poniedziałek, 28 lutego 2022

Od Jastesa, CD. Vallieany

Zdenerwowany informacjami dostarczonymi przez Adrila nie mogłem usnąć. Leżąca po drugiej stronie pokoju Vallieana z początku towarzyszyła mi w milczeniu i umysłem, i ciałem, lecz teraz pozostało jedynie ciało, uśpione wpierw zmartwieniem o opiekuna, a później ulgą, gdy w końcu znalazł się z powrotem w zasięgu jej widzenia. Ja natomiast tkwiłem z głową opartą na łapach, śledząc wzrokiem poruszające się za oknem migoczące światełka. 
Zacząłem zastanawiać się nad propozycją starego basiora. Trzymać się w pobliżu kogoś, kto zna się z magią jak łyse konie było niewątpliwie opcją nie do odrzucenia. Czy powinienem jednak zdecydować się na przebywanie u tego kogoś w domu na, póki co, niemożliwy do określenia czas? Odpowiedź znałem jeszcze przed tym jak pytanie skrystalizowało się w mojej głowie. Nie. Mowy nie ma, nawet jeżeli miałby czuwać wtedy nade mną nasz ulubiony demoniczny anioł stróż. Oczywiście, perspektywa bezpieczeństwa i prawdziwego odpoczynku wydawała się bardzo kusząca, jednak niezręczność i potrzeba samotności do odzyskania kontroli nad nerwami była dla mnie zbyt przytłaczająca, by przyjąć zaproszenie. Będę musiał zaszyć się w jednej ze swoich poznanych w trakcie wycieczek dziur i tam oczekiwać demona pukającego ponownie do drzwi. Zaś co do mojej własnej jaskini, faktycznie koniecznym będzie porzucenie jej na jakiś czas, przynajmniej dopóki oznaki burzy na horyzoncie nie znikną lub ta na dobre się nie przewali. 
Nie byłem też pewien czy powinienem wziąć urlop w pracy. W końcu nie znałem terminu powrotu ani nie miałem pojęcia czy miałoby to jakikolwiek sens. Bo, chociaż nie bardzo w to wierzyłem, ale modliłem się, by stało się to rzeczywistością, zły duch może zniknąć i nigdy ponownie nie schrzanić mi życia. Nie uśmiechało mi się również odcięcie się od dopływu gotówki i zwykłe schowanie głowy w piasek przez właśnie taki byt. Sama myśl o tym wydawała się być godzącą kpiną. Dlatego, mimo wszystko postanowiłem kontynuować wypełnianie zleceń i w miarę normalną egzystencję, jednocześnie pozostając w bliskim kontakcie z Vallieaną oraz jej opiekunem (opiekunami? Myśl o zaklętym w ząb zmarłym wojowniku dalej była... no... nieważne). 
Zamknąłem oczy, czekając wśród gonitwy myśli na nadejście snu.

<Valli?>

Słowa: 338= 22 Łuski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics