poniedziałek, 24 stycznia 2022

Od Xevy, CD. Lys i Tin

 - To idziemy.
- Co? - wadery poderwały głowę i podążyły wzrokiem za oddalającą się Xevą. Ta odwróciła się i spojrzała na nią, podnosząc brwi pytająco. Pokiwała delikatnie ogonem na boki, wyraźnie zmieszana.
- Do ciebie mam mówić. Podczas drogi mogę więcej, jeśli ty... wy chcecie, ale musimy iść, żebym podczas drogi mówić mogła... O, o mojej kolekcji tobie opowiem! Wam, to znaczy!
- Chyba powinniśmy znaleźć jakiś patrol, to wygląda na coś poważnego - wyrzekły rogate samice.
Teneriska strzepnęła ogonem, po czym przymknęła oczy w uśmiechu. 
- No chodź, tylko kto to zrobił, zobaczymy. Nie musimy się przecież z nimi bić. - Przednia część jej ciała opadła w formie przyjacielskiego zaproszenia. -  Oj, no chodź! Zobaczymy, potem do wojowników pójdziemy, może jakąś nagrodę dostaniemy!
- Przecież tutaj kogoś porwano! - odparły z oburzeniem rogate wadery.
- Nie wiadomo, przecież śladów żadnych nie ma. - Lys i Tin wymownie zerknęły na szlak ciągnięcia z podniesionymi brwiami. - Nic się przecież nam nie stanie. - Xeva machnęła łapą.
Zapadła cisza, podczas której kruki zleciały z gałęzi i zaczęły dziobać poplamiony krwią śnieg oraz kępki futra.
- No nic, ja idę. Miło widzieć cię było! - powiedziała odkrywczyni ze szczerym pożegnaniem w głosie.
I w tym samym momencie odwróciła się na pięcie, po czym ruszyła sprężystym truchtem wzdłuż krwawych odcisków kroków.
- Cz... Czekaj! - krzyknęły Lys i Tin po tym, jak otrząsnęły się z szoku. Dogoniły Teneriskę biegiem i zrównały się z nią krokiem. Wyższa samica odwróciła głowę i jej uszy aż zadrgały z podekscytowania.
- O, a jednak ze mną idziecie! - uśmiechnęła się, jednak po chwili jej pysk przybrał poważniejszy wyraz, a piegowata spojrzała z powrotem na drogę. - Przymuszone się nie czujcie, jak nie chcecie, to nie musicie ze mną iść. Ja wiem, że wy się możecie bać, ale to w porządku jest. Ja sama pójdę, w domu gorsze rzeczy robiłam.
Rogate wadery aż zamurowało.
- Ja... To znaczy my... Bać się? - fuknęła, zapewne Lys. Różowooka zatrzymała się i spojrzała na nie zaskoczona.
- To... Nie chcesz, chcecie, iść? - zapytała, tuląc lekko uszy, wyraźnie zmieszana.
- Idziemy - odparły twardo żółtookie. - Chodź, bo zapada zmrok.
- Och jejku! Och jejku, och jejku! Ja się cieszę bardzo, bardzo, bardzo! - Xeva zaczęła skakać, okrążając idące do przodu wilczyce. Nagle jednak wzięła teatralny wdech, nadęła policzki i wyszeptała: - ja tak głośno nie powinnam być. Ja przepraszam! Teraz... - przybliżyła się powoli do wader, oczy błyszczały jej dziko, a ogon rozsiewał na około śnieg. - Teraz, Lysitin, to my na misji jesteśmy. Chodźcie. Tylko cicho! Ja też cicho będę.
Umilkła i przyspieszyła kroku, jednocześnie obniżając głowę i skupiając się na tropieniu.

<Dziewczynyyyy?>
 
Słowa: 410 = 26 KŁ
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics