sobota, 23 maja 2020

Od Vallieany CD. Ashayi

- Zastanawiałaś się kiedyś nad tym, co go trzyma przy tym naszyjniku? 
Pytanie z ust młodej wadery padło niespodziewanie. Vallieana spojrzała z lekkim zdziwieniem na Ashayę, ponieważ nie rozumiała, czy kolorowooka naprawdę chciała z nią porozmawiać tylko ze względu na ducha? To była zwykła ciekawość, czy może miała w tym głębszy cel? Jednak, jaki mogłaby mieć cel, pytając o martwego od dziesięcioleci Zerdina..? Nim zdążyła odpowiedzieć, wspomniany Zerdin poruszył się i zmrużył oczy.
Też tu jestem, co już pewnie zauważyłaś. Jak cię to tak interesuje, to mogłaś spytać.
Vernon warknął tuż przy uchu zielarki, wyrywając ją z chwilowego zamyślenia. Przez jej głowę musiało przejść natychmiast tysiąc myśli, żeby z wahaniem odwrócić pysk w jego kierunku, tak jak to robiła kiedy byli sami. Odetchnęła cicho, próbując przyswoić nową sytuację, powoli jakby traciła powietrze w płucach.
- I niby byś mi odpowiedział? - Ashaya prychnęła z niezadowoleniem, wpatrując się w niewidocznego dla reszty społeczeństwa wilka - Poza tym pytam Val, czy ona wie. Nie jestem aż tak wścibska, żeby cię pytać o tak... hm... prywatne kwestie, no ale jak bardzo chcesz, to możesz się wyżalić.
Czarna wadera poczuła na grzbiecie jak przeszywa ją powoli lodowaty dreszcz. Negatywna energia Vernona przepełniła całe pobliskie powietrze. Temperatura spadała, robiło się duszno, a serce Vallieany przeciął grot, jakby od strzały, pełen niepokoju. W tamtym momencie była pewna, że nigdy nie była świadkiem tak silnej niechęci jej towarzysza do czegokolwiek. Tymczasem martwy osobnik siedział przy jej boku. Ze zjeżonym karkiem i głową pochyloną na wysokość głowy Ashayi. On patrzył z nienawiścią, ona z czymś bliżej nieopisanym, między oburzeniem a niedowierzaniem.
Nie chcesz być wścibska, więc nie pytasz mnie o prywatne sprawy, tylko pytasz osoby, która jest obok mnie?
Zielarka poruszyła się niespokojnie, kiedy traciła czucie w łapach z nerwów. Powoli aura martwego wilka zaczynała być niemal namacalna, aż miało ochotę schować się pod najbliższą ławką. Jednak… na bogów, czy oni byliby w stanie zrobić sobie krzywdę? 
- Uspokój się, proszę- wtrąciła w końcu cicho do ducha, nim Ashaya zdążyła coś, najprawdopodobniej, odpyskować. 
Zielarka pokręciła łapą w przestrzeni obok siebie, a Zerdin spuścił spojrzenie z kolorowookiej, aby zerejestrować jak łapa Vallieany przenika przez jego własny brzuch. Miał ochotę westchnąć na ten gest, jednak nie poruszył się, spinając każdy mięsień niematerialnego ciała, dopóki jego towarzyszka nie zajęła ponownie głosu, już spokojniejsza.
- Nie mam pojęcia - odparła, patrząc na większą waderę- Kiedy dostałam kieł, Vernon już był do niego przywiązany. Dostałam go od ojca.
Ash skinęła głową z rozwagą. Zerdinka przestąpiła z łapy na łapę, patrząc na pysk towarzyszki. Młoda wadera nie mogła być byle przypadkowym wilkiem, a przynajmniej starszej waderze wydawało się, że zbyt neutralnie reagowała na tak… niespodziewane wydarzenia? Vernon był martwy, jednak miał więcej z żywego wilka niż ktokolwiek mógłby oczekiwać. Nie był bezmyślną, sunącą ku niczemu masą, ani nienawistnym demonem i Vallieana była tego świadoma, nawet jeśli cała jej wiedza polegała na czytaniu ksiąg i słuchaniu rozmów mądrzejszych wilków.
- Więc mówisz, że jesteście blisko?- zaczęła Ash po krótkim namyśle i z nutą prowokacji spojrzała na czarnego basiora. Oczywistym było, że miała na myśli, że Vall nie wie nawet tak podstawowej rzeczy jak powód przebywania ducha w tym świecie.
Duch jednak tak jak ostatnie minuty spędził w jednej pozycji, tak nadal się nie poruszył, obserwując łapy posiadaczki jego zęba. 
- Nigdy nie spytałaś?- wzrok wyższej wadery powędrował tym razem na zielarkę. Lodowate oczy zatopiły się w tych dwukolorowych z wahaniem.
- Pytałam… oczywiście, że pytałam- przyznała- Jednak trafił mi się ciężki przypadek- dodała, z niewyraźnym uśmiechem, a czerwonooki prychnął pod nosem, bez grama złośliwości- Jednak dogadujemy się na tyle, że krzywda jeszcze mi się nie stała.
- Rozumiem… Może jest tu po to, żeby cię chronić- rzuciła Ash luźno, po czym się podniosła.
Vallieana czuła, że Ash nie trafiła ze swoimi przypuszczeniami, jednak nie chciała wnikać w drażliwy dla Vernona temat. Zresztą, dla niego każdy temat, który go dotyczył był drażliwy. Sama również wstała, nie do końca wiedząc co powinna dalej zrobić. Odejść? Zapytać o coś? Zapewnić, że wszystko jest w porządku? 
W końcu przechyliła lekko głowę, a  jej wzrok przybrał zainteresowany wyraz. Może będzie mogła od młodszej wadery dowiedzieć się czegoś ciekawego, skoro już ich drogi się skrzyżowały.
- Jakie zajmujesz stanowisko? Z wieloma duchami spotykasz się na co dzień? 

<Ashayo?>

Słowa: 694

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics