czwartek, 25 lipca 2019

Od Pandory CD. Spero

Nie miałem pojęcia, jakim cudem Spero odnalazła ich ślad. Nie wyglądała, jakby węszyła, a ja sam nie mogłem ich wyczuć. Mimo to uwierzyłem waderze, w końcu jej specjalność to magia, pewnie znalazła inny sposób na odnalezienie szczeniaków. Nie sądziłem jednak, że wylądujemy pod rynkiem. Powoli wleciałem do otworu, a wtedy nad moim łbem powtórzył się dźwięk mechanizmu i wejście się zamknęło. Poczułem się bardzo nie swojo, wylądowałem obok wadery, zwinąłem skrzydła i ruszyłem za nią, ciągle się rozglądając.
- Gdzie my jesteśmy? - zapytałem, nie rozpoznając dziwnego tunelu, w którym śmierdziało stęchlizną i szczurami. Ściany były oblepione nie tylko mchem, ale czymś klejącym. Z sufitu kapała woda i zwisały rośliny, przypominające liany, ale niby nie były. Podłoga zaś była lepka i brudna, wystarczył jeden krok i łapę już miałeś umorusaną w czymś ciemnym.
- W katakumbach – odparła. Jej głos rozległ się echem po miejscu, odbijając się od kamiennych ścian. Im dalej się zagłębialiśmy, tym wyraźniejsze stawało się to miejsce. Ściany, które nie różniły się od siebie niczym, prócz różnym rozmieszczeniem mchu, zamieniły się w budynki mieszkalne, przynajmniej tam mi się wydawało. Zobaczyłem zabite deskami okna oraz drzwi, które były połamane, albo ich wcale nie było. Sam widok przyprawiał mnie o dreszcze, ale nie odstępowałem od Spero o krok, która szybko przemierzała tunel. Czy znajdziemy na jego końcu szczeniaki? Miałem taką nadzieję.
- Tak właściwie, to skąd wiesz gdzie iść? - zapytałem, przyspieszając i idąc obok niej. Kiedy próbowałem wyłapać w tym miejscu ich zapach, aż oczy mnie zaszczypały, kiedy poczułem ten gorzkawo-kwaśny smród.
- Tropię jej magię, którą Ashaya po sobie zostawia – odpowiedziała. Chociaż było to zrozumiałe, ja tego nie ogarniałem.
- Jak to? Znaczy… Ash musiałaby wtedy ciągle czarować, prawda? - zasugerowałem, spotkałem się z przekręceniem głowy.
- Ash ma w sobie tyle magi… aż mnie zadziwia tym, co potrafi – pokiwałem głową, ale dalej czułem, że to nie to. Że tak, gdzie idziemy i gdzie są szczeniaki, dzieje się coś złego. Czy można to nazwać szóstym instynktem? Może, chyba dlatego, że opiekuje się szczeniakami odkąd tylko mogłem, wyczuwam, że coś nie gra. Jednak teraz… chciałbym tego nie czuć.
Po jakimś czasie mieszkania zamieniły się z powrotem w skalną ścianę, natrafiliśmy na rozwidlenie, ale Spero pewnym siebie krokiem, ruszyła w lewą stronę. Tutaj śmierdziało czymś… złym, jeśli mogłem to tak nazwać. Tak jakby najgorsze koszmary i potwory spod łóżek i z szaf kryły się właśnie w tym miejscu. Dostałem gęsiej skórki, ale się nie odzywałem.
- Już blisko – mówiąc to, samica zaczęła biec. Od razu ruszyłem za nią, starając się nie wdepnąć w zielone kałuże, które powstawały przez spadające krople z sufitu. Co to było? Wyglądało jak kwas, śmierdziało krwią, a ja miałem wrażenie, że są to wnętrzności jakichś robali. Nigdy więcej nie wejdę do katakumb.
Nagle wadera się zatrzymała. Znaleźliśmy się w ogromnym pomieszczeniu, w którym znajdowały się stoły, krzesła, pojemniki, naczynia, koce i wiele więcej. Wszystko było porozwalane, jakby przeszła tu burza. Na końcu sali stały zaś dwa szczeniaki. Siedziały do nas tyłem i wpatrywały się w oczy kamiennego smoka. Była to spora rzeźba, przedstawiającego spokojnego smoka. Jedną łapę miał uniesioną w geście powitania, a drugą zapraszał w swoje progi. Kiedy Spero chciała do nich podbiec, zobaczyłem, że między szczeniakami, a rzeźbą coś się porusza. Z początku myślałem, że mam zwidy, ale czarny dym przemienił się w wilczopodobną postać. Był to duży wilk, stojący na dwóch łapach, bez oczu. Podszedł do szczeniąt, a wtedy wadera krzyknęła do nich. Te jednak zahipnotyzowane nawet nie odwróciły głowy w jej stronę. Ruszyłem za wilczycą, kiedy czarna bestia skoczyła przed nami. Nie wydawała przy tym żadnego dźwięku, nie atakowała też, czekała. Widziałem, jak za nią, między łapami smoczego pomnika, pojawiają się fioletowe błyskawica, które po chwili utworzyły portal. Dzieci musiały być pod jakimś wpływem, ponieważ w milczeniu i bez prób ucieczki, ruszyły w stronę portalu. Wadera znowu krzyknęła i starała się wyminąć stwora, ale ona rzuciła się na nią.

<Spero?>



Słowa: 639

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics