Spoglądając na swoje odbicie wiedział już, że to nie tak powinien wyglądać. Oczy paliły mu się od szaleństwa, patrzyły z nienawiścią i żądzą mordu. Szarość przyciemniała, stając się niebezpieczna i dzika. Obnażone zęby groziły, że zaraz rozszarpią gardło każdemu, kto ośmieli się stanąć na drodze oszalałego wilka. Po brodzie ściekała krew ostatniej ofiary tej morderczej broni, już ciemna i gęsta niczym melasa. Rude futro na twarzy umorusane było ciemnymi plamami tej samej substancji, niby dawczyni życia, ale tak bardzo kojarzącej się ze śmiercią. Nie. Nie tak powinien wyglądać. Ale lustro nie kłamało, tylko uświadamiało. Jesteś mordercą. Jesteś szaleńcem. Wstydź się siebie, wariacie.
Saki otworzył oczy, przez chwilę zastanawiając się, na co patrzy. Szczerze mówiąc, zgłupiał po obudzeniu się wśród białych zasp, kiedy jeszcze przed chwilą był w ciemnym pomieszczeniu z lustrem przed nosem, na które zmuszony był patrzeć. I ten nieprzyjemny widok, który wcale nie był Sakim. A może i był. Tylko to był jakiś inny Saki, bardzo niebezpieczny i bardzo nieprzyjemny w obejściu.
Śnieg prószył delikatnie z nieba, pokrywając to, co uwolniło się od białej przykrywy, puszystą warstwą. Tyczyło się to także Sakiego, który obudził się otulony kocykiem z zamarzniętego deszczu. Nic dziwnego, że zrobiło mu się tak ciepło. Rudy wilczek podniósł się na nogi, strzepując z futra puch. Nagły dreszcz przebiegł po plecach podobny do stada nerwowych myszek. Wraz z nim uciekło poczucie komfortu i nagle basior poczuł, że wcale nie jest w miejscu, w którym był, kiedy zasnął. Przecież wszystko wyglądało tak samo, drzewa, wnęka między korzeniami, w której ułożył się rudzielec. A jednak było obce i wilk czuł się paskudnie nieswojo. Z podkulonym ogonem oraz uszami przyciśniętymi do szyi czmychnął w stronę bardziej znajomych terenów… o ile takie obecnie istniały.
Z jakiegoś powodu miał wrażenie, że nie należy do swojego ciała. Nawet ono było obce, nieprzyjemne w noszeniu. Swędziało nie tam, gdzie powinno, łapy poruszały się po innej linii. Uszy obracały się nie tak, jak zawsze. Również i futro zawijało się w inny sposób. Tak źle chodziło się tym ciałem. Ale póki co, Saki nie mógł go wymienić.
<CDN>
Słowa: 342 = 22 KŁ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz