niedziela, 16 czerwca 2019

Od Imery CD. Spero

Rozpoczęli badanie brzegu. Nie ma sensu jednak ukrywać, że Imera nie miał pojęcia co robi się podczas takiego badania. Pusto patrzył na granicę wody z lądem udając, że widzi rzeczy niezauważalne dla innych wilków. Chciał sprawiać wrażenie zaintrygowanego i całkiem dobrze mu to szło.
- Masz coś? - zapytał z czystej grzeczności. Może i jest jaki jest, ale gdy trzeba, umie się zachować. Tylko musi też chcieć, a to zdarza się już rzadko.
- Niestety nie. A ty?
Ich dialogi były takie wymuszone, takie sztuczne i nienaturalne... Gorzej niż w amatorskich teatrzykach. 
- Ano nie. - skwitował i leniwie usiadł nad brzegiem. Woda coraz bardziej zaczęła przypominać niezbadaną, oleistą ciecz.
- Jak to się mówi? Po nitce do celu, problemu szukaj u źródła, czy jak to tam... Cokolwiek się stało musi mieć początek tam, gdzie zaczyna się rzeka. - wymamrotał nawet nie chcąc jakkolwiek pomagać w tej rzekomo nurtującej sprawie.
- Niezupełnie. Równie dobrze mogło się to stać gdzieś tak w połowie koryta. 
- Kur... - agresywnie zaklnął pod nosem tak, że wadera usłyszała tylko początek - I tak wiesz o co mi chodzi. Jak pójdziemy pod prąd, to w końcu znajdziemy sprawcę tego syfu. Nie denerwuj mnie i idź. - warknął zdenerwowany, a ostatnie słowa zabrzmiały jak rozkaz. Sam się zdziwił, że potrafi mówić tak śmiało.
- Nie pozwalaj sobie. Miałeś pomagać, nie nadzorować. - odparła atak, równocześnie wydając się być nim niewzruszona.
- Idziesz czy nie? - spytał już spokojniej, choć w środku wciąż cały buzował.
- Idę. 
No i poszli. Idąc wciąż obserwowali spokojnie płynącą rzekę, która powoli zamieniała się w mroczny potok. Czarnej cieczy przybywało w oczach, ale w pewnym momencie kompletnie jej nie było - dalej rzeka zachowała krystaliczną czystość. Gdzieś tutaj musi być początek tego syfu i oboje to wiedzieli. Nikt jednak nie podzielił się swoim wnioskiem. To takie... rozumienie się bez słów, nie? Śledząc czarną substancje, bez problemu można było zauważyć, że to coś ma źródło gdzieś na lądzie. Nie wiadomo gdzie, ale poza korytem rzeki. Poszli za śladem ubruzganej cieczą trawy. Poszukiwania, przynajmniej dla Imery, wydawały się nie mieć końca. Powoli mu się to nudziło, ale zawsze lepsze łażenie za obcą waderą i działanie jej na nerwy, niż bezcelowe siedzenie na zadzie. Kolejną iskierkę zapalił w nim widok gnijącego konaru drzewa.
- No, o to nasze pożądane źródło. Możemy być z siebie dumni.
- A nie pomyślałeś, że dobrze byłoby wiedzieć co to jest i skąd się wzięło?

<Spero?>

Słowa: 386

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics