wtorek, 20 grudnia 2022

Od Vallieany, CD. Aarveda

Gdy pierwszy raz otrzymała list od Aarveda, nie spodziewała się tego, co miało ją spotkać. Wielkie pająki, radzenie sobie ze złamanymi żebrami, obserwowanie wilka w lodowatej wodzie i w płomieniach ognia, dosłownie. Strach, ulga, niepokój, radość, więcej niepokoju. I mogło się to na tym skończyć – ciężka przygoda zakończona niezręcznym pożegnaniem… ale po wszystkim wykonała kolejny krok w jego kierunku i nagle pojawiły się kolejne listy, tylko już nie doręczane przez rogatego Lerdisa, a nadawane przez niego. I znów budził w niej najróżniejsze uczucia; od rozbawienia, po wzruszenie, gdy opowiadał o historiach, które przeżywał jako wojownik i choć nie znali się zbyt dobrze, po tym co razem przeszli Vallieana mogła śmiało stwierdzić, że żywiła do niego bardzo dużo ciepłych uczuć. Odpowiadała na każdy z listów, i kiedy w końcu dostała jeden, w którym zawarte były słowa “Niedługo wracam. Masz może ochotę spotkać się na żywo?” nie mogła odmówić. Uzgodnili szczegóły i pozostało tylko czekać.

I choć Vernon nie mógł oszczędzić sobie złośliwych docinek i żartów, pewnego dnia wadera z uśmiechem na pysku opuściła swoją jaskinię i ruszyła w kierunku Centrum, odziana w białe futerko kryjące zaledwie jej grzbiet. Miała ze sobą dobry nastrój i torbę, w której, prócz leczniczych ziół, znajdowały się stworzone przez nią herbaty w szklanych pojemnikach, mające być upominkiem dla przyjaciela. Nieco obawiała się niezręczności, która mogła wkraść się w ich delikatną znajomość. Przecież przeżyli wspólnie kilka strasznych chwil, jednak nie była to najstabilniejsza podstawa do budowania jakiejkolwiek relacji, szczególnie że oboje byli wtedy pod wpływem dosyć… skrajnych emocji. Nie wiedzieli, czy przeżyją, bali się przeraźliwie… ale… ale teraz było po wszystkim… I najwyraźniej wciąż mieli szansę na przyjaźń. 


Przekroczyła mury głównego dystryktu w królestwie i musiała zatrzymać się na chwilę, żeby złapać orientację w terenie. Szukała jednej konkretnej karczmy i choć była pewna, że już kiedyś tam była, miała problem. Niestrudzona postanowiła pójść na rynek i tam najwyżej zapytać kogoś o pomoc, jednak w swoim zamyśleniu, ku własnemu zdziwieniu, trafiła idealnie na ustalone miejsce spotkania. Zadowolona postanowiła zaczekać na zewnątrz, tak jak się umówiła z Aarvedem. Mieli najpierw coś zjeść, a potem odwiedzić Podziemne Ogrody, więc z podekscytowania ledwo mogła usiedzieć w miejscu, choć jej pysk był raczej nieruchomy i zamyślony do momentu, w którym w końcu dostrzegła w tłumie te charakterystyczne, intensywnie zielone ślepia. Momentalnie poderwała się z miejsca i zachowując z zewnątrz opanowanie, ciepło się uśmiechnęła.


<Aarvedzie?>

Słowa:391 = 25 KŁ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics