niedziela, 3 maja 2020

Od Lawrence'a CD. Pandory

Wilk ucieszył się na myśl wspólnej zabawy ze swoim przyjacielem. Będzie to wspaniała nagroda za tydzień ciężkiej pracy! Medyk nie mógł się już doczekać.
Przez ostatnie dwa dni dzielnie stawiał czoło nowym lekarskim przypadkom. Łapy miał pełne roboty. Lawrence obawiał się, że nie wyrobi się z pracą, kiedy cudownie wieczorem Święta Jedności udało mu się zakończyć wszystko.
Medyk starannie wyczyścił swoje futro i umył zabrudzone łapy. Kiedy stwierdził, że wygląda wystarczająco dobrze, opuścił swoje mieszkanie i skierował się w stronę targu. To właśnie tam umówił się z Pandorą. Szybkimi krokami znalazł się na wyjątkowo zaludnionym placu. Zarówno budynki, jak i lampy zostały cudownie ozdobione. Rozglądał się, podziwiając eleganckie ornamenty. Lawrence zatrzymał się przy niewielkim krzewie bzu. Medyk kochał zapach rosnących na nim kwiatów. Mocna woń sprawiła, iż wilk dłuższą chwilę spędził z głową wysoko zadartą. Wtedy też kątem oka dostrzegł znajomą sylwetkę. Był to Pandora. Biały basior rozmawiał z kimś. Lawrence zastrzygł uszami na widok Haider'a. Dlaczego są razem? Medyk napuszył sierść. Nie podobało mu się to.
Mniejszy wilk najwyraźniej zdał sobie sprawę z obecności Lawrence'a. Pożegnał się z ciemnym basiorem i dołączył do medyka. 
- Cześć Lawrence! - Pandora uśmiechnął się szeroko.
- Witaj - przywitał się medyk. - Jak minęła ci podróż?
- Całkiem miło - odparł wilk. Chwilę później rozejrzał się nerwowo i dodał ściszonym głosem: - Mam wrażenie, że ten Haider cały czas za mną idzie...
- Doprawdy? - Lawrence przechylił głowię. Pandora wydawał się być dość zmartwiony. - Czego od ciebie chciał? 
- Pytał o imię i miejsce zamieszkania, czego oczywiście się nie ode mnie nie dowiedział - odpowiedział cicho biały wilk. 
- Nie przejmuj się nim. Będę mieć oko na Haider'a - obiecał medyk. - Dzisiaj w końcu mamy się dobrze bawić!
Pandora rozpromienił się na widok przystrojonego placu. Oba wilki już z daleka usłyszały wesołą muzykę. Wszyscy goście bawili się już w najlepsze. 
Lawrence dostrzegł, jak oczy jego towarzysza błyszczą z zachwytu. Doprawdy było tu przepięknie. Widok radosnego Pandory na tle kolorowych świateł stanowiło miłą odskocznię od codzienności medyka. Wilk przyzwyczaił się już do śmierci i łez. Teraz, widząc radosne twarzy znanych mu pacjentów uznał, że jego trud jest tego warty. 
Rozglądając się po znajomych pyskach, Lawrence dostrzegł w tłumie ciemne futro Haider'a. Wilk definitywnie wpatrywał się w Pandorę. Brązowy basior nastroszył swoją grubą sierść. Tym samym, wydawał się dwa razy większy. Jego kompan posłał mu zaskoczone spojrzenie. Chwilę później dostrzegł jednak swojego "prześladowcę" i westchnął cicho. Haider wycofał się.
Lawrence postanowił nie przejmować się wilkiem dłużej.
- Zobaczmy, co mają do jedzenia! - zaproponował i podszedł w stronę bufetu. Nie był wyjątkowo głodny, jednak wolał oddalić się od Haider'a. Chociaż dalej czuł na sobie wzrok wilka, wzruszył jedynie ramionami. 
Po szybkim posiłku Lawrence i Pandora pogrążyli się w rozmowie. Choć nie widzieli się koło dwóch tygodni, mieli wrażenie, jakby minęły wieki od ich ostatniego spotkania. Śmiali się, wymieniali spostrzeżeniami czy też opowiadali, co robili w ostatnim czasie. 
Spędzili wspólnie niezwykle przyjemny czas. Minuty przeszły w godziny, na niebie pojawiło się już wiele gwiazd. Zaczynało być naprawdę bardzo późno. 
- Może zostaniesz u mnie na noc? - Lawrence szczerze martwił się, że Pandora będzie chciał wracać o takiej porze sam do domu. - To żaden problem.

<Pandora?> 

Słowa: 517

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics