niedziela, 5 stycznia 2020

Od Pandory CD. Spero

Pożegnawszy się z samicami, ruszyłem z Jamesem do sierocińca. Młody był wykończony, chociaż starał się tego nie dać po sobie poznać. Dobrze, że do budynku został niedługi kawałek drogi, inaczej musiałbym zanieść młodego na plecach, a nie okłamujmy się, nie miałem na to sił. Dlatego gdy tylko dotarliśmy do sierocińca, miałem ochotę jak najszybciej się położyć. Na nasze szczęście szczeniaki siedziały w swoich pokojach, dlatego nie byliśmy wystawieni na ich atak i falę pytań, co się stało. Zamiast zaprowadzić Jamesa do pokoju, zabrałem go do głównego pokoju, który był pusty. Tak położyłem go na miękkim kocu, od razu zasnął. Ja zanim się położyłem, poszedłem do kucharek, które siedziały w jadalni i zażarcie o czymś dyskutowały. Kiedy mnie zobaczyły, od razu do mnie podeszły.
- Pandora, co się stało.
- Długo was nie było.
- Tak się martwiłyśmy.
Wszystkie zaczęły swój monolog, poczekałem, aż skończą. Lekko się uśmiechnąłem, gdy to się stało.
- Wszystko wam opowiem, jak trochę odpocznę. Ash jest ze Spero, wróciły do domu, a James śpi w głównej sali. Możecie przypilnować szczeniaki, aby tam nie wchodziły? - poprosiłem. Kucharki spojrzały po sobie, ewidentnie nie takiej odpowiedzi oczekiwały, ale pokiwały głową. Wróciłem do pomieszczenia, w którym spał skulony szczeniak. Machał łapami, a pysk wykrzywiony w dziwnym grymasie świadczył o nieprzyjemnym śnie, dlatego do niego podszedłem, pogłaskałem po głowie i położyłem się obok niego. Uspokoił się, a ja zasnąłem po chwili.
Nie spałem długo, nie mogłem sobie pozwolić na przespanie kilku godzin, ponieważ jeszcze byłem w pracy i powinienem się opiekować młodymi. Wstałem po dwóch godzinach, może nie byłem w stu procentach wypoczęty, ale mogłem normalnie funkcjonować. Ciało jeszcze trochę bolało, głowa na szczęście przestała. James spał, zostawiłem go w pokoju, a sam poszedłem do kucharek, które właśnie wydawały kolację. Gdy szczeniaki mnie zobaczyły, od razu odeszły od stołu i zaczęły pytać.
- Najpierw wróćcie na swoje miejsca – powiedziałem twardo. Wszyscy się posłuchali, nawet kucharki siedziały cicho. - Posłuchajcie, ciężko mi opowiedzieć wam, co się stało. Proszę was, abyście też nie męczyli Jamesa. A teraz zjedzcie kolację – po tych słowach usłyszałem jęk niezadowolenia, ale nic więcej nie powiedziałem, tylko na spokojnie zjadłem z nimi kolację.
Pod koniec dnia położyłem wszystkie szczeniaki spać, zbywając ich pytania krótkimi odpowiedziami, z których nie dowiedzieli się, że byliśmy w katakumbach, walczyliśmy z jakimś krokodylem, a Ash wezwała duchy. To wszystko było szalone, nie opowiedziałem tego nawet innym pracownikom, mówiąc im, że ktoś tylko próbował nowej magii, a Ash i James byli przypadkowymi ofiarami.
Gdy mogłem pójść spać, wiedziałem, że następnego dnia będę musiał porozmawiać z Jamesem.

<Spero?>

Słowa: 416

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics