sobota, 8 stycznia 2022

Od Vallieany - Święto Wielkiego Obdarowywania - quest I, cz. 5

– Jeszcze Adril i Aarved.

Od początku miał to być tylko Adril i Aarved.


– I Jastes. Nie zapominaj o Jastesie.


Zawsze o nim zapominam. - to zabrzmiało trochę jak westchnienie, a trochę jak burknięcie. 

Vallieana jednak lekko się uśmiechnęła, ciesząc się pogodą ducha towarzyszącą jej przyjacielowi. Po tym jak wyszli z sierocińca i Valieana nie oddała obu pluszowych rybek tym, o zgrozo, szczeniętom, wadera odczuła swego rodzaju rozluźnienie atmosfery. Była pewna że pochodziło ono od niematerialnego bytu, a jednak nie potrafiła określić z jakiego powodu Vernon był taki zadowolony, przecież chodziło tylko o maskotkę. Tak czy inaczej, nie miała zamiaru pytać. Zaplanowała sobie kolejną rundkę po Centrum, tym razem niezaprzeczalnie w celu odnalezienia alkoholu dla Adrila. Przeczuwała, że za bardzo to odwleka, więc tym razem na pewno… 

Spojrzała w kierunku grupy wilków zbierających się dookoła sceny. 

– Oh, loteria – bąknęła pod nosem, niby bez zainteresowana tym, co znajduje się na piedestale. Powoli, rozglądając się po okolicy, w końcu dotarła do tłumu i bardzo zgrabnie się w niego wmieszała, stając między starszym basiorem o gęstych, krzaczastych brwiach, a waderą Lerdis z potężnym ogonem pajęczaka. Wbiła wzrok w scenę, na której prócz pary sprzedawców krzyczących że to ostatnia okazja tego dnia, znajdowały się przedmioty przyciągające wszystkie te wilki: złota biżuteria, uzupełniana o kolorowe kryształy, same kryształy, przypinki, lecz także mniej rzucające się w oczy rzeczy – komplet srebrnych nici, uwędzone ryby, skóry, także bibeloty służące najwyżej do powieszenia na drzewku przed mieszkaniem, o ile ktoś w ogóle takie drzewko posiadał. 

Wadera wyciągnęła ku górze 15 łusek, które sprzedawca szybko przejął, aby w zamian dostać szklaną kulkę z namalowaną nań cyferką 27. 


Dlaczego wydajesz pieniądze na takie głupoty? Przecież ty nawet nie nosisz biżuterii. 


– Może zacznę - wzruszyła ramionami, niewinnie się uśmiechając. 

W końcu usiadła i dla zabicia czasu rozejrzała się po innych wilkach. Starzec obok niej rozmawiał z jakąś staruszką o swoich wnuczętach, jakieś dwie wadery z tyłu próbowały ocenić wartość złotych kolczyków i głośno się śmiały, że jeśli jedna z nich je wygra, to będą się wymieniać, zaś złotooka wadera z dziwnym ogonem tylko łypała wzrokiem to na nie, to przyglądała się wszystkim ozdobom możliwym do wygrania z lśniącymi oczami. W końcu nadszedł czas losowania. Każdemu głos zamarł w gardle, gdy wadera na scenie wykrzykiwała przedmiot, a następnie losowała mu nowego właściciela. Jedni byli zachwyceni nowym nabytkiem, zaś inni co najwyżej mogli skomentować swoją wygraną krótkim rechotem. 

– Zestaw srebrnych nici trafia do… Numeru 14! Gratulacje dla zwycięzcy!

Wszyscy się rozglądali za zwycięzcą, którym okazała się ta wadera ze skorpionim ogonem, która zaklęła pod nosem, wymieniając szklaną kulkę na opakowanie. W Vallieanie nagle coś się zaświeciło. Jakby iskierka.

– Lecimy dalej! Przedmiotem losowania jest para złotych kolczyków z czerwonymi oczyma. Bardzo drogie i bardzo piękne, a trafią one do..! 

Tłum znów zamarł, gdy wadera wypchnęła z pudła kulę o numerze 27. Nawet niezadowolona Lerdis podniosła wzrok, gdy zszokowana Vallieana wymieniała kulę na lściące kolczyki.


Nie ma za co. 


Oh, Veron… Oczywiście że to on musiał być powodem dzięki któremu waderze udało się wygrać coś tak kosztownego. Tak czy inaczej, Zerdinka spojrzała na Lerdis, a Lerdis na Zerdinkę. Potem wzrok niebieskich oczu opadł na zestaw nici. Zielarka się uśmiechnęła, wyciągając swoją nagrodę w kierunku wadery. 


– Jestem Vallieana z rodu Tandirit. Proszę, prezent z okazji Święta Obdarowywania dla Pani – oznajmiła, celowo zerkając na wygraną drugiej wadery, której zdziwienie domalowało kilka zmarszczek na czole. 

– Ja… Dlaczego… – złotooka rozejrzała się po tłumie, prawdopodobnie szukając ukrytej kamery, jednak nie znalazłszy jej, skrzyżowała swoje spojrzenie z obcą Zerdinką i wtedy załapała – Oh! Dziękuję! – odparła weselej, wchodząc w rolę i odbierając prezent. W zamian wyciągnęła ku nowej znajomej opakowanie – Moje imię to Karwiela, pochodzę z rodu Skārpiyō, a to dla Pani, Pani Vallieano.

Uśmiech zielarki się poszerzył, widząc jak doskonałe przedstawienie obie odegrały, nawet jeśli każdy stracił zainteresowanie nimi po zaledwie ułamku sekundy. Wymiana prezentami doszła do skutku, więc wadery w bardzo wyrafinowany sposób się pożegnały i błyskawicznie zgubiły w tłumie, każda wracając do swojego świata.

Nagroda: 300 KŁ + 3 punkty do statystyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics