sobota, 16 maja 2020

Od Shanaery CD. Spero

Wadera przeklęła się w myślach za to, że początkowo ogarnął ją taki lęk i przerażenie. Była dzielna, gotowa na niemal wszystko, co Bogowie mogli na nią zesłać. Jednak w tym przypadku, mocna mentalność jej nie uratowała przez strachem, przeważyły instynkty, które powtarzały jej, że jest mała i niezbyt silna. Wystarczyłoby jedno uderzenie łapy drapieżnika, by przetrącić jej kręgosłup i odebrać życie. Dlatego też skuliła się i wycofała, starając się znaleźć poza zasięgiem wielkich łap i pazurów. Widziała, że druga wadera starała się jej pomóc. Shan po wydanym przez nią poleceniu chciała faktycznie uciekać, jak najszybciej, jak najdalej, najlepiej do domu. Tam zawsze było ciepło, przytulnie i bezpiecznie. Nie była jednak w stanie nawet podnieść łapy i wciąż tkwiła w tej samej pozycji. 
Później naszły ją przemyślenia, że niedźwiedź również jest stworzeniem wykreowanym przez Bogów, którzy również jej dali życie. Chociaż jego atak rozwiał jej wątpliwości, samoobrona była dobrym wytłumaczeniem. 
Obca wadera zabiła zwierza, jednak sama przy tym została skrzywdzona. Shan była niemal poruszona takim poświęceniem. Gdy tylko ogromny niedźwiedź padł martwy na ziemię, z wilczycy zszedł już niemal cały strach i była w stanie się poruszyć. Jej ciało mówiło, żeby zwiewała jak najszybciej w stronę centrum, jednak serce uparcie powtarzało, że nie może przecież zostawić rannego wilka na pastwę losu. 
Zbliżyła się powoli do wilczycy, stawiając kolejne kroki jak najdelikatniej i najciszej. Nie wiedziała, co jeszcze może się czaić w lesie. Nie lubiła, gdy inni przyjmowali na siebie ryzyko by ją ochronić. Wolała sama się poświęcać dla innych, choć jej tchórzliwy instynkt zawsze sprawiał jej trudności. Coraz częściej spotykała się z konfliktem między swoim ciałem, a umysłem... i sama nie była pewna, które z nich częściej wygrywało. 
Shan nie była pewna, co sprawiło że obca wadera straciła przytomność. Uderzyła głową o pień? Czy może spowodował to ból łamanych kości? Była szczerze przekonana, że usłyszała to charakterystyczne łupnięcie. Musiała zająć się waderą najlepiej jak potrafiła, choć najbardziej przydałby się medyk. Shan potrafiła przyrządzić parę mikstur, znała się na niektórych ziołach, potrafiła opatrzyć podstawowe rany, jednak złamania były już zdecydowanie poza zakresem jej wiedzy i umiejętności. Rannej na pewno musiała zapewnić ciepło, mogła również stworzyć wywar, który mógłby pomóc uśmierzyć ból i zahamować rozwój ewentualnych infekcji. Wciąż miały masę trasy do jej mieszkania, a Shan była zwyczajnie zbyt słaba by przenieść tak dużego wilka na taką odległość. 
Mimo, iż nie cierpiała siebie za taką myśl, postanowiła wykorzystać martwego niedźwiedzia. Wzięła nóż ze swojej torby i stanęła nad ogromnym cielskiem zwierzęcia.
- Wybacz mi, Imayu, za zbeszczeszczenie twojego dzieła. Wybacz mi, Zoldrze, za odebranie i zniszczenie twojego dziecięcia- wymruczała pod nosem, przymykając oczy, po czym wbiła ostrze w ciało.

~*~

Po dłuższym czasie udało jej się wywlec nieprzytomną waderę z lasu i rozbić mały obóz poza jego granicami. Wyciągnięcie rannej należało do jednej z najtrudniejszych czynności. Po rozłożeniu niedźwiedzia na części i fragmenty, Shan owinęła nieprzytomną w jego skórę, po czym złapała zębami brzeg okrycia i powoli wytargała waderę z lasu. Posługując się suchym drewnem, jakie udało jej się znaleźć rozpaliła ognisko, a dzięki płomieniom rozpuściła tłuszcz zwierzęcia i na jego podstawie przygotowała wywar, który smakował okropnie, ale przynajmniej mógł porządnie rozgrzać ranną i dać jej sił do dalszej drogi. Shan musiała zaprowadzić ją do medyka i nie chciała nawet słyszeć słowa sprzeciwu, kiedy jej towarzyszyka się obudzi. W osobnym naczyniu rozbiła parę ziół i z nich przygotowała coś w rodzaju miksury, która pomogłaby zwalczyć infekcję i uśmierzyć ból. Pozostało jej tylko czekać, aż wilczyca się obudzi. Tak długa nieprzytomność zaczynała ją martwić, jednak obca wciąż oddychała, jej puls jedynie był nieco wolniejszy niż powinien, chociaż to akurat nie było tak niepokojące, biorąc pod uwagę jej stan.
Jednak akurat w momencie, gdy Shan zaczęła myśleć o tym, czym jeszcze powinna się martwić, usłyszała ciche stęknięcie wręcz przesączone bólem. Uszy kapłanki oklapły zmartwione, gdy zbliżyła się do rannej. 
Na szczęście, otworzyła oczy.

<Spero? Znowu wyszło krótkawe :c>

Słowa: 636

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics