sobota, 8 stycznia 2022

Od Aarveda - Święto Wielkiego Obdarowywania - Quest I, cz. II

- Wyjdziesz na desperata.
Tawerna, jak zwykle o tej porze dnia, była pełna gości. Grupki wilków świętowały zakończenie pracy i zbliżające się święto, pijąc i radośnie dyskutując. Co jakiś czas między tłumem wybuchała awantura, jednak szybko była ona tłumiona przez rozbicie butelki na czyimś łbie.
Długi bar zrobiony z wyszlifowanego, polakierowanego drewna świerku zdobiły idealnie wyczyszczone kufle, misy z egzotycznymi owocami oraz stare butle po winie służące za świeczniki. Stojący za ladą Pan B. łypał na klientów, upewniając się co jakiś czas, że wszyscy płacą za swoje napitki, a jego śmiesznie krępe ciało kontrastowało z ogromnym łbem samca wulwury przybitym do drewnianej tarczy, która wisiała na ścianie za barem. W szklanych oczach bestii odbijało się światło żyrandoli oraz lamp z magicznymi kryształami, które zalewały wielkie pomieszczenie ciepłym blaskiem. Gdzieś w powietrzu unosił się zapach palonego cisu oraz śpiew młodej wadery - była ona jednak za daleko, aby któryś z czterech wojowników siedzących przy niskiej, szerokiej ławie mógł usłyszeć słowa piosenki.
Aarved spojrzał znad kufla na Yothiela, który, posławszy mu długie spojrzenie, dopił resztkę alkoholu.
- Lepiej na desperata niż ignoranta - odparł zielonooki.
- Trzeba było nie łazić po górach podczas śnieżycy - zaśmiał się Enzo, który wyraźnie nie żałował sobie alkoholu tego wieczora.
- Ty lepiej pij i się nie odzywaj - odgryzł się Ved, popychając kufel w jego kierunku.
- A co o niej wiesz? - zapytał Aeron, kątem oka patrząc, jak podchmielony wilk zagarnia naczynie i zerka na młode śpiewaczki siedzące po drugiej stronie pomieszczenia.
- Że jest zielarką - odparł rogacz. - No i że w mieszkaniu ma świecące grzyby.
Sivarius uniósł wymownie brew.
- To daj sobie spokój, skoro to tak duży problem - strzepnął długim ogonem.
- Uratowała mi życie, chyba należy jej się coś w zamian - odrzekł zielonooki, po czym pociągnął długi łyk z kufla.
- Tak, po tym jak je naraziła - drążył dalej niebieskooki.
- Yothiel, Yothiel, Yothiel - duży, szary basior oparł się o niego, a naczynie pełne świeżo nalanego alkoholu trzymane przez niego telekinezą zadygotało niebezpiecznie nad ich głowami. - Ależ ty… hik! mało romantyczny. Nie wszyscy są tak odporni na zimno jak ty. Aarved na przykład - Wskazał łapą na towarzysza. - potrzebuje, aby zgrabna zielareczka ogrzała mu łóżko.
- Wkurwiasz mnie, Enzo - odepchnął go biały wilk, po czym zgrabnie wykonał unik przed rozlewającym się trunkiem. - Idź wreszcie do tych wader.
- Skoro mnie tak ładnie prosisz - roześmiał się Fenris, po czym wstał i ruszył  lekko chybotliwym, ale wciąż niezwykle imponującym, krokiem do śpiewaczek, wypinając szeroką, umięśnioną pierś. Aarved podążył za nim wzrokiem, ale w końcu powrócił uwagą do swoich towarzyszy.
- Płaszcz? - rzucił Aeron.
- Nie znam jej rozmiaru. Ani nie wiem, czy w ogóle go potrzebuje.
- Perfumy? - padła druga propozycja.
- Już ustaliliśmy. Drogie i desperackie - odrzucił ją Yothiel, zanurzając pysk w misce z napojem pachnącym ostrymi przyprawami.
- A plecionka na doniczki? Taka, żeby mogła sobie powiesić na ścianie?
Aarved spojrzał na brązowego wilka, jakby właśnie zadeklarował, że na tronie Królestwa zasiadają smoki iluzorycznie zmienione w wilki, a Sześciokrag to spisek.
- Ja i plecionki? Może ty też idź do wader - parsknął Aarved.
Przetarł łapą pysk i westchnął. Nienawidził tego święta. Nie potrafił wymyślać dobrych prezentów, a już szczególnie, gdy prawie nie znał danego wilka. Mimo tego przeszli z Vallieaną przez całkiem sporo jak na znajomych z widzenia.
- Słuchaj, jest jeszcze jedna opcja.
Dwie pary oczu skierowały się na białego wilka, który położył przednie łapy na stole, obejmując miskę ze śmierdzącym alkoholem.
- Mój daleki kuzyn chyba ją zna. Jak jej było? Vallieana z Tandirit?
Zielonooki przytaknął.
- Mogę go zapytać, co jego zdaniem chciałaby dostać. Powiem, że dla znajomego.
Aarved milczał przez chwilę, ale potem kiwnął głową.
- Postawię ci, jak następnym razem będziemy w karczmie.
Na pysk Sivariusa po raz pierwszy od początku spotkania wpełzł zimny uśmiech. Zanim jednak zdążył odpowiedzieć, do ławy podszedł Enzo w towarzystwie czterech rozchichotanych wader. 
 
Nagroda: 300 KŁ + 3 punkty do statystyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics