wtorek, 7 kwietnia 2020

Od Valeriana CD. Sarin

Ruszyłem w pościg za obcym stworzeniem. Dlaczego? Skoro uciekało, musiało mieć coś na sumieniu. Samica okropnie przypominała lisa, ale mówiła, że była wilkiem. Nie znałem tak naprawdę wszystkich wilczych ras, moja wiedza opierała się na tym, co widziałem i rzadko kiedy pogłębiałem tę wiedzę. O prostu starczała mi informacja, że wszyscy tutaj są wilkami, a przynajmniej większość. Drugi powód, dla którego pobiegłem za nią, była chęć wyciągnięcia z niej jakichś informacji, chociaż nie byłem pewny, czy ona mi dostarczy. Po za tym… nawet, jeśli była w stu procentach czysta i niewinna, chciałem też naprawić to okropne, pierwsze wrażenie i przeprosić ją za przygniecenie jej do ziemi.
Nieznajoma była ode mnie szybsza, ale słabsza. Ani na chwilę nie zgubiłem jej zapachu, który tylko się osłabił, gdy była daleko, a zaraz wzmocnij, gdy opadła z sił. W pewnym momencie się zatrzymałem, bo poczułem, że jej zapach nigdzie się nie rozchodził. Stał on w jednym miejscu i kiedy podążałem w którymś kierunku, on znikał, więc się cofałem. Zacząłem krążyć po tym terenie, w końcu wpadając na pomysł, aby znaleźć jej ślady łap. Moje i jej bardzo się od siebie różniły, więc nawet jeśli moich było znacznie więcej, z łatwością rozpoznałem te małe, wilcze łapki (teraz byłem pewny, że nieznajoma nie była lisa, ich ślady wyglądały nieco inaczej). Zobaczyłem, że one się nagle urywają przy wielkim drzewie, więc zadarłem łeb do góry i wtedy zobaczyłem tę rudą istotkę na drugiej gałęzi.
- Mówisz, że jesteś wilkiem? Chyba lisy się tak wspinały – zapytałem zdziwiony.
- Cóż, jestem dość kreatywna. Zwłaszcza, kiedy nie mam zbyt wielu opcji – przyznała ostrożnie się wychylając.
- Tak właściwie, to czemu zwiałaś? Masz coś na sumieniu?
- W stosunku do ciebie? Raczej nie. A przynajmniej wolałabym nie mieć.
- Ciesze się. Może zejdziesz na dół? - osobiście uważałem, że rozmowa na tym samym poziomie jest o wiele przyjemniejsza, niż ciągłe zadzieranie łba do góry, by spojrzeć na swojego rozmówcę (chociaż nawet kiedy tu zejdzie, jedno z nas będzie musiało zadzierać głowę). 
- Wolałabym nie. Bardziej odpowiada mi trzymanie bezpiecznego dystansu – rozluźniła się i wygodnie ułożyła się na gałęzie. Trochę ją rozumiałem, najpierw ją zaatakowałem (w pewnym sensie), potem goniłem jak ofiarę… no i byłem od niej trzy razy większy. Też bym nie schodził.
- Chciałem przeprosić za ten wyskok. Szukam lisiego złodzieja – wyjaśniłem w końcu o co tu chodziło.
- Lisi złodziej... Jest ich dość sporo w tej okolicy. Co prawda lisem nie jestem, ale z powodu swojego wyglądu dość łatwo nawiązuje z nimi kontakty. Lisie społeczeństwo stygmatyzuje tego typu występki, więc nie raz nie dwa nasłuchałam się o zuchwałych kradzieżach tutejszej szajki – nastawiłem uszy, to było to, czego potrzebowałem.
- To może mi pomożesz? - zaoferowałem.
- Wyglądam na chętną? - przewróciłem oczami, a ona się chwilę zawahała. - Mogę zaprowadzić cię do najbliższej lisiej osady. Mam dwa warunki: po pierwsze nie zbliżasz się do mnie bliżej niż na dwa metry, nie ma więcej skakania. Po drugie, jak będziemy już na miejscu, pomożesz mi w nastraszeniu dwóch lisów, które ostatnimi czasy grają mi na nerwach – pierwszy warunek był oczywisty, mogłem się bez problemu na nie zgodzić. Drugi był dość zabawny i widziałem w tym niezły ubaw.
- Zgadzam się na oba, ale to ty zapytasz ich o lisiego złodzieja. Mam wrażenie, że na mój widok zwieją – powiedziałem szczerze. Samica przez chwilę się nie ruszała, aż w końcu powoli i niepewnie zeszła z drzewa. Spełniając pierwszy warunek, odsunąłem się od drzewa.
- To umowa stoi?
- O ile w międzyczasie nie zrobisz niczego głupiego. A teraz chodźmy, trochę drogi przed nami – to powiedziawszy, wyznaczyła kierunek i ruszyła pierwsza. Szedłem za nią umówiony dystans, chociaż na oko dość ciężko wymierzyć dokładne metry, tym bardziej, jeśli nie jesteś budowniczym. Ciekawe czy oni mają miarkę w oczach…
Szliśmy w kompletnej ciszy, dopiero gdy samica oznajmiła, że to już nie daleko, postanowiłem się odezwać.
- Tak właściwie, to jak chcesz, żebym ich nastraszył? - podszedłem kilka centymetrów bliżej. Rozmowa z kimś, kogo oglądam tył, była dziwna, dlatego stanąłem trochę bardziej z boku.

<Sarin?>
Słowa: 648

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics