środa, 8 kwietnia 2020

Od Aarveda CD. Spero

Aarved zeskanował uważnie wzrokiem szczeniaka... Zaraz, jakiego szczeniaka? Stała przed nim praktycznie dorosła wadera. Była wyższa od Spero - prawie dorównywała wzrostem jemu samemu.
Przycisnął szczękę do piersi, nie chcąc pokazywać swojej irytacji. I co ma teraz powiedzieć przełożonym? Że dzieciak sam się uwolnił, a on stracił pół dnia na śledzeniu go i przy okazji zaniedbał swoje obowiązki? Westchnął, zagryzając zęby. Pięknie. Taki z niego wojownik, że lata z posyłkami jak jakiś podrostek, a kiedy już ma szansę na zrobienie czegoś względnie bohaterskiego, to kończy się tak, że ofiara nawet go nie potrzebuje. Pewnie jak się o tym dowiedzą, to będzie sprzątał pola treningowe po rekrutach przez resztę miesiąca.
,,Dobra, skup się. To nie ty jesteś tutaj najważniejszy", przypomniał sobie. Co teraz? Jest więcej szczeniaków, ale zagrożenie, o którym poinformował dowództwo, zostało już zażegnane. Westchnął. Nie mógł nic zrobić, miał związane łapy. Jakie prawo pozwalało na narażanie większej liczby cywilów? Musi wysłać wiadomość do centrum, aby poinformować o przebiegu wydarzeń.
- Wracamy. Moim obowiązkiem jest złożenie raportu. Nie mam uprawnień ani pozwolenia na aresztowanie i przesłuchiwanie tej dwójki. Poza tym, jesteś cywilem i nie mogę cię narażać. Rozwiązanie tej sprawy należy do sztabu wywiadowczego, nie jednego posłańca - wyjaśnił z kamienną twarzą. Widział, jak mimika Spero się zmienia.
- Rozumiem - odparła zawiedziona. - Ash, narysuj runę. Zaraz dam ci krew.
Młodsza wadera wykonała polecenie, odgarniając śnieg. Po paru sekundach stała na wyznaczonym przez siebie symbolu, a błękitna wilczyca uniosła ugryzioną przez siebie łapę nad biały puch.
Nagle w zaroślach rozległ się szelest. Aarved usłyszał go o wiele wcześniej od towarzyszek i od razu się spiął.
- Ty mała suko, myślałaś, że nie wyczujemy, że używasz magii? - rozległ się wściekły głos dochodzący z krzaków. Wynurzyły się z nich dwa rosłe basiory.  Wojownik widział, jak ich spojrzenie wpierw kieruje się na ciemniejsze samice, które wyraźnie odcinały się od śniegu, a potem przechodzi na niego. Przesunął się powoli tak, aby stanąć między napastnikami, a swoimi towarzyszkami. Był większy od porywaczy, jednak niewiele. Ponadto było ich dwóch i nie wiedział o nich nic. Stali na skarpie, a obcy zagradzali drogę ucieczki. Byli w potrzasku i musieli walczyć, bo nie zanosiło się na to, aby dwa samce tak łatwo się poddały.
Aarved obnażył kły i nastroszył sierść, wydobywając ze swojego gardła niski, drżący pomruk. Może uda mu się ich zniechęcić.
- A ty co, marny żołnierzyku? - zadrwił z niego wyższy z przeciwników. Najwyraźniej szybciej zrozumiał sytuację. Aarved zauważył, jak jego oczy kierują się na odznakę na pasie wojskowym, który otaczał pierś rogatego. - Połamać ci najpierw kręgosłup, czy te śmieszne rogi?
- Ashaya, uciekaj i zawiadom wojsko! - krzyknęła Spero, odskakując od runy, aby umożliwić młodszej wykorzystanie magii. - No już!
Błysnęło światło i szara wilczyca zniknęła, a w miejscu runy pozostało jedynie dymiące kamienne podłoże.
- Spero, blisko mnie - szepnął basior. Poczuł, jak wadera przysuwa się do niego, a jej serce bije szybko. - Nie pozwól zajść się od tyłu. Nie wiemy, co potrafią, czekamy na ich ruch.

<Spero?>


Słowa: 480

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics