niedziela, 23 lutego 2020

Od Aarveda CD. Vallieany


Nie wiedział, co o tym myśleć, w dodatku ból, jaki doskwierał mu w całym ciele wcale nie pomagał. W pierwszej chwili poczuł obrzydzenie do wadery, ale szybko się opamiętał. ,,Po pierwsze", upomniał się, ,,nie byłoby mnie tutaj, gdyby nie ta moc. Po drugie, skoro nad tym nie panuje, to nie mam prawa jej za to winić". Westchnął, a złość zniknęła tak szybko, jak się pojawiła, pozostawiając jedynie znużenie. Mimo wszystko nie przepadał za pomysłem włamywania się do czyiś wspomnień. Co Vallieana zobaczyła i co zapamiętała? Przypomniał sobie te wszystkie żałosne momenty swojego życia - jak wtedy, gdy o mało nie zrobił z siebie szaszłyka po tym, gdy strącił ze ściany miecz ojca. Ostrze o mało nie przebiło mu płuc, jednak ten bolesny los spotkał drogi dywan i podłogę w gabinecie Asmodeusa. Pamiętał, jak odkładał powoli broń na podest i modlił się, aby ojciec nie domyślił się, kto zniszczył jego panele.
A może zapamiętała jego walkę z Lordanem? Na pewno pamiętał ją Aarved - aż za dobrze. Rozegrała się u stóp schodów w posiadłości Lorentów. Przypomniał sobie wściekłe oczy brata, które tak bardzo przypominały jego własne ślepia. Może nie doszłoby do starcia, gdyby starszy basior nie wypowiedział zdania, które rogatego wilka zapiekło do głębi. Jak to było? Ach tak. ,,Twoja matka była zwykłą dziwką, która poleciała na pieniądze!", rozbrzmiało w głowie cętkowanego samca. Nie wiedział, czy Fenris próbował go jedynie sprowokować, czy rzeczywiście dał się ponieść emocjom. Tak czy inaczej, zadziałało i to był powód, dla którego Ved wyrwał przyszywanemu bratu kawał mięsa z karku. Przypomniał sobie zszokowane miny ojca i drugiego basiora, kiedy patrzyli, jak z zakrwawionym pyskiem wypluwa strzęp skóry z ust. Chyba wtedy zdali sobie sprawę, że nie jest już słabym szczeniakiem. Mógł przysiąc, że Lordan nie spodziewał się, że młodszy wilk zdoła go chociaż zadrapać.
Aarved potrząsnął łbem, idąc kolejnym długim korytarzem za Vallieaną. To było bolesne wspomnienie. Tylko tego mu jeszcze brakowało. Przecież i tak za każdym razem, gdy patrzył w lustro, przypominała mu o nim blizna - nie musiał sam się tym męczyć.
Nagle poczuł podmuch wiatru na pysku, który wyrwał go z odmętów zamyślenia. Uniósł głowę. Postawił uszy na dźwięk płynącej wody. Podziemny strumień?
Tunel kończył się wyjściem do kolejnego pomieszczenia. Przez otwór wylotowy nie było wiele widać - w dodatku pomieszczenie było o wiele jaśniejsze niż korytarz, w którym dotychczas się znajdowali. Gdy wychodził, oślepiła go jasne światło. Zmrużył oczy i wyłonił się z ciemności.
- Niesamowite... - usłyszał szept zielarki. Rozsunął powieki i zaniemówił. Łuna światła wpadająca przez otwór w suficie oświetlała srebrny warkocz wody, który wypadał z otworu w przeciwległej ścianie i spadał w dół z głośnym pluskiem. Pod nim znajdowało się niewielkie jeziorko. Woda była tak czysta, że Aarved bez problemu zauważył turkusowe rybki i niewielkie wodorosty na dnie, które przypominały kolorem szmaragdy. Nie było widać śniegu, za to kamienie porastały drobne roślinki, odbijające się jaskrawą zielenią od szarości skał. Basior poczuł przyjemny, ciepły podmuch gładzący go po obolałym ciele. Wziął orzeźwiający wdech. Zmęczenie odeszło.
- Rzeczywiście niesamowite - przytaknął cicho. - Chodź, sprawdzimy ten staw.
Przez chwilę jeszcze podziwiał widoki, jednak po chwili ruszył powoli, lekko utykając, w stronę zbiornika. Poczuł, jak pragnienie gryzie go w gardle niczym larwa muchy przedzierająca się przez truchło. Wziął dwa głębokie łyki i odetchnął. Płyn był zadziwiająco ciepły. Wtedy uświadomił sobie, że z dna unoszą się bąbelki. Najwyraźniej było to jezioro geotermalne. Niewiele myśląc, wszedł powoli w toń, czując, że przyjemnie odciąża to jego obolały kręgosłup i wciąż pulsującą jadowitym bólem kończynę. Było na tyle płytko, że mógł się spokojnie podeprzeć, ale jednocześnie tak głęboko, by mógł dryfować. Westchnął, czując ulgę. Nie pomogło to na połamane żebra, ale nie zamierzał narzekać. Woda wokół niego zabarwiła się na rdzawo-czerwony odcień, kiedy jej przepływ wypłukiwał zaschniętą krew z sierści.


Zauważył, że wadera również weszła się odświeżyć. Widział, jak zamiata łapami, wytykając czarny pysk nad lustro wody. ,,Wygląda uroczo", przemknęło mu przez myśl. Zanurzył łeb, aby po chwili z powrotem wydostać go na powierzchnię. Zaśmiał się i obrócił w wodzie, czując się lekki i pozbawiony bólu.
W chwili szczenięcej beztroski dał się nieco ponieść emocjom. Odbił się od dna zdrową tylną łapą, przez co znalazł się bardzo blisko towarzyszki. Zanim zdążyła zareagować, uderzył przednią nogą o taflę, wzbudzając potężny rozprysk. Woda chlusnęła w pysk wadery, a towarzyszył temu uśmiech na pysku Aarveda.

<Valli? Znów krócej, ale tym razem rzeczywiście z uczuciem c; >

Słowa: 707

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics