piątek, 10 maja 2019

Od Hudsona

Był chłodny wieczór. Chłodniejszy niż dotychczas lecz nie przeszkadzało mi to. Dopóki gwiazdy lśniły na niebie, dopóty miałem siły aby biec przed siebie. Odkąd opuściłem stado gdzie byłem wychowywany minęło około 3 lat.. Przez cały ten czas poszukuję swych prawdziwych rodziców. Tak na prawdę nie wiem czy żyją, ale moje serce wypełnia wielka nadzieja na to, że ich odnajdę. A jeśli nie ich.. Chciałbym chociaż odnaleźć waderę, która najbardziej utkwiła mi w pamięci.. Jej mrok ciągle tkwi mi w pamięci i na nowo budzi chłód w mym ciele, jej oczy.. mimo iż niespotykanie piękne to wciąż przerażająco tajemnicze. Jej wzrok jeszcze na długo zostanie w mojej głowie..
Moim ostatnim dłuższym przystankiem było niewielkie stadko. Liczyli może.. z 2 parki ze szczeniakami i 3 wolnych strzelców? Nie jestem pewien ale dowiedziałem się tam, że niedaleko jest Królestwo Północy i może tam znajdę swych rodziców. Byli ciekawi mej historii a ja potrzebowałem schronienia. Poszliśmy na układ; opowieść za nocleg. Zebrała się grupka wilków i wszyscy wysłuchiwali mej opowieści a po wszystkim wskazano mi miejsce mego noclegu oraz kierunek w jakim powinienem podążać aby dotrzeć do Królestwa. Dotarłem tam w jeden dzień i niecałą noc. Tuż o zmierzchu stałem obok jeziora, z którego z jednej strony wpływała rzeka a na drugim końcu ta sama rzeka ciągnęła się dalej. Pomimo panującego półmroku wypatrzyłem kilka kamieni tworzące prowizoryczne schronienie jak na chwilkę snu. Nieopodal był las, a jego drzewa były strasznie gęsto położone. Wysokością też nie grzeszyły. Pomyślałem, że udam się tam za dnia. Może znajdę jakąś żywą duszę, która zaprowadzi mnie do "cywilizacji". Jak na razie byłem tutaj tylko ja i kilkadziesiąt ryb pływających w jeziorze. Na samą myśl aż ślinka cieknie z pyska. Odkąd pamiętam przeważnie jadałem ryby. Lecz najpyszniejszym przysmakiem i tak są świeże kąski mięska z jakiegoś jelonka.
- Jeszcze za wcześnie na śniadanie - burknąłem pod nosem
Skierowałem się w stronę kamieni. Wyglądały dość solidnie ale jednak wolałem się upewnić. Usiadłem przed miejscem mojej drzemki i zacząłem z ziemi umacniać budowle. Inżynier ze mnie żaden ale chciałbym przeżyć do rana i nie zginać pod ciężarem kamieni. Dla pewności stworzyłem jeszcze kilka podpórek i w końcu ze spokojem mogłem położyć się, w osłoniętym od wiatru miejscu. Co prawda, tu przy wodzie, nie było zbyt przyjemnie ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
W takich chwilach jak te, zazdroszczę wilkom, które posiadają bujne i długie ogony. Swoją krótką kitą co najwyżej mogę otulić kawałek swej łapy. Dobrze, że do tego zimna jestem już przyzwyczajony. Ta kraina.. mimo iż żyję w niej kilka dobrych lat, ciągle przyprawia mnie o dreszcze. Ma w sobie coś.. coś tajemniczego, czego nikt nie jest w stanie dostrzec.
Wtulony pyskiem w przednie łapy powoli zacząłem odpływać do odległej krainy snów.
~
Obudziły mnie rzucające się na mój pyszczek jaskrawe promienie słońca. Podniosłem się, ziewnąłem i oblizałem się po mordce. Wystawiłem swoje przednie łapy przed siebie i nachyliłem się do nich. Rozciąganie jest bardzo ważne zwłaszcza gdy biega się tyle co ja. Przetarłem szybkim ruchem oczy i rozejrzałem się. Nie wiem ile czasu spałem ale na pewno było jakoś przed południem. Byłem strasznie zmęczony i musiałem bardzo mocno spać. Powolnym krokiem ruszyłem ku jeziorze. Delikatnie nachyliłem się i zacząłem pić wodę.
-Khh.. Zimna.. - szepnąłem sam do siebie
Cóż się dziwić.. wszędzie dookoła tylko lód i śnieg. To z jakiej racji woda miałaby być ciepła.. Poczułem burczenie w moim brzuchu. No teraz już mogę rzec iż jest czas na śniadanie. Rybek tu pełno więc na pewno coś uda mi się złapać..
Już miałem powoli zanurzać się do wody gdy nagle zza moich pleców odezwał się czyjś głos;
-Widzę, że nie tylko ja lubię tu przychodzić..

<Ktoś?>

Słowa: 606

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics