśliwego wypadku, kiedy spotkaliście dzieciaka. Pewnie testował swoje możliwości. Skurczybyk działa szybko i gwałtownie, a szczeniak znika z domu od niedawna, teraz po raz pierwszy na tak długo, myślę… myślimy, że szykuje się na coś dużego.

Adril okrywał przed swoją widownią wszystkie karty niczym wprawiony kuglarz, zaś widownia mogła tylko siedzieć z szeroko otwartymi ustami i niedowierzać temu, co się działo na ich oczach. Wizja szybkiego załatwienia sprawy odchodziła coraz dalej wraz z każdym wypowiedzianym zdaniem, jak gołębie wylatujące z rękawa magika w siną dal… czy cośtam… Valleanę bolała już od tego głowa i nagle znów poczuła potrzebę zapadnięcia w sen.

- Młody może być w poważnych tarapatach, jednak niestety nic nie możemy z tym zrobić. Wiemy za to, że już raz zdołał was namierzyć i wie gdzie mieszkacie, a to rodzi więcej problemów. Nie wiadomo jaki będzie jego następny krok i czy będziecie częścią jego planu. Dużo kombinuje i jest pewny siebie, poza tym jego iluzja jest bardzo silna. Musicie być ekstremalnie ostrożni. 

Złotooki ciężko westchnął i opuścił głowę, jakby zawiedziony takim rozwojem wydarzeń i Vallieana nie mogła powiedzieć, że go nie rozumiała. Osiągnęli tyle, że wiedzieli że demon chce pozyskać ciało i nie wie jak się do tego zabrać, więc jest nieobliczalny - cudownie wręcz.
- Więc co teraz, Adrilu?
Zielarka znów podniosła zmartwiony wzrok na byłego opiekuna, gdy ten zjadał przygotowany posiłek. Dokończył, szybko oblizał pysk  i odchrząknął, rozluźniając postawę. Lodowate spojrzenie starego wilka błysnęło, niby dziko, groźnie, jednak nie była to złość skierowana na towarzyszy.
- Zrobicie jak uważacie. Jesteście dorośli i macie swój rozum, ale także macie swoje obowiązki. Nie wiecie kiedy, ani czy w ogóle, zaatakuje was szczenię pod wpływem demona, o ile do tego czasu nie zostanie już sam demon w ciele szczeniaka. Jedyne co mogę doradzić, to starajcie się nie opuszczać tego Dystryktu o ile to możliwe i pozostawać ze sobą w kontakcie, by w razie konieczności móc szybko tu przyjść… chyba, że jednak możecie wziąć wolne i wolicie zostać. Nie mam nic przeciwko. To mieszkanie jest otoczone barierami, więc jeśli cokolwiek się stanie, nawet jeśli poczujecie, że coś niefizycznego klepnęło was w tyłek, od razu macie przyjść, jasne? Nie wiemy co ten skurwysyn planuje, więc nie możemy ryzykować - warknął stary, rzucając obojgu spojrzenie wskazujące na brak możliwości kwestionowania jego polecenia. Nim ktokolwiek zdążył się odezwać, zielarz znów wyprostował kręgosłup i następne słowa skierował do Vallieany - Tak czy inaczej dam ci przepis na bariery, pamiętaj, że nie mogą zbyt długo czekać przed spożyciem i nie mogą być jedzone na…
- Wiem… - zmęczona wadera skinęła głową i przetarła grzbietem łapy własne czoło. 
Zielarz skinął, dopił napar, a jego westchnienie wypełniło ciszę. Wstał z siedzenia i dosyć koślawo się rozciągnął.
- Idę się położyć. Wy też spróbujcie odpocząć, rano wszystko przemyślimy jeszcze raz - bąknął i skierował się do wyjścia do własnej sypialni. W ostatniej chwili się zatrzymał i rozejrzał po pomieszczeniu, czując jak silne emocje cała sytuacja wywołała w niespokojnych wilkach. Znów westchnął i na chwilę obrócił się w ich stronę.
- Uspokójcie się trochę. ‘Następny dzień jest uczniem poprzedniego’, czyż nie? Dzisiaj już wiemy dużo więcej niż wczoraj i możemy zacząć stawiać opór, więc nic nie jest przesądzone - mruknął, starając się brzmieć jak najbardziej przekonująco, aż w końcu zamilkł i dopiero po chwili zakończył - Dobranoc. 
i pozostawił towarzyszy w milczeniu, zagrzebanych po uszy we własnych myślach.

<Jasiu?>

Słowa: 1315 = 86 KŁ

wtorek, 7 grudnia 2021

Podsumowanie listopada!

 

Witajcie kochani obywatele!

    A oto i kolejny miesiąc za nami. Z drobnym poślizgiem żegnamy listopad i wpadamy z impetem w grudzień, czas świąt, przygotowań do świąt, reklam o świętach i narzekań na święta. My, jako administracja, również nie zamierzamy przejść obojętnie obok tej okazji na urządzenie kolejnego eventu i zaprowadzenie kilku zmian na blogu - w końcu Gwiazdka oznacza dużo wolnego czasu i przerwę od szkoły lub pracy... Ale na to trzeba jeszcze niestety troszkę poczekać. Nie przedłużając, zapraszamy do zapoznania się z resztą podsumowania!

 Zmiany zaprowadzone w tym miesiącu: 
 
- zaktualizowanie formularza
- zaktualizowane stanowiska oraz ich opisy z wymaganiami
- dodanie bestii
- wyrzucenie dużej części NPC oraz zwiększenie ich udziału w uniwersum Królestwa
- zaktualizowane opisy ras
- każdy wilk otrzymał możliwość jednej darmowej zmiany formularza
- odbył się event Halloweenowy
- od listopada obowiązuje tylko jedno opowiadanie na miesiąc, nie dwa


Plany na przyszłe aktualizacje: 
 
- event gwiazdkowy
- zaktualizowanie świąt, tradycji i obrzędów
- aktualizacja magii i żywiołów
- wprowadzenie strony z fanartami
- dalsza poprawa blogowej grafiki
- uporządkowanie strony ,,Inne" oraz podstron w niej zawartych
 
Przewidywany termin najbliższej aktualizacji: koniec grudnia/początek stycznia lub początek lutego

    Na spalonym słońcem Południu czas dłużył się nieubłaganie parze odseparowanych od siebie niewolników. Gdy głodni i obolali zaczynali tracić nadzieję na zachowanie w sobie jakichkolwiek resztek dotychczasowej tożsamości, pojawił się drobny promyczek nadziei. Zupełnie przypadkiem Vallieana odnalazła Aarveda tam, gdzie najmniej się go spodziewała i bez zawahania zaryzykowała życiem zarówno własnym jak i basiora, pozostawiając mu list. Nie wiedziała jednak, że basior jest pozbawiony mocy i pomimo największych starań, nie jest w stanie dać jej odpowiedzi, pozostawiając z tyłu jej głowy bolesną niepewność. 
    Z czasem do puli problemów przygotowanych przez okrutny los dołączyły kolejne traumatyzujące sytuacje - pokaz potęgi właściciela posiadłości, który brutalnie okaleczył własnego sługę na oczach niewolników lub pozbawienie wadery jej najdroższego towarzysza.
    Przystosowanie się do obcych warunków nie przychodzi łatwo, nawet jeśli z nowymi wrogami, pojawiają się czasem także szanse na nowe sojusze. Vallieana oraz Aarved będą musieli nauczyć się wykorzystywać każdą sprzyjającą okazję, wystawiając serca na ciężkie próby, ponieważ… czy mają inne wyjście?

~*~
 
    Tragedia w watasze zmusiła młodego Felixa do ucieczki, porzucenia rodziny i wyruszenia w nieznane. Na samotnego, umorusanego i będącego pod wpływem traumatycznych przejść szczeniaka trafiła Vallieana w drodze na zakupy w porcie. Te zostały odłożone w czasie, ponieważ wadera nie mogła przejść obok nieszczęśnika obojętnie i dlatego zaproponowała mu chwilowe schronienie w swojej jaskini, zastanawiając się jak powinna pomóc Lotepisowi. 
    Czy uda im się wymyślić odpowiednie rozwiązanie?
 

 Jak się okazało, zaufanie Vallieanie okazało się bardzo dobrym posunięciem. Jej przełożony był zachwycony, gdy wadera zaprezentowała mu sadzonkę rzadkiej rośliny, którą udało jej się odchować. Za swoje trudy Vallieana otrzymuje w tym miesiącu dodatkowe 100 KŁ!
 
Do konta wilków zostanie dodanych:
Aarved: 430
Felix: 26
Karwiela: 260
Lys i Tin: 23
Vallieana: 430 KŁ + 159 KŁ + 100 KŁ = 689 KŁ
Xeva: 470
 
1.  opowiadania
2.  questy
3. nagroda Najaktywniejszego Wilka
4. 20% z sumy wszystkich zarobionych KŁ, jeśli wilk napisał minimum 20 opowiadań
 
Dodatkowo każda osoba z administracji otrzymuje 100 łusek do rozdzielenia na swoje wilki
 
Na nasze ziemię zawitali:
* Felix
 
 
 
Podsumowując, końcowy stan to:
 5♀
3♂
 Ogółem: 8🐺
 
    Aktualizacje, eventy i aktualizacje, dużo nowych osób na serwerze... Ach, jak dobrze jest posuwać się do przodu! Na razie wciąż pozostajemy niewielkim blogiem, ale zdradzę wam, że w naszym pokoiku administracyjnym pojawiły się plany duuuużej akcji promocyjnej. To jednak są plany na daleką przyszłość, a teraz skupiamy się na dalszym porządkowaniu bloga.
    Nie przeczę, że nadchodząca aktualka wydaje się być... Potężna, któtko mówiąc. System magiczny, do tego wiara no i zakładka ,,Inne", w której, koniec końców, jest bardzo dużo treści... Ale nie ma tego złego, damy radę.
    W dodatku idą Święta! Mam nadzieję, że jesteście większymi fanami pzygotowań do Gwiazdki niż ja i ten czas będzie dla was spokojny oraz przyjemny. Na życzenia wigilijne jeszcze przyjdzie czas (w postaci świątecznego eventu), a ja na razie żegnam się z wami, bo śpiulkolotnik spami na serwerze.
 
~Adulara, właścicielka 
i główna administratorka

sobota, 4 grudnia 2021

Aktualizacja!

 

 Moi drodzy, oto nadszedł dzień pierwszej dużej aktualizacji na naszym blogu! Razem z Toxem i Bambiokiem zajęłyśmy się uporządkowywaniem Królestwa od podstaw - czyli od zmiany regulaminu (który został wam przedstawiony szybciej, aby nie mieszać zbytnio nowym osobom), formularza, ras i stanowisk. Dodatkowo dorzuciłyśmy wam zupełnie nową zawartość do umieszczania w opowiadaniach - bestie, questy z nimi związane oraz odświeżone postacie NPC. Nie przedłużając więcej, przejdźmy do omawiania wszystkich nowości!
 

Formularze

Zakładka formularzy została zupełnie odkurzona. Większość punktów się nie zmieniła, jedynie zostały one lepiej wyjaśnione. Nastąpiły jednak dwie ważne zmiany: dodano ,,upomnienia" znajdujące się pod stanowiskami oraz zaktualizowano zasady dotyczące artów przedstawiających postacie. 
Od dzisiaj każdy wizerunek wilka będzie musiał być wykonany prywatnie, specjalnie na potrzeby tego bloga. To oznacza, że odpadają wszystkie postacie i ich rysunki, które nie są wasze lub nie zostały wykonane dla was na zamówienie. Jest to związane z tym, że w wielu eventach nagrodę będą stanowić fanarty waszych wilków, a niestety prawa autorskie i powszechnie uznana netykieta artystyczna nie pozwala na rysowanie cudzych postaci bez wiedzy właściciela, dla kogoś innego, zupełnie zmieniając jej historię, charakter, a czasami wygląd lub sposób ubioru.
Pamiętajcie, że KP to nie galeria sztuki i nikt nie będzie oceniał waszych umiejętności. Chodzi o dobrą zabawę i przedstawienie postaci tak, aby każdy mniej-więcej wiedział, jak ona wygląda. Jeśli jednak macie bardzo duży problem, możecie poprosić mnie o pomoc - Adulara#2921 na discordzie. Nie obiecuję, że każdej nowej osobie będę w stanie narysować wilka, ale zapewniam, że znajdziemy rozwiązanie.

Stanowiska

Pula stanowisk została poszerzona, a wszystkie pozycje - wyjaśnione. Od teraz wasze wilki mogą stopniowo piąć się po szczebelkach kariery, spełniając wymagania dotyczące poszczególnych zawodów. Oczywiście dalej można wysyłać swoje propozycje razem z opisem, jeśli brakuje wam czegoś na aktualnej liście.
 

Rasy

Bambi ciężko pracowała nad odświeżeniem ras. Żadna z nich nie została usunięta, jednak dodałyśmy podział na Zerdinów wychowanych w Królestwie oraz Zerdinów pochodzących z ziem zerdińskich. Nie różnią się oni wyglądem, ale stwierdziłyśmy, że pod względem kulturowym są na tyle niezależni, że należy wprowadzić taką klasyfikację. 
Oprócz tego wszystkie rasy zostały elegancko opisane, dodano nowe cechy charakterystyczne oraz żywioły, więc warto tam zajrzeć i zapoznać się z nimi. Dziękujemy, Bambiszonie!

Non-playable Characters

Dzięki wysiłkom naszej kochanej Toxi (oraz w mniejszym stopniu Bambi) lista NPC została znacznie skrócona i uporządkowana. Od dzisiaj postacie niezależne będą miały realną rolę w uniwersum i questach lub aktualizacjach fabularnych. Skrócono ich formularz, zastępując większość punktów ogólnym opisem, aby ułatwić czytelnikom zapoznawanie się z nimi. 
Do każdego dystryktu oraz Centrum przynależy jeden dowódca frakcji oraz główny medyk. Królewska rodzina została uporządkowana i ograniczona do najważniejszych jej przedstawicieli. Przedstawiono wam również kilka wilków Sześciokręgu - najważniejszych osób w państwie - czyli Wielkiego Maga Felien z rodu Ivory, Generała Herona ,,Złamaną Włócznię" z rodu Złamanej Pieczęci oraz Arcykapłana Erwina z rodu Melancholijnych Pustkowi. Oczywiście to, że piastują oni te stanowiska, nie oznacza, ze są one niedostępne dla wilków naszych graczy! Trzeba się jednak dosyć mocno postarać, aby zepchnąć te wilki z piedestału...
Ponadto w nowej zakładce NPC znajdziecie dwie znajome twarze - Elijas i Antoni, którzy kiedyś byli grywalnymi wilkami, teraz oferują wam zlecenia za opłatą. Możecie ich również spotykać w swoich opowiadaniach, a nawet wyruszyć z nimi na przygodę. 
Od dzisiaj nie wszystkie wilki odchodzące z bloga będą stawać się NPC. Jedynie za zgodą właściciela oraz administracji, postać może trafić do tej zakładki. Nie chcemy doprowadzić do tego, aby ta strona znowu wypełniła się formularzami, których nikt nigdy nie przeczyta i pozostaną tam tylko wilki przydatne w questach i tworzeniu uniwersum. Właściciel takiej postaci będzie mógł nią wrócić na bloga, jeśli zechce.
Dziękujemy, Toxiu oraz Bambi, za ogrom pracy włożony w tworzenie nowych postaci NPC!

Bestie

Korzystając z materiałów zostawionych nam przez poprzednią administrację, Toxia utworzyła zakładkę dotyczącą fantastycznej fauny Królestwa. Dodałyśmy dwadzieścia bestii, na które wasze wilki mogą się natknąć podczas swoich podróży - niektóre prawie nieszkodliwe, inne stanowiące duże lub nawet śmiertelne zagrożenie. Każda z nich do pokonania wymaga innych statystyk, a czasami i całej drużyny o wymaganych kompetencjach. Za pokonanie ich czeka jednak sowita nagroda - na ten system trzeba będzie jednak nieco poczekać. Na razie zapraszamy was do wykonywanie questów z nimi związanych. W przyszłości planujemy powiększyć bestiariusz oraz ilość zadań go dotyczących. Dziękujemy Toxuchowi oraz poprzedniej administracji za ich pracę!

 Treningi i questy

 Dodaliśmy sześć nowych treningów, jeden quest oraz pięć zadań dotyczących bestii. Ponadto pojawiła się również tablica ogłoszeń w Centrum, gdzie możecie podjąć się prostych, niewymagających zadań, które będą wymagać od was mniej niż tysiąca słów. Zakładki dotyczące treningów i questów nie są jeszcze zupełnie zaktualizowane, ale spodziewajcie się, że niedługo się to zmieni!

Dodatkowo...

...posprzątana została zakładka z sojuszami. Zaktualizowano stan kont wszystkich postaci i wyrzucono te, których już nie ma na blogu. Dodano również nową grafikę na wszystkich zaktualizowanych stronach. Ponadto wrzuciłam też parę spierdolonych przepięknych emotek na serwer discordowy przedstawiające wasze (plus jedną moją) postacie



A co przyniesie przyszłość?

  1. Planuję gruntowny remont zakładki ,,bogowie". Oprócz odświeżenia opisów bóstw, zostaną dodane rytuały, legendy i mity. Chcę, aby Królestwo tętniło życiem i wydawało się prawdziwe, a do tego potrzeba włożyć dużo pracy w ,,drobnostki" tego uniwersum - najlepiej zacząć od wiary, bo wciska się ona w każdy aspekt życia postaci.
  2. Nadchodzi aktualizacja mapy i terenów. Zamierzamy przenieść ziemie zerdińskie na południe, gdzie będą one miały większy sens (jako że teraz znajdują się na tej samej szerokości geograficznej co Królestwo, bardzo dziwne jest, że panuje tam zupełnie inny klimat).
  3. Powstanie zakładki związanej z wojskiem, gdzie będą przedstawione formacje armii oraz zbroje poszczególnych wojowników (od szeregowego do generała).
  4. Stworzenie systemu magicznego oraz wyjaśnienie, jak działa magia w uniwersum.
  5. Dodanie zielnika, który ma na celu poszerzyć uniwersum.
  6. Dalsze sprzątanie bloga.

Podsumowując

Mam nadzieję, że zmiany, które zaszły, przypadną wam - czytelnikom i członkom - do gustu. Chciałabym, abyście widzieli, że uniwersum Królestwa jest dla nas bardzo ważne i planujemy wziąć się za jego poważne poszerzanie, aby stworzyć kopalnię pomysłów na opowiadania i wątki. 
Mam dla was również niespodziankę: darmowe modyfikacje formularzy dla wszystkich! Jako że weszła bardzo duża zmiana związana ze stanowiskami i uniwersum, uważam, że każdy powinien mieć prawo do dostosowania nieco swojej postaci tak, aby dobrze się nią kierowało - pod warunkiem, że zmiany nie będą zbyt drastyczne. Na stronie waszych wilków pojawi się mała śnieżynka, która zniknie, gdy wykorzystacie swoją darmową zmianę.
Cieszę się również, że tak pozytywnie zareagowaliście na event Halloweenowy! Pragnę uspokoić osoby, które nie będą w stanie wziąć udziału we wszystkich aktywnościach; nie martwcie się, będzie jeszcze dużo okazji na zdobycie odznak. To, że teraz nie macie wystarczająco czasu lub motywacji, nie oznacza, że wasze starania są mniej ważne lub niewystarczające. Pamiętajcie, że ten blog to rozrywka i wasze życie prywatne oraz zdrowie są najważniejsze <3.
Mam nadzieję, że reszta weekendu minie wam spokojnie, a poniedziałek okaże się łaskawy.
Do zobaczenia!

~główna adminka, Adu

wtorek, 30 listopada 2021

Od Vallieany, CD. Lys i Tin

Hm, tego się nie spodziewałem.

Vallieana otworzyła oczy i rozejrzała się. Jeszcze przed chwilą Vernon krzyczał “odsuń się!”, a teraz z taką łatwością przyznał, że coś było w stanie go zaskoczyć? Zresztą, ona sama też była zaskoczona. Wszystko było w porządku, szły razem z Lys oraz Tin w kierunku portu, a teraz widziała ciało wader od góry… Niepocieszona zielarka zbadała wzrokiem swoje drobne łapki: czarną i białą, zakończone malutkimi paluszkami z pazurkami.

Wzięła głęboki wdech, gdy nieduże serduszko zabiło mocniej.

- Ja… - pisnęła cienko, po czym znów zamilkła, nie rozpoznając własnego głosu.

Gronostaj, Vallieana. Jesteś gronostajem.

- Jak to gronostajem?!- zapłakała i obejrzała się za siebie, by przeanalizować resztę tego mikrociałka. Plecy, ogonek, długi brzuszek - wszystko należało do niej, jednak w łasicowatych kształtach. Znów spojrzała pod siebie z pośpiechem, jakby w obawie, że coś złego się stanie także z waderami które w zakłopotaniu szukały swojej dotychczasowej towarzyszki. Słyszała ich głos i poćwierkiwania zdziwionych ptaków.

- Niech to szlag - zaklęła do siebie, by w odpowiedzi usłyszeć rozbawiony pomruk ducha. Natychmiast się zjeżyła jak wściekła kotka - Z czego się śmiejesz?! Powiedz mi jak to odwrócić! Musisz wiedzieć, skoro się śmiejesz!

Ale dlaczego?

- Jak to "dlaczego", Vernon?! Co "dlaczego"? Muszę zejść z tego drzewa i wrócić do Kózek, żeby odnieść kamieniarki! I muszę znaleźć tego wesołka, który zmienił mnie w gronostaja..! Przestań się śmiać, to poważna sprawa! - krzyknęła, skacząc po drzewie w tę i z powrotem, jakby to ciało miało dużo więcej energii do przebierania nóżkami, niż jej własna wilcza forma - No mów!

Nie przejmuj się, szybko znajdziesz rozwiązanie, jest banalne.

- Możemy nie bawić się w zagadki, proszę? Skoro wiesz, to powiedz wprost.

Idź do tych dwóch, ja rozejrzę się za sprawcą tego zamieszania.

Przez chwilę milczała, nie wiedząc jak skomentować całą tę sytuację… To wszystko było tak nagłe, że nie była pewna czy powinna skrzyczeć ducha, że chce ją zostawić, czy pozwolić mu iść, bo przecież daleko nie ucieknie… chociaż…

Przerażona wytężyła wzrok i dostrzegła malutką dziurkę w czystym śniegu. Cholera, cholera, cholera! Jeśli ta rzecz zostanie w tym miejscu, to może jednak Vernonowi nie będzie tak łatwo do niej wrócić.

- Dobrze, idź - westchnęła, i nie czekając na odpowiedź zbliżyła się do konaru drzewa, by móc zastanowić się nad jakimś bezpiecznym zejściem. Gałęzie pod nią w pewnym momencie całkiem się urywały, więc musiała postawić na ryzyko zaginięcia w śniegu, jeśli nie chciała utknąć w tym miejscu na zawsze. Motywowała ją także myśl, że w tej postaci była dużo lżejsza, więc ryzyko jakichś uszkodzeń wielokrotnie malało - miała mniej niż 30 cm długości i giętki kręgosłup, to musiało się udać. Zeskoczyła więc na najniższą możliwą gałąź, by się z niej wybić i spaść prosto w otchłań lodowatych ciemności… ponieważ śnieg miał zdecydowanie więcej niż 30 cm wysokości i zaraz wchłonął ją bez kapryszenia. 

Doskonale słyszała zarówno głos wader, jak i ich kroki, więc możliwie najszybciej zaczęła przedzierać się przez mrok, budując sobie elegancki korytarz. Gdy w końcu dotarła do długiej, przedniej kończyny Lerdis, zaczęła się po niej wspinać niczym po gałęzi. Nim którakolwiek z sióstr zdążyła zareagować, Valli już była na ich grzbiecie, a stamtąd wskoczyła na głowę i na pysk wader. Usiadła na czarnym nosie, by ustawić się przodem do zezujących na nią oczu.

- To ja, Vallieana!- krzyknęła możliwie najgłośniej, a potem nie czekając na odpowiedź, wskazała drobną łapką na dziurę w śniegu, którą dostrzegła z drzewa - Proszę, podnieś dla mnie ten naszyjnik.


<Lysu i Tinu?>
Słowa: 557 = 33 KŁ

środa, 17 listopada 2021

Podsumowanie Eventu Halloweenowego

Możecie odetchnąć z ulgą, bowiem czas koszmarów, potworów i duchów jest już za wami. Gratulujemy wszystkim, którym udało się przeżyć walkę ze swoimi demonami, zombie czy mdłościami po zbieraniu cukierków, a tym którym nie... gratulujemy również i życzymy udanego polowania na mózgi! 
To znaczy, yyyy, może lepiej nie... 
*CIĘCIE*
Mam nadzieję, że pisanie dało Wam potężny zastrzyk satysfakcji i frajdy, a Wasze postacie wybaczą Wam te wszystkie horrory, które postawiliście na ich drodze :D
Dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w Evencie, a są to:

Aarved: Quest I, Quest II, Quest III
Karwiela: Quest II x2
Vallieana: Quest I, Quest II, Quest III
Xeva: Quest I, Quest II, Quest III


Zorganizowany był także konkurs na narysowanie swojej postaci w kostiumie halloweenowym. 
Udział wzięły:

Adulara:

 

Tox:

 
 
Babilon:


Ale, ale, to jeszcze nie wszystko! Wilki które uczestniczyły we wszystkich etapach Eventu, tj. Aarved, Vallieana oraz Xeva za swoje zaangażowanie otrzymują unikatową odznakę Halloween 2021!
 

 
Liczymy na jeszcze większe zainteresowanie w kolejnych eventach i z niecierpliwością czekamy na nadejście kolejnego halloween!

~Babilon, moderator
Layout by Netka Sidereum Graphics