piątek, 24 kwietnia 2020

Od Reny do Aarveda

Wstałam o wschodzie słońca. Szybko przeciągnęłam się i wyszłam z jaskini, aby trochę pobiegać i trochę się rozruszać. Nikt tu za bardzo nie chodził, więc nawet się do siebie uśmiechnęłam, gdy spojrzałam na otaczający mnie krajobraz. Po krótkim biegu przeszłam do truchtu i pochodziłam sobie po Lesie Ayre, aby pozachwycać się naturą. Było nieźle na chwilę się zrelaksować. Przyjemny wiaterek lekko rozwiał mi futro, a zapach drzew był jak zwykle świetny. Zamknęłam na chwilę oczy i wsłuchałam się w szum lasu. Czułam się przez chwilę taka spokojna. Nie miałam jednak zbyt wiele czasu na spacer, bo po śniadaniu zamierzałam pójść na trening.
Podreptałam więc trochę szybciej w stronę Centrum. Miałam wyjątkowo dobry humor, co zatrzymałam jednak dla siebie i nie pokazywałam dla innych. Minęłam parę wilków i poszłam najeść się rybami. Może to za sprawą tego dobrego humoru, ale ryby smakowały mi jeszcze lepiej niż zazwyczaj. Na chwilę usiadłam, aby odpocząć po posiłku. Westchnęłam i spojrzałam w stronę zamku. Nim zdążyłam się zamyślić, podszedł do mnie pewien wojownik i powiedział, że muszę stawić się u przełożonego. Usłyszał tylko coś o mnie, co właśnie mi przekazał i potem od razu odszedł. Przewróciłam oczami z powodu miernej ilości informacji, ale wstałam i pognałam do wilka, który najprawdopodobniej miał dla mnie jakieś zadanie. Myślałam nad tym, czy będę sama, co to za zadanie i czemu akurat ja, a nie ktoś inny.
Moje przemyślenia przerwałam, gdy byłam na miejscu. Zobaczyłam, że poza mną stał jeszcze inny wojownik. Miał jasne futro, ale pierwsze co u niego zobaczyłam to rogi. Zazwyczaj pamiętam wojowników tylko z wyglądu, ten mi gdzieś umknął najwidoczniej, bo niezbyt go kojarzyłam. W dodatku nie dbałam o to, żeby znać imię każdego "znajomego" z pracy. Więc nie zdziwiłabym się, gdybym po prostu zapomniała, że ktoś taki tutaj mieszka. Spojrzeliśmy na siebie i odwróciłam łeb w stronę wilka, który nas wezwał.
— Skoro już jesteście to dostałem informację o tym, że przy barierze znajdują się swego rodzaju wielkie szczury, które osłabiają barierę najprawdopodobniej żywiąc się magią. Na razie straty nie są duże, ale idźcie się z nimi rozprawić, zanim stanie się coś złego. — pokazał nam kierunek, gdzie ostatnio znajdowały się szczury.
Od razu skierowałam się w wyznaczonym kierunku. Nawet do końca nie patrzyłam na to, czy rogaty basior idzie razem ze mną, czy nie.

<Aarved? Wybacz, że takie krótkie.>

Słowa: 379

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics