środa, 19 lutego 2020

Od Aarveda CD. Vallieany


Przez chwilę myślał, że nie żyje, a jego dusza unosi się ku niebiosom. Leżał bez zmysłów. Nie słyszał szybkiego oddechu Valli, nie czuł jej krwi między zębami ani śmierdzącego zgnilizną poszatkowanego ciała pająka. Przed oczami przesuwały mu się różne obrazy; niektóre prawdziwe, inne zupełnie abstrakcyjne. Później jednak zakasłał i wszystko do niego wróciło. Otworzył oczy z metalicznym smakiem w ustach. Świat był zamazany, ale wilk żył. Chyba. Oddychał, czuł bicie swojego serca. To oznacza, że uciekł śmierci, prawda?
Za plecami miał kamienną ścianę. Wadera musiała go tu zatargać. Na ziemi widniały nawet krwawe ślady, które pozostawiło ciągnięte z wielkim trudem ciało. Jęknął cicho i spróbował podnieść głowę. Natychmiast tego pożałował. Dobrze, że nie jadł tego dnia śniadania.
- Aarved? - usłyszał nad sobą. Cień padł na jego twarz. - Aarved! Ty żyjesz!
- Nie wiem... Naprawdę? - wydukał, próbując się skupić.
- Mam nadzieję. Nie po to wlałam w ciebie tyle swojej krwi, abyś miał teraz umierać - Głos zmienił kierunek, z którego dochodził. Wilczyca musiała usiąść z powrotem w miejscu, którego nie widział, ale słychać było, że jej ulżyło.
- Czekaj... To nie swoją krew czuję w ustach? - wymamrotał niewyraźnie, ale ze słyszalnym przerażeniem. ,,Na bogów, to obrzydliwe", pomyślał. Naprawdę dobrze, że nie jadł dzisiaj śniadania.
- Pewnie trochę swojej też - westchnęła wadera. - Nie podnoś się jeszcze, co?
Kiwnąłby jej głową, gdyby nie to, że właśnie dochodził do niego ból, który wcześniej był tłumiony przez brak świadomości. Poczuł, jak skronie mu pulsują, a całe ciało rwie. Mimo że kamienna skóra chroniła przed obrażeniami, ból pozostawał. Oprócz oczywistych nieprzyjemności, jakie towarzyszyły ugryzieniu przez wielkiego pająka oraz upadku z wysokości, odczuwał całą swoją obronę. A szczególnie doskwierał mu kręgosłup, który osłonił przed uderzeniem w kamienną skałę. Zaczął się cieszyć, że to zrobił. Gdyby nie magia, pewnie skończyłby sparaliżowany.
- Vallieano, ile już tak leżę?
- Z godzinę na pewno - odparła wilczyca. - Zaczyna się ściemniać.
- Udało ci się może rozpalić ogień? - zapytał z nadzieją.
- Jak miałabym to zrobić? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. Basior westchnął. Chciało mu się pić, chociaż nie wiedział, czy byłby to dobry pomysł.
- No tak, masz rację. Przepraszam. Jak się czujesz?
- Jestem trochę osłabiona, ale to raczej ty jesteś w gorszym stanie. O mnie się nie martw. - Nie mógł dostrzec jej twarzy, ale w głosie słychać było prawdziwą troskę. Spróbował unieść się powoli do siadu, spychając ból na drugi plan. Było to ciężkie, bo jego ciało było niczym drewno, w które ktoś wbił rozżarzone do czerwoności gwoździe. Udało mu się położyć na brzuchu i unieść łeb. Co prawda świat przed oczami dalej nieco wirował, ale przynajmniej mógł rozejrzeć się wokół.
- Proponuję przespać tutaj noc, a rano zdecydujemy, co dalej - powiedziała Vallieana. Przytaknął jej w milczeniu. Dopiero teraz zauważył, że łapa zielarki jest pokaleczona, a dokładniej - pocięta. Nie skomentował jednak tego. Domyślił się, że jej krew ma zdolności lecznicze i to właśnie temu zawdzięcza swoje życie. ,,Co prawda mogła nie pakować się w paszczę tego paskudztwa", pomyślał, ale szybko odrzucił to podejście. Jego obowiązkiem, jako wojownika, jest chronić cywilów. Vallieana prawdopodobnie nigdy nie znalazła się na polu walki, a to jego zadaniem było zapewnienie jej bezpieczeństwa. Zrobił, co musiał. Miło z jej strony, że udało jej się go z tego wyciągnąć. Nie wiedział jeszcze, jak powinien się odwdzięczyć, ale rozważania nad tym postanowił odłożyć do chwili, aż przestanie mu dzwonić w głowie.
Nie rozmawiali za dużo tej nocy. Szybko zapadł zmrok i temperatura spadła jeszcze bardziej. Wadera zaciągnęła basiora w dobre miejsce - było one odsłonięte od wiatru i śniegu, który zaczął sypać o zmierzchu. Mimo tego zmuszeni byli spać koło siebie. Żadne jednak tego nie skomentowało. Wilk był na tyle zmęczony, obolały i otępiały (bo w końcu poprosił Vallieanę o odrobinę maku), że nie miał ochoty na żadne dyskusje. Ciężko mu się oddychało, a ranna łapa nadal była odrętwiała. Długo nie mógł usnąć - słyszał jednak, że jego towarzyszce się to udało. Wpatrywał się w truchło pająka majaczące jako ciemna plama pod przeciwną ścianą, błądząc myślami po różnych tematach. Ile to trwało? Sam nie wiedział. Jego przemyślenia nie do końca były dla niego jasne. Często się rozmazywały, uciekały, aby po chwili powrócić w zmienionej formie.
W końcu jednak ogarnął go sen.
Śniło mu się coś, jednak nie mógł sprecyzować, czym to dokładnie było. Gdyby teraz go o to zapytać, po chwili zastanowienia odparłyby, że najprościej byłoby nazwać to kształtami, wilkami i potworami (a właściwie ich niewyraźnymi zarysami), które zlewały się jedno w drugie. Nie wiedział, czy było to spowodowane przez narkotykami, czy ogólnym osłabieniem organizmu. Nigdy nie nawiedzały go takie nocne mary, gdy był w pełni sił.
Obudził się wczesnym rankiem. Niebo oblewało się szaroróżową poświatą, a na jego sierści lśniły kryształki lodu. Zerknął na waderę, aby upewnić się, że wszystko z nią w porządku, po czym wstał. Przy pierwszym podejściu od razu upadł na zad, klnąc w myślach z bólu. Dał sobie kilka sekund, wziął głęboki (na tyle, na ile pozwalały mu połamane żebra) wdech, zagryzł zęby i podniósł się z ziemi. Pokuśtykał do szczeliny, w której po raz pierwszy spotkali pająka. Przeszedł powoli przez tunel i wyszedł do jaskini oświetlonej przez wpadające przez szczelinę niewyraźne światło. Chciał zbadać ciało jelenia, które wczoraj konsumował potwór. Gdy tylko je jednak zobaczył, szybko porzucił pomysł zrobienia z niego posiłku. Rozejrzał się. ,,Powinienem wpaść na to, że to monstrum ma jakieś połączenie ze światem zewnętrznym", pomyślał. Westchnął i zawrócił, aby obudzić waderę. Muszą jak najszybciej ruszać. Długo nie wytrzymają bez jedzenia, wody ani ciepła, w dodatku osłabieni oraz ranni.
Przeczołgał się korytarzem z powrotem i zaczął budzić Valli.

<Vallieana? Też trochę krócej, ale z mniejszym uczuciem ;c>



Słowa: 904

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics