niedziela, 22 grudnia 2019

Od Pandory CD. Spero


To wszystko było takie szalone, że jego prosty umysł nie potrafił tego ogarnąć. Dusze najpierw atakowały gada, potem ruszyły do nich… zatrzymały się, zniknęły… miał wrażenie, że jego walka w umyśle była prostsza niż to, co się tutaj właśnie stało. Leżał na ziemi, nie mając sił się podnieść, ale oglądając całe to zajście, którego nie potrafiłby nikomu opowiedzieć, ponieważ wyszłaby z tego tylko dziwna paplania i niezrozumiałe zdania.
Kiedy obie suczki znalazły się obok niego i pomogły mu wstać, wyglądało to, jakby podnosiły manekina. Kończyny miał jak z waty, nawet głowę było ciężko utrzymać w pionie, a oczy widziały rozmazany świat. Jedynie głos z zewnątrz pozwalały mu wierzyć, że nie umarł, nie jest w innym wymiarze i wszystko co się teraz dzieje, jest prawdą. Nie zauważył, kiedy weszli do betonowego tunelu, w którym zniknęła cała natura. Po jakimś czasie dał radę utrzymać się sam na łapach, podziękował Ash i Spero, które mu pomagały, a potem we trójkę kroczyli przed siebie. Pandora miał zwieszony łeb, wpatrywał się w podłogę, kiedy Spero prowadziła ich do wyjścia. Dalej czuł czyjąś obecność w swoim umyśle, ale było to tak niewyraźne uczucie, że nie potrafił określić go głębszymi słowami. 
Nie spostrzegł, kiedy wyszli. Nagle poczuł przyjemny chłód, wiatr owiewał jego zmęczone ciało, zapraszając do długiego snu tu i teraz, a miękkie podłoże, posypane białym śniegiem tylko umocniło tą chęć. Otworzył szerzej oczy i podniósł głowę, światło trochę go oślepiło, chociaż gdy spojrzał w bok, zauważył, że słońce powoli zachodziło. Delikatnie się uśmiechnął, od samego widoku zimowego krajobrazu odzyskał nieco sił, odwrócił głowę i zobaczył, jak Spero budziła szczeniaka, leżącego pod drzewem. Gdy ten otworzył swoje oczka i ujrzał znajome mu pyszczki, od razu się ucieszył i obie przytulił. Pandora podszedł do nich powoli, także się uśmiechając. Był bardzo szczęśliwy, że to koniec.
- Spero! Ash! - powiedział radośnie James. - Pandora! - dodał, kiedy do nich podszedł. Wyściskaliśmy go, a on nam opowiedział, że długo na nas czekał i ze zmęczenia aż zasnął. Kiedy zapytał, co my robiliśmy, Spero odpowiedział, że wyjaśni potem.
- Teraz musimy koniecznie wracać – dodała. Przytaknąłem i cała nasza czwórka ruszyła w kierunku miasta. Wiedziałem, że czeka mnie rozmowa. W końcu przy mojej opiece zniknął szczeniak, czułem, że to nie wróży nic dobrego. Zwiesiłem łeb i patrzyłem posępnie na swoje łapy, nie mając ochoty tam wracać, ponieważ wiedział, ze być może to ostatni raz, kiedy opiekuje się tymi słodkimi maluszkami z sierocińca. Pewnie kucharki już opowiedziały właścicielowi co się stało, a on pewnie już szuka kogoś nowego na moje zastępstwo. Westchnąłem zrezygnowany i spojrzałem na radosne szczeniaki, idące obok mnie.
- Ciesze się, że to koniec – odezwałem się, przerywając tę cieszę. Spojrzałem na Spero. - Chociaż możesz mi wyjaśnić, co się stało? Podejrzewam tylko, że Ash to niezwykły wilk – dodałem.

<Spero?>

Słowa: 453

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics