sobota, 13 listopada 2021

Od Vallieany - I quest eventu Halloweenowego

 [quest nie jest kanoniczny]


Oh, co to był za dzień!

W zasadzie to… był nijaki.

To jeden z tych dni, podczas których nie dzieje się absolutnie nic, i o których nie wspomina się ani razu po tym, jak już przeminą. Zero spontaniczności, zero zaskoczenia, strachu, radości. Ot, dzień jak dzień. Wadera wstała, zjadła śniadanie, a jak zajęła się pielęgnowaniem roślin, tak skończyła dopiero pod wieczór. Opatrzyła więc pochlastaną kończynę, a na kolację nadgryzła jeleni udziec który dostała od jednego ze znajomych myśliwych. Nie miała jednak apetytu. Zresztą, zawsze kiedy się raniła mniej lub bardziej świadomie miała problemy z jedzeniem. Odłożyła więc resztki mięsa do spiżarni na samym dole swojej piętrowej jaskini i postanowiła przysiąść do książki z gatunku thrilller, którą czytała już od paru dni. Jednak książka również się nie przyswajała tak, jak powinna. Vallieana więc szybko się poddała, czując, że dzisiaj już nie zrobi niczego co wchodzi w listę tych produktywnych czynności. Powieść ponownie trafiła na swoje miejsce na półce skąd przybyła, a Zerdinka mimo wczesnej pory, złożyła się na legowisku. 

Jej myśli błąkały się między tematami równie nieznaczącymi i leniwymi, co cały ten dzień. Rośliny, zamówienia, znajomi, podróże, plany, cele, potem także krajobrazy, bestie…

Królestwo Północy w jej nocnej marze jeszcze nigdy nie wyglądało tak ozięble i szaro jak tym razem. Nie wiedziała jak, ani kiedy znalazła się na samym środku zamarzniętego jeziora otoczonego górami, zresztą nie była nawet pewna, czy kiedykolwiek w świecie realnym widziała to miejsce. Drżące łapy niemal się pod nią załamywały, gdy lodowate wietrzysko próbowało targać chudym ciałem na każdą stronę, bardziej lub mniej skutecznie. Wadera podniosła łeb wyżej, by skonfrontować się z błyskawicą przeszywającą zasnute szarością niebo. Trzask rozniósł się po jeziorze osłoniętym górami rażąc wrażliwe uszy, zaś drżenie lodu niosło ze sobą widmo zarwania. Kolejny silny podmuch zmusił waderę do skulenia się i zamknięcia oczu. 

A wtedy lód rzeczywiście trzasnął.

Nie, nie pod nią. Nie obok. Przed. 

Wiatr ustał. Zerdinka gwałtownie się wyprostowała i dokładnie w tym momencie nieznana siła zacisnęła potężne niczym imadło szczęki na jej karku i popchnęła brutalnie w dół, prosto w ziejący mrokiem otwór. Mimowolnie zacisnęła oczy i próbowała złapać szybki wdech, co poskutkowało wyłącznie zaciągnięciem lodowatej wody prosto do płuc. Znów otworzyła szeroko oczy, gdy żaden dźwięk nie wydobył się z jej pyska, rozwartego w przerażonym krzyku. Chłód cieczy przypominał jej ból, który czuła za każdym razem stawiając kolejną krwawą linię na nadgarstku, tylko że ten był niekontrolowany i atakował cały jej łeb, włącznie z językiem, podniebieniem i oczami. Chciała się wyszarpnąć z tego stanu, jednak na próżno. Mogła tylko niemo skomleć i warczeć, desperacko wykręcając całe ciało, gdy woda zalewała jej organy. Głowa była uparcie nieruchoma. 

Że wcale nie potrzebuje powietrza w swojej krainie snów, nawet pod wodą, Vallieana nie zdążyła nawet zauważyć w tym całym stresie, za to podczas gdy nadal próbowała się wyswobodzić, zdała sobie sobie sprawę że jest obserwowana przez martwy, czerwony punkt ukrywający resztę ciała w ziejących czernią głębinach. Zaraz potem dołączył drugi taki punkt, nadający wrażenie pary mętnych, krwawych oczu. Co gorsze, oba punkty zaczynały się zbliżać. Powoli. Metr po metrze… 

Tym razem naprawdę była przerażona i naprawdę zaczęła się rzucać bez względu na ból jaki sprawiały jej pazury brutalnie orające gruby lód. Gdy spod tkanki zaczęła wypływać krew, nagle i kolor całego jeziora zaczął przybierać kolor szkarłatu, wśród którego tylko para czerwonych ślepi lśniła złowrogo, a wadera była pewna, że to jej koniec…


Obudź się.


- AAAAAAH! - wrzasnęła, szarpiąc się pod jelenimi skórami, w które była zawinięta. Gwałtownie poderwała się z miejsca i natychmiast przewróciła na bok, uderzając brodą o podłogę, wzrokiem szukając czerwonych elementów wśród ciemności jej własnego mieszkania. 


Vallieana?


Ale przecież nie posiadała na tym poziomie niczego czerwonego, więc oczywiste, że niczego nie zauważyła. Jej ciężki oddech wszedł na miejsce dotychczasowej ciszy, zaś na pysk wstąpił szok, że koszmar doprowadził ją do takiego stanu. Poczuła lekki dotyk na karku i natychmiastowej reakcji szarpnęła się w bok.

- Nie dotykaj - warknęła z wyraźną złością. 


Dobrze, spokojnie. To był tylko sen, nic ci nie grozi. 


Znów głośniej westchnęła, próbując dojść do siebie. Poczuła się głupio, że aż tak się wystraszyła, że zaczęła krzyczeć. Przymknęła oczy i ciężko odetchnęła.

- Tak, masz rację… To… to był tylko sen.

 

Nagroda: 100 łusek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics