czwartek, 14 października 2021

Od Jastesa CD. Nevt

Nevt coraz bardziej mnie zaskakiwała. Jej nieposkromiona energia, słowa wylatujące jak z karabinu maszynowego, niezachwiany optymizm. Bogowie, gdybym tylko ja taki miał... Niestety na tym świecie potrzebne jest zróżnicowanie, a mi w udziale przypadło nadmierne zrzędzenie plus upodobanie do użalania się nad sobą. Cóż, taki mój urok. Ale wracając do poznanej zaledwie dwie godziny wcześniej wadery: gdy tylko zobaczyłem sposób w jaki patrzyła na książkę- przeraziłem się. To spojrzenie było bardziej napełnione uczuciem niż szczenię, które w końcu dostało prezent na który czekało przez lata. Ah, chciałbym żeby ktoś kiedyś patrzył na mnie jak ta wilczyca na woluminy... 
Już jakiś czas temu wyszliśmy z biblioteki i zmierzaliśmy w kierunku poczty. Sam nie wiedziałem czy chcę usłyszeć niewątpliwie czekającą mnie burę od szefostwa czy nie.W końcu przez moje niedopatrzenie ktoś mógł albo zostać kaleką do końca swoich dni, albo stracić życie. Mojego poczucia winy wcale nie osłabiała myśl, że mogłaby to być taka sympatyczna dusza jak Nevt, więc po części pragnąłem by dostać jakąś karę, może nawet zostać zwolnionym. Znalazłoby się coś innego... Z drugiej jednak strony nie lubiłem być objeżdżany z góry do dołu. Kto lubił? W dodatku przy obcych, przy waderze. Nie, już lepiej być opieprzonym w samotności, duma zbyt mocno by ucierpiała. Lepiej by góra dowiedziała się nieco później, gdy problemowi się zaradzi. A jeżeli wadera od razu postanowi wyjawić prawdę, nie będę jej winił, w końcu na to zasługuję.
Westchnąłem ciężko przeklinając w duszy mój los. Ciągle coś musi się dziać. Dlaczego nie mogę mieć chociaż chwili spokoju, w samotności i bez uczucia nieustannego zagrożenia? Może powinienem rzucić to wszystko w cholerę i w ogóle nie wychodzić z domu. Chociaż znając moje szczęście, nawet tam spotkałaby mnie przygoda, a co za tym idzie- kłopoty. Ciekawe czy na starość będę mieć problemy z sercem. Niewykluczone. Nawet prawdopodobne. Chyba, że coś mnie po drodze zabije. To też by mnie nie zaskoczyło. 
-Najpierw trzeba będzie przejrzeć wszystko, co znajduje się na miejscu. Listy, paczki, raporty, kwitki, warto też popytać pracujących. Jak znajdziemy coś na miejscu- rekwirujemy. Jak znajdziemy coś w papierach- ruszamy w pościg, modląc się by nie było za późno. Jeżeli nie znajdziemy nic- dobra nasza. Chociaż chyba nie tego określenia powinnam użyć.- zaśmiała się krótko.- Wtedy trzeba będzie mieć na oku placówkę, masz może jakichś znajomych, którzy mógłby sprawdzać kto co przynosi, jak kto się zachowuje?-po niedługim zastanowieniu skinąłem głową. Nie miałem tam co prawda żadnych przyjaciół, ale było kilka wilków którym wyświadczyłem przysługę i większość wyraziła chęci odwdzięczenia się. Oczywiście nie poznaliby wszystkich szczegółów, tylko tyle by wiedzieli na co zwracać uwagę.
-Świetnie. Można by też poczytać o jakichś specjalnych zaklęciach do tego celu... ale to potem. Myślę, że jeśli na nic tu nie trafimy powinniśmy skierować się w stronę sklepów z magicznymi przedmiotami bądź eliksirami. Popytać sprzedawców, dobrze by było też mieć tam jakieś trzecie oko.- w milczeniu przysłuchiwałem się wywodowi wadery, od czasu do czasu kiwając głową w geście zgody. 
W polu widzenia pojawił się budynek głównej poczty, niezbyt ciekawy i zdecydowanie nie powalający pięknem. No ale spełniał swoją powinność i to się liczyło.
-Powinniśmy być na baczności.- po długim okresie nie odzywania się w końcu rzuciłem.- Ktoś musiał obserwować któreś z nas. Pewnie dalej to robi.- nie musiałem mówić nic więcej, wadera na pewno zdawała sobie z tego sprawę i nie omyliłem się.
-Tak, to prawda. Jednak nie możemy wykluczyć, że robi to za pomocą magii. A jeśli nawet, to pieruńsko dobrej, skoro nie mogę jej wykryć.
-Szpieg też musi być niezły, ponieważ jak dotąd mój wiatr niczego nie wykrył.- wymamrotałem trochę podupadły na duchu. 
-Może jest niewidzialny?- spytała, kierując na chwilę wzrok na mój pysk. 
-Usłyszałbym go, a węch też mam całkiem niezły. Chyba, że dosłownie rozpłynąłby się w nicość... 
-To także jest możliwe. Wolę sobie nie wyobrażać gdyby tak w istocie było, niematerialny potężny mag...brrr- otrząsnęła się.- Mógłby być bezkarny. Gdybym ja miała taką moc to no, nie wykorzystywałabym jej na innych wilkach w celu ich zabicia, ale miałabym o wiele więcej możliwości niż mam teraz. Oczywiście istnieją zaklęcia, które dematerializują, ale pochłaniają bardzo dużo energii, w dodatku nie zawsze udaje się pozbyć zapachu. Nie można wykluczyć, że nasz przyjaciel się takimi nie posługuje, jednak musiałby być mistrzem, absolutnym mistrzem, skoro nie potknął się ani raz. Albo się potknął, ale my tego nie wykryliśmy. Lecz to jest, wydaje mi się, mniej prawdopodobne. Tak czy inaczej, nie jest za wesoło. Szkoda, że musieliśmy się poznać w tak nieprzyjemnych warunkach, panie Jastesie. 
-Zgadzam się z panią. Jeżeli uda nam się przeżyć, musimy to nadrobić czymś bardziej przyjemnym.
-Trzymam pana za słowo!

<Nevt? ;*>


Słowa: 759= 43 KŁ 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics