wtorek, 11 lutego 2020

Od Spero CD. Pandory


- Dobrze - uśmiechnęłam się lekko. - Radzimy sobie, jak możemy. Do tego już niedługo będzie dorosła, więc... - uśmiechnęłam się smutno. - Zanim to nastąpi, musi poradzić sobie ze swoimi mocami. Jak się usamodzielni, to nie zawsze któryś z magów będzie mógł być przy niej, żeby pomóc jej się wyrwać z błędnego koła niepanowania nad swoimi mocami.
Chwilę patrzyliśmy w milczeniu na bawiące się szczeniaki. Mała wadera, której nie kojarzyłam, złapała właśnie zębami jedno ze szczeniąt, które wcześniej się na nią rzuciło, by jednym płynnym ruchem powalić zawadiakę na ziemię. Uśmiechnęłam się lekko. Zaradna mała. Nie daje sobie w kaszę dmuchać.
- Ma problemy? - w tonie głosu Pandory wychwyciłam zaniepokojenie.
- Od początku, jak tylko ją znalazłam, wiedziałam, że mocą przewyższa większość, jak nie wszystkie wilki w Królestwie - westchnęłam. - A wtedy była znacznie młodsza. Nie wyobrażam sobie, do czego będzie zdolna, gdy dorośnie... - przeniosłam wzrok na Pandorę i uśmiechnęłam się lekko. - Ale dajemy sobie radę. Ash radzi sobie coraz lepiej, choć raczej nie będę jej tu już przyprowadzała. Stanowi zbyt duże zagrożenie dla niewyszkolonych we władaniu magią szczeniaków. Z resztą sam widziałeś.
- Rada Magów nie zdecydowała się trzymać jej pod kluczem? - zapytał mój towarzysz, patrząc na mnie z lekkim przestrachem.
- Nie jesteśmy katami - prychnęłam. - Nikogo nie więzimy, jeśli nic nie zrobił. Ashaya jest tylko dzieckiem.
- Niebezpiecznym dzieckiem, z tego, co mówisz - zauważył basior, z resztą słusznie.
Nie odpowiedziałam. Nie miałam na tę uwagę odpowiedzi, która byłaby zgodna z prawdą i jednocześnie nie stawiałaby Ash w złymś świetle. Wadera była niebezpieczna. O ile nie nauczy się mad sobą panować. Ale wierzyłam, że da radę to osiągnąć. Ja sobie poradziłam. Ona była znacznie młodsza, szybciej się uczyła. Musiała dać sobie radę, a wszyscy liczący się Magowie w Królestwie jej w tym pomogą.
- Dobra, dość już smętów - uśmiechnęłam się, podnosząc ogon i zawijając go nad grzbietem. Zwykle tak nie robiłam, ale tym razem musiałam pokazać całą sobą, że wszystko w porządku. - Do kiedy pracujesz? Moglibyśmy gdzieś pójść, na rynek podobno przyjechali dzisiaj obwoźni handlarze. Możemy się tam przejść zobaczyć, co ciekawego mają do zaoferowania - szturchnęłam Pandorę w bok, by wyrwać go z otępienia, które musiało wywołać moje słowa. Albo wspomnienia. - W sumie nie mieliśmy okazji spotkać się poza sierocińcem.

<Pandora?>

Słowa: 361

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics